Peryferie Londynu, marzec 1880

Peryferie Londynu, marzec 1880

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 10/04/17, 12:45 pm

Było już grubo po zmroku. Cały kraj zniknął pod nieprzeniknioną, obcą peleryną nocy i tylko nieświadomi ludzie decydowali się jeszcze na jakże ryzykowne spacery miejskimi ulicami. Noc bowiem od dawien dawna nie należała do człowieka. W momencie, gdy zachodziło słońce, na żer wychodzili drapieżnicy, wielu osobom znani jedynie z babcinych opowieści o potworach.
Liley zawsze miała w sobie coś z takiej bestii. Nawet kiedy reprezentowała jeszcze ludzką rasę, za czasów pirata z radością łupiła statki handlowe, w szaleńczym zrywie mordując każdego, kto jej się nawinął. Cóż poradzić? Nie każdemu przeznaczone jest spokojne i nieskomplikowane życie cywilizowanej istoty. Matko, dnia by nie wytrzymała stosując się do tych chorych etykiet dzisiejszego świata. W jej własnym królestwie obowiązywały jej zasady. Plus może trochę zasady depczących jej po piętach łowców, ale to kwestia sporna - starała się udawać przed samą sobą, że jest całkowicie niezależna, i że to ona rządzi swoim życiem. Wszystko dobre, co poprawia humor.
Dziś korzystnie na jej nastrój miało wpłynąć polowanie, a więc powiązania z łowcami czasami okazują się przydatne. Podążała za wampirem prawie od centrum miasta. Nie wiedziała dokąd zmierzają, ale, cholera, była ciekawa, dlatego nie zdecydowała się zabić go wcześniej. Choć, znając życie, wreszcie jej się znudzi. Zleceniodawcy niczego jej nie wyjaśnili, a ona o nic nie pytała. Dostała najbardziej podstawowe informacje, czyli rysopis, przybliżony wiek, możliwe umiejętności celu i jeszcze jakieś mniej ważne pierdoły. W zasadzie sam rysopis by jej wystarczył. Wampir był dwa razy od niej młodszy, ledwo pewnie wyszedł z pieluch, nie mógł stanowić wielkiego wyzwania. Mimo to Liley wiedziała, że głupotą byłoby lekceważenie wroga, trzymała się więc daleko, ani na chwilę nie rozpraszając swojej uwagi. Może i nie przywykła do odwlekania w czasie wyroków, ale lata spędzone w łowieckiej twierdzy nauczyły ją cierpliwości. Wyjątkowo długie i wyjątkowo bolesne lata.
Miała na sobie obcisłe, ciemne spodnie z materiału, których wąskie nogawki schowała do wygodnych, skórzanych butów o cholewach wysokich prawie do kolan. W owe spodnie włożoną miała koszulę z długimi rękawami, niegdyś białą, dziś w kolorze brudnego beżu. Normalnie miałaby ze sobą jeszcze płaszcz, z jakiego wyjątkowo rzadko rezygnowała, ale płaszcz, zwłaszcza tak długi, ograniczał znacznie ruchy. Nie było jej zimno, nie odczuwała temperatury, cóż więc za różnica? Nie mijali po drodze żadnych gapiów, którzy mogliby skomentować czy chociażby zapamiętać jej niestosowny do pogody, o etykiecie nie wspominając, ubiór. A było chyba dość zimno, bo mimo braku deszczu, wiatr huczał przeraźliwie, targając gałęziami łysych jeszcze drzew.
Wampirzyca założyła też gruby, solidny pas, mający stanowić niezawodny magazyn broni. Zwisała z niego szabla, nie tak dawno wykuta przez jakiegoś kowala, o niewyszukanej, prostej rękojeści i zwyczajnym kształcie. Ot, miała dobrze leżeć w dłoni i dobrze ciąć, walory estetyczne nie stanowiły żadnej wartości. Po tej samej stronie pasa swoje miejsce znalazły dwa noże, oba w malutkich pochwach. Były odpowiednio wyważone, dlatego z powodzeniem można nimi rzucać, jeśli nie ma się problemu z celnością, z czym z kolei u Liley bywało różnie. Po drugiej stronie zaś wisiały kołki. Dwa, na wszelki wypadek. Dalej, z całą świadomością nieprzydatności takiej broni w starciu z wampirem, z tyłu za pasek wetknięty miała rewolwer. Stanowił on jej nową zabawkę i z tego powodu nie lubiła się z nim rozstawać. W sytuacjach kryzysowych, bo przezorny zawsze ubezpieczony, mogła też użyć składanego noża, ukrytego w specjalnej kieszonce naszytej po wewnętrznej stronie cholewy prawego buta. Nóż ten był tam, bo po prostu był od zawsze, ale i ona czasami zapominała o jego istnieniu.
Dzisiejszej nocy najbardziej bolał ją brak kuszy. Nie umiała się nią posługiwać nawet w stopniu przeciętnym, ale z bliższej odległości na pewno trafiłaby w plecy, a przy odrobinie szczęścia może nawet w którąś nogę. Bełt łatwiej wbije się w czyjeś ciało niż nóż, niestety tylko noże miała do dyspozycji, trzeba więc będzie rozegrać to inaczej. Oczywiście, by nie było nieporozumień, nie miała nic przeciwko strzeleniu przeciwnikowi w plecy. Było to dla niej tak samo naturalne, jak dla większości społeczeństwa pozbawione honoru. Kto wie, może gdyby ktoś wyjaśnił jej dobitnie czym ów honor jest...
Mężczyzna, jej cel, zaczął wreszcie zwalniać, i dopiero wtedy postanowił rozejrzeć się dookoła. Bez wątpienia badał teren. Ciekawe czy dostrzegłby, że ma towarzystwo, gdyby zrobił to wcześniej? Cóż, teraz było już zdecydowanie za późno. Odwrócił się w idealnym momencie, by z bardzo bliska zajrzeć w piękne, brązowe oczy. Ach, jakże zdradliwe były te kobiece oczy, stanowiły naturalną broń, mogącą wciągnąć mężczyzn w bezdenną otchłań. Tym razem jednak ich urok w najmniejszym stopniu nie zadziałał, zadziałał za to element zaskoczenia. Bo to nie na nią wampir czekał, nie z nią miał się tutaj spotkać. A teraz nie spotka się już z nikim.
Liley złapała mężczyznę za ramię, choć ten był od niej znacznie wyższy, i pchnęła kołkiem prosto w jego serce, przebijając je. Cała ta sytuacja wydarzyła się zbyt szybko, by miał on czas na wyrwanie się ze zdziwienia i zareagowanie, zwłaszcza że kobieta zbliżyła się do niego wcześniej, nie musiała doskakiwać, gdy została zauważona.
- Witaj, bracie - odezwała się, zagłuszona częściowo przez dźwięk opadającego bezwładnie ciała. Okrążyła je, świadoma faktu i jednocześnie niezwykle nim zasmucona, że świadomość mężczyzny została zamrożona. Nie mógł czuć bólu, tak samo jak nie mógł jej słyszeć. A tak chętnie by sobie pogadała.
Westchnęła, wyjmując szablę. Zdecydowane, mocne cięcie pozbawiło ofiarę głowy. Kopnęła ją, odseparowując od reszty. Powinna go spalić, czy zostawić tu do świtu?
Nie rozglądała się wcale, skupiona na martwym ciele, więc i mogła nie zwrócić uwagi, że całe to zdarzenie miało miejsce nieopodal popadającej w ruinę posiadłości. A nawet nie posiadłości, bardziej domku. Parterowy, z powybijanymi albo zabitymi deskami oknami, zależnie od pomieszczenia. Ogródek był zapuszczony, chwasty i trawy podczas okresu letniego muszą tu sięgać po pas. Wniosek - budynek od wielu lat pozostawał niezamieszkany. Zapomniany, straszył ewentualnych przechodniów, którzy przypadkiem znaleźli się z dala od miasta, pośrodku niczego. Bo i nic w okolicy nie było, same pola, dalej lasy. Ciekawe co za samotnik tu urzędował? I dlaczego jej martwy kolega zmierzał w tym kierunku? Gdyby nie zaczął się przedwcześnie rozglądać, to może i by się dowiedziała.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 10/04/17, 08:59 pm

Dzień, a raczej noc bywała taka sama jak każda poprzednia, niczym się szczególnym nie wyróżniając. Tak jak przednich, tak i tej dzisiejszej wampir postanowił zwiedzić okolice, posilić się i być może dobić jakiegoś targu. Miał nawet umówione spotkanie z jednym ze starszych wampirów, w celu dostarczenia mu dziewczyny. Młodej osieroconej. Takich okazów Christopher miał kilka. Znalazł sobie dość ciekawy sposób na dorabianie i posiadanie przez to dobrych zysków jak i znajomości. Musiał mieć jakiś cel, skoro przyszło mu żyć jako wampir. Obrał sobie więc taki. Nie tylko słynął z samego handlu ludźmi, ale też innymi skradzionymi przedmiotami, lub "pożyczonymi".
Na umówione miejsce nie zmierzał sam, ale w towarzystwie syna, który ciągnął ze sobą skrępowaną w nadgarstkach, przerażoną i wystraszoną dziewczynę. Nie takiego życia widocznie chciała. Ale niestety, świat ten jest brutalny. Czy raczej przeklęty.
Zmierzając do wyznaczonego miejsca, zatrzymał się. Gestem ręki dał znać synowi, by i on się zatrzymał. Wysoki jak on chłopak, nie był jego biologicznym synem, ale przemienionym. Christopher jak wiele innych wampirów, dorobił się kilku pomocników i to bardzo zaufanych.
To co Christopher ujrzał na kilkanaście metrów przed sobą, dało mu sygnał ostrożności. Odcięcie głowy, która później została kopnięta, nie wróżyły niczego dobrego. Zabito wampira i jednocześnie on stracił "klienta". Zmarszczył brwi, wciąż wpatrując się w ciało wampira bez głowy. On i jego syn znajdowali się w wąskiej uliczce między budynkami. Jednakże nie wyszli z niej, a zatrzymali się gdzieś z połowie, po tym jak McQueen ujrzał scenę nie przewidywalną na ten moment.
- Wracaj z nią do domu.
Polecił synowi. Ten z kolei zaczął protestować, jakoby się nie zgadzał. Chris jednak prosił go ostatni raz o wykonanie polecenia. Tak też młody uczynił. Wycofał się ze dziewczyną, ciągnąc ją ze sobą siłą.
McQueen postanowił nieco zbadać sprawę, jak doszło i dlaczego do zamordowania wampira. Jeżeli był młodszy, to na pewno nie był to ten jego klient, ale syn lub podwładny. Tak przynajmniej kojarzył. Pamiętał że rozmawiał ze starszym trochę od siebie wampirem. Ten tutaj tego raczej nie przypominał. Co będzie, jak się dowie o śmierci swojego asystenta? Kimkolwiek był ten wysłannik.
Wyłaniając się z zaułka, rozglądając się za sylwetką kobiety, która stała nad ciałem zastanawiając się, co z nim zrobić. Gdzieś dalej dostrzegł oddaloną głowę, należącą do zamordowanego wampira. Dziwiło go jedno, dlaczego zrobiła to osoba, tej samej rasy? Czyżby jakieś prywatne utarczki? Zakładając że nadal trzymała szablę, która musiała być ubrudzona od krwi swojej ofiary.
- Ty go zabiłaś?
Zagadał do niej. Zwyczajnie, jakby pojawił się tutaj z przypadku. Na sobie miał zwyczajnie szlachecki strój na obecną epokę. Koszulę, kamizelkę i płaszcz długi, oraz spodnie i obuwie, typowo w czarnym kolorze.
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 10/04/17, 09:44 pm

Ile razy w swoim życiu trzeba dostać po łapach, by nauczyć się ostrożności? Do głowy jej nawet nie przyszło, że na takim zadupiu można mieć obserwatora. Temu wampirowi również coś takiego do głowy nie przyszło, a teraz leżał martwy w kałuży swojej krwi. W zasadzie... mogłoby to być nawet zabawne. Ona, zabiwszy swoją ofiarę, pada ofiarą kogoś innego. Gdyby jako gatunek nie płonęli na słońcu, londyńska policja miałaby sprawę stulecia. A tak ciało zniknie bez śladu, spopielone teraz bądź przy blasku dnia.
Odwróciła się w kierunku, z którego padło pytanie. Nie wyglądała na zaskoczoną, prędzej na rozeźloną. I rzeczywiście była zła. Zła na siebie, przeklinała własną głupotę. Przyglądała mu się długo, długo nie odpowiadając. W jej umyśle toczyła się teraz prawdziwa wojna. Jak dużo widział? Czy zdoła mu wcisnąć, że to nie jej robota? A może i jego sprzątnąć? Może dostałaby za niego jakąś premię?
- A jeśli tak... - zaczęła słodkim, wesołym tonem i nieuprzejmie urwała w połowie. Machnęła w powietrzu zakrwawioną szablą, żałując że nie zdecydowała się dziś na miecz. Mieczem mogłaby wywinąć piękne, pokazowe koło. Skierowała koniec ostrza w stronę szlachcica, ale absolutnie go nie dotykała, dzieliła ich zbyt wielka odległość, którą Liley wolała raczej zachować, nawet jeśli to tylko kilka kroków. - To co?
Uśmiechnęła się szeroko, prezentując uzębienie w mało przyjazny sposób. Broń Boże nie był to uśmiech serdeczny ani przepraszający. Nie było w niej cienia skruchy, nieśmiałości, wstydu związanego z popełnionym przestępstwem. Emanowała za to zadziornością. Zupełnie jakby chciała wymusić na mężczyźnie jakąś reakcję.
Zastanawiała się czy znalazł się tu przypadkowo, czy może miał jakiś związek z jej ofiarą? W końcu ustaliła wcześniej, że ten mógł kierować się na umówione spotkanie. Jakie? Z kim? Po co? Odpowiedzi na te pytania zabiła prawdopodobnie wraz z wampirem. Potrzebowała więcej czasu na wymyślenie rozwiązania. Nie przewidziała takiego obrotu sytuacji i teraz, mimo że fałszywie się uśmiechała, rozpaczliwie poszukiwała wyjścia. Nie mogła odwrócić się i uciec, bo została zauważona przez kogoś z jej rodzaju. A wampiry miały dowiadywać się o jej istnieniu dopiero w momencie ich śmierci.
Na górze, ponad nimi księżyc wygrał wreszcie walkę z chmurami, na potwierdzenie czego wysłał ku ziemi swoje blade światło. Światło to, o ironio, pięknie odbijało się w krwi, jaka otoczyła leżące u stóp Liley zwłoki. Ale jedynym, na co w tym momencie patrzyła, była twarz mężczyzny będącego świadkiem zdarzenia.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 14/04/17, 11:54 pm

Christophera nie ruszało zachowanie kobiety i to, że skierowała w jego kierunku swoje ostrze. Dzielił ich bezpieczny dystans i nawet na jej broń nie spuścił wzroku. Cały czas swoją uwagę utrzymując na postaci kobiecej.
- Powinnaś się chyba wytłumaczyć, dlaczego go zabiłaś?
Rzucił w odpowiedzi na jej pytanie. Chciał wiedzieć, dlaczego się do takiego czynu posunęła. Nie miał pojęcia o tym, że ktoś mógłby polować na tego wampira i że jego życie było zagrożone. Gdyby tak było, matka by mu chyba o tym powiedziała, bądź sam jego klient. O dziwo, nic nie wskazywało na to, jakoby miał zasłużyć na śmierć, czy raczej jego wysłannik. A może to prywatna sprawa między tym zamordowanym a wampirzycą?
Wsadził ręce do kieszeni i obserwował ją, co zaś będzie zamierzała uczynić.
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 15/04/17, 08:23 pm

Musiała zauważyć, że jej popisy czy pogróżki - jak zwał, tak zwał - nie wywarły na nim żadnego wrażenia, bo zmarszczyła nos i prychnęła cicho. Nie spojrzał nawet na jej szabelkę! Toż to czysta zniewaga przeciwnika. Może powinna mu pokazać, że nie postępuje się w ten sposób z uzbrojoną kobietą? Może...
A może nie, bo właśnie wypowiedział kwestię, po usłyszeniu której Liley wybuchnęła głośnym śmiechem. Śmiała mu się w twarz dość długo i nawet gdy przestała, wciąż cała się trzęsła z rozbawienia.
- Kim jesteś, że mam ci się tłumaczyć, przystojniaku? - No, bo w zasadzie to był nawet niebrzydki. Patrzył się na jej twarz, więc miała chwilę na przeprowadzenie obserwacji. Szkoda, że czasami nawet księżyc starał się jej to utrudnić. Nie dało się przewidzieć, kiedy zabłyśnie, a kiedy się schowa. - I dlaczego oskarżasz mnie o tak haniebny czyn?!
Udała przerażenie przemieszane z wyrzutem, wolną ręką zasłaniając sobie usta, chcąc pokazać, że  czuje się urażona pozycją, w jakiej ją stawiał. Zaraz po tym opuściła dłoń i zaśmiała się jeszcze raz. Może trochę szaleńczo? Opuściła broń, ale nie schowała jej. Wlepiła swoje czekoladowe ślepia w twarz mężczyzny. Chciałaby, by umknął jej uwadze fakt, iż schował on ręce do kieszeni, znieważając ją jeszcze bardziej, niestety kątem oka zauważyła. Na sekundę mina jej zrzedła, ale zaraz przywołała jeden ze swoich nieprzyjemnych uśmiechów. Nieprzyjemnych, bo tak sztucznie życzliwych, że mogłyby porazić fałszem.
- A jeśli powiem, że to jednak ja? Że zabiłam go dla chorej żądzy mordu? Dla zabawy? Nie próbowałeś nigdy zabijać dla rozrywki? Hm... A może zamordowałam go w obronie własnej? Może to on rzucił się na mnie? Kto wie, kto wie...
Wampirzyca wyraźnie się nim bawiła, nadal prowokując. Irytował ją brak reakcji z jego strony. Czyżby za mało miała na dziś wrażeń? Cóż, leżący obok trup zdecydowanie jej ich nie dostarczył. Chyba nie powinna tak po cichu kołkować innych, nawet mięśni nie zdążyła rozruszać.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 15/04/17, 09:31 pm

Tyle lat życia i nieżycia pozwoliło mu spotkać wiele osób na swojej drodze z różnymi zachowaniami, dlatego też i ta sytuacja nie wywarła na nim zbyt wielkiego wrażenia. Stał i obserwował jej ruchy, oraz słuchał co miała do powiedzenia. Przy jej śmiechu, jedynie westchnął i postanowił poczekać, aż się kobieta uspokoi. Nie odpowiedział jej od razu, ponieważ nie dała mu dojść do słowa. Pierw pyta, a potem stwierdza swoje przypuszczenia. Nie musiał nawet widzieć tego co zaszło chwilę temu. Samo parzenie na nią i słuchanie jej, wysnuwa inne stwierdzenia.
- Zdaje się, że ta sytuacja nieźle Cię bawi.
Skomentował krótko jej zachowanie i uśmiechnął się kącikiem ust, będąc pewnym siebie. Zerknął krótko na jej miecz, po czym znów na jej twarz, nie w oczy.
- Gdybyś miała go zabić we własnej obronie, to musiałabyś na sobie mieć odznaki walki, że Cię zaatakował. Z tego co widzę, masz się świetnie. Twoja broń jest zakrwawiona i świetnie przysłużyła się do ścięcia jego głowy. W dodatku bardzo rzadko zdarza się, by wampir, zabił wampira.
Mówiąc te słowa, powoli zbliżał się do niej, jakby nie bał jej osoby. Jakby chciał jej pokazać, że on tutaj jest wyższością a nie ona.
- Czy zabijam dla rozrywki? Owszem. Ale nie wampiry.
I w tym momencie w ułamku sekundy stanął dosłownie przed nią. Wiadomo, że wampiry potrafią się poruszać bardzo szybko. Tak też się teraz stało, że nagle miała jego postać przed sobą. A on złapał za jej podbródek, by ująć go wyżej.
- Czym Ci podpadł, skoro skróciłaś go o głowę? Postępując dodatkowo jak tchórz?
Zadał jej pytania, zachowując ostrożność, gdyby czasem chciała dźgnąć go swoim ostrzem. Będzie wtedy starał się zatrzymać, zablokować jej atak. Tym samym próbował odczytać jej myśli, co miałaby zamiar zrobić teraz, lub później. Lub co sobie o nim teraz myśli.
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 15/04/17, 10:26 pm

Przytaknęła cichym "aha", ale powstrzymała się przed zaklaskaniem, bo to byłoby już olbrzymim nietaktem. Nietaktem, hehe. Tak czy inaczej, sporo racji było w jego słowach, chociaż domyślała się, że miał na myśli trochę inną sytuację niż ona. Ją bawiły jego słowa, przy czym śmiech częściowo był reakcją obronną na jego brak reakcji. Ale czy jemu nie chodziło o całokształt? Zabójstwo i te sprawy. To akurat do zabawnych nie należało. Ot, zwykłe cięcie i po problemie. Zero uczuć, może poza małym ukłuciem rozczarowania.
Zmrużyła oczy, kiedy mężczyzna wreszcie raczył zerknąć na jej szablę. A jakiż był jej zawód, gdy wracając wzrokiem do jej twarzy, usilnie omijał oczy! Znaczy, zawód mogła mieć wymalowany na swej pięknej, wampirzej twarzyczce, jednak ciężko stwierdzić co aktualnie odczuwała. Może coś na wzór oczekiwania? Nie dało się nie zauważyć, że wraz z wypowiadanymi przez niego słowami zmniejszał dzielącą ich odległość. Wsłuchiwała się w nie, cały czas delikatnie uśmiechnięta, chcąc nie chcąc przyznając mu w myślach rację. Jaka szkoda, że nie będzie mogła przyznać mu jej na głos. W zasadzie nie zdecydowała jeszcze co mu powie, ale wyglądało na to, że osiągnęła cel, jaki wyznaczyła sobie nie tak dawno temu. Sprowokowała go do działania, nawet jeśli było to jedynie skrócenie dystansu między nimi.
Z tym, że... Nie przewidziała, że w ułamku sekundy wyrośnie tuż przed nią. Chwilowa dezorientacja skutecznie powstrzymała ją przed wykonaniem najmniejszego ruchu. Pozwalała mu trzymać za jej podbródek kiedy zadawał jej pytania. Zaśmiała się na dźwięk słowa "tchórz" i chwyciła mocniej broń. Trochę nią ruszyła, by sprawdzić, czy aby na pewno leży dobrze w dłoni, ale nie zrobiła nic świadczącego o chęci zaatakowania. Zamiast tego wolną, lewą ręką złapała za jego nadgarstek i spróbowała odciągnąć jego palce od swojej twarzy. Na pewno miała od niego mniej siły, lecz przecież nie mogła tego wiedzieć. Niezależnie jednak od efektu - nawet, gdyby jej się nie udało - opuściła rękę, nim zdecydowała się odpowiedzieć.
- I nigdy nie zastanawiałeś się jakby to było, gdybyś zabił wampira? - Ale oczywiście nie na temat. - Niesamowite wyzwanie, wyrównana walka, bestia tocząca bój z bestią. Zabijanie ludzi nie dostarcza tylu emocji, tylu wrażeń.
Jej głos rzeczywiście był pełen pasji, choć mówiła dość cicho i wolno, niezwykle spokojnie jak na rozmowę z kimś, kto zakłócił jej przestrzeń osobistą. I właśnie o tym teraz myślała, o fascynacji walką, jednak z całą pewnością jej myśli były chaotyczne, przeskakiwały między sobą bez ładu i składu. Przez moment zastanawiała się, czy lepiej użyć kołka, czy może noży. A może w ogóle rewolweru? Nie miała jak ciąć szablą, bo wampir stał zbyt blisko niej. Z drugiej strony, niechętnie wypuściłaby ją z dłoni. Naprawdę miał ciekawą twarz. Czyżby wywodził się z wyższej warstwy społecznej? Z takimi rysami ciężko należeć do mieszczaństwa, o chłopstwie nie wspominając. Może najpierw go kopnąć i odepchnąć, a później ciąć? Chyba że wbić mu ostrze w stopę? Mogłoby być śmiesznie. Czy wciąż trzymał ją za brodę czy nie, z mniejszym bądź większym wysiłkiem zerknęła na swoją broń i spróbowała namierzyć nogi mężczyzny. Jedno przebijało się przez jej umysł wyjątkowo mocno: nie mogła pozwolić mu żyć. Chyba że uda się załatwić sprawę pokojowo. Czy miała jednak ochotę ją w ten sposób załatwiać?
- Chciałam cię jeszcze zapewnić, że wcale nie postąpiłam jak tchórz, oczywiście jeśli uparcie będziesz twierdzić, iż to ja jestem zabójcą. Zaskakiwanie wroga to również taktyka.
W tym momencie sięgnęła do paska z lewej strony, chcąc wyjąć nóż i wbić ostrze w jego bok. Najwyraźniej porzuciła zamiar dźgnięcia w stopę. Nie miała lewej ręki wyćwiczonej tak dobrze jak prawej, ale jeśli jej myśli nie zostały odczytane i atak nie został zablokowany z tego czy innego powodu, może i mogła go trochę ciachnąć.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 16/04/17, 09:20 pm

Nie trzymał jej podbródka mocno, więc pozwolił jej złapać się za nadgarstek i odsunąć swoją dłoń od jej dolnej części twarzy. Wtedy też wysłuchał jej odpowiedzi, która szczerze powiedziawszy była dość interesująca. Zwłaszcza to zadane pytanie.
- Być może kiedyś tego doświadczyłem, ale to jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Nie takich, jaką przed chwilą widziałem. Z Twojej strony, nie było wyrównanej walki. Zgodzisz się ze mną?
Zapytał uprzejmie, wciąż nie odrywając spojrzenia od jej twarzy, jak i nie tracąc czujności, gdyby chciała mu coś zrobić. A jako mężczyzna, bardzo możliwe że miał od niej znacznie więcej siły.
Niepocieszeniem dla niego był fakt, że jego umiejętność nie działała nadal na nią. Nie słyszał jej myśli, jako że jest wampirzycą. Blokada nadal się utrzymywała a on nadal widocznie będzie musiał poćwiczyć wzmocnienie swojego daru.
Dobrze myślała o nim, jako o osobie pochodzącej z wyższej klasy społecznej. Szlachetnej rodziny a nie biednej. Podobnie by mógł o niej powiedzieć, lecz sądząc po tym jak jest ubrana, nie do końca by to stwierdził. Pasowała mu na kogoś, kto wykonuje brudną robotę. A jako iż jest wampirzycą, to czy Rada wie o jej wyczynach? Warto będzie to później sprawdzić.
Po swoich kolejnych słowach, zdecydowała się widocznie zadziałać, zatem nie mógł jej odpowiedzieć, a jedynie skupić się na swojej obronie. Szybkim ruchem złapał za jej nadgarstek, by uniemożliwić jej wykonanie ataku. Mocno zacisnął i trzymał, nie zamierzając póki co puszczać. Myśli wampirzych nie był jeszcze wstanie odczytywać, ale refleks jeszcze posiadał w dobrym stanie. Od razu co zamierzał zrobić, to wykręcić jej rękę za plecy i złapać drugą ręką za jej szyję, by przycisnąć plecami do siebie. Czy się powiedzie, to się okaże. Czy czasem nie wymyśli czegoś, by się od niego uwolnić.
- Taktykę zawsze się planuje, a nie sądzę byś zrobiła to w ciągu paru sekund. Dlaczego go zabiłaś?
Zapytał spokojnie, ponownie.
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 17/04/17, 12:54 am

To, że odciągnęła jego rękę od swojego podbródka, sprawiło jej jakąś tam satysfakcję. Nie żeby uparcie ją na nim trzymał, jednak zawsze coś. Nawet w trakcie zabawy nie można było pozwolić drugiej stronie na dominację. Tak jej się początkowo wydawało.
- Nic nie widziałeś - wystrzeliła dobitnie, niemal wchodząc mu w słowo, i jednocześnie się z nim nie zgodziła. Świdrowała go teraz spojrzeniem z taką intensywnością, jakby usiłowała przewiercić się przez jego umysł. Próbowała doszukać się jakichkolwiek oznak mogących nakierować ją na drogę, jaką powinna obrać podczas tej rozmowy. Nie miała pojęcia czy i co widział. Zgadywała, ale brzmiała na przekonaną o swojej racji.
Szybko jednak miało okazać się, że nie wystarczy jej czasu na obserwację, o analizie nie wspominając. Jej atak został zablokowany, a to, nawet jeśli tylko na moment, znacznie wybiło ją z rytmu. Może rzeczywiście wolała kiedy cel się nie sprzeciwiał? Kwestia warta przemyślenia, ale raczej nie w tej chwili. Teraz bowiem czas na improwizację! No, częściową przynajmniej.
Wypuściła z dłoni nóż zaraz po tym, jak złapał ją za nadgarstek. Jej już się nie przyda, a warto było zadbać o to, by nie przydał się również jemu. Nie była pewna tego, co mężczyzna planuje, ale postanowiła pozwolić mu się poprowadzić, tym samym pokazując swoje rzekome nieobycie z zasadami walki. Syknęła wściekle, kiedy wykręcał jej rękę, szarpnęła się, gdy złapał ją za szyję, lecz nie stawiała aż tak zawziętego oporu i wkrótce przylgnęła do niego plecami. Nie powinno wydawać się to dziwne - wykręcenie ręki dalekie jest od rzeczy przyjemnej, mogło zaboleć nawet wampira. A jeśli nie zaboleć, to na pewno wywołać u niego pewien dyskomfort. Szarpnęła się znowu i wtedy już z całą pewnością poczuła ból w kończynie. Miała nadzieję, że nie będzie mocno naciskał na jej szyję, bo ciężko byłoby jej w ten sposób mówić.
- Dobra - brzmiało to prawie jak przyznanie się do porażki. - Ale nie zachowuj się tak, jakbyś wiedział wszystko. Wyjątkowo zgubna przypadłość mężczyzn. Każdemu z was wydaje się, że posiadł mądrość całego świata. Miałam prawo go zabić, ścigałam go wystarczająco długo po całym kraju. Nie wywiązał się z umowy, wiedział, że czeka go śmierć. Jesteśmy w końcu drapieżnikami.
Zmieniła taktykę. Zamiast bawić się w zwodzenie go wymijającymi odpowiedziami, po prostu poda mu na tacy okrojony powód. Pełnego jeszcze nie wymyśliła, trybiki stale pracowały. Nie zastanawiała się nad tym długo, bo też nie miała na to czasu. Słowa napływały do jej ust niemalże na bieżąco, układając się w całkiem realną całość. W gestii wampira leżało teraz czy jej uwierzy, czy nie. Ona zwyczajnie trwała przy nim, nie próbując się już wyrywać. Udawała pokonaną, dopóki nie planował jej bardziej zaszkodzić. Co prawda nadal trzymała szablę, ale znów napotkała ten sam problem, co wcześniej - ciężko wywojować coś długim ostrzem, kiedy dystans między przeciwnikami jest właściwie żaden. Tak czy inaczej, była gotowa użyć jej w ostateczności, gdyby wyczuła mocniejsze zagrożenie. Zawsze mogła spróbować go przebić od przodu, mogła też przebić ich oboje, ale jakoś siebie wolała oszczędzić. Jego nie mogła, bo stał się niewygodnym świadkiem, którego usuwanie miało chyba zająć trochę czasu. Całe szczęście, że nie była w stanie odczytywać myśli. Gdyby dowiedziała się, że miał zamiar poruszyć jej temat przy członkach Rady, bardzo możliwe, że wpadłaby w szał.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 23/04/17, 04:29 pm

Nic nie widział? Uniósł jedną brew ku górze, kiedy usłyszał takie słowa. Śmiać się mu zachciało, ale przemilczał jej słowa. Postanowił zająć się obroną, by nie zrobiła jemu i sobie krzywdy. Poddała się i uwięzienie jej w swoich ramionach się powiodło. Wykręcił jej rękę, a drugą trzymał za szyję, by stała prosto i się nie kręciła. Lecz kiedy zaczynała się wiercić, wykręcał i ściskał jej rękę coraz mocniej. Podobnie z uściskiem na szyi, chcąc by się uspokoiła i przestała mu podskakiwać. W końcu zaprzestała swoich sztuczek. A boleć musiało. Może nie tak jak człowieka, ale wampir ból także odczuwa, nie tylko dyskomfort. Chris był nawet wstanie wybić jej bark i chyba będzie to planował zrobić. Ale nie teraz.
Zelżał uścisk swojej dłoni na jej szyi, by umożliwić jej mówienie. Nie udusi jej, to wiedział doskonale.
- O jakiej umowie mówisz? Z czego się nie wywiązał? Czym zawinił, że go zabiłaś? To było polecenie z Rady?
Skoro jest wampirem, to sądził że miała pojęcie o Radzie Wampirów i mogła dostać od nich polecenie zabicia tego wampira. Wtedy by się mu wszystko zgadzało. Ale czemu akurat ten mężczyzna, który według Christophera wydawał się być... w miarę czysty? Był tylko wysłannikiem jego klienta, co więc miał za uszami, że tak musiał skończyć? Czyżby i jego klient nie wiedział czegoś o swoim podwładnym? O ile ten ktoś, nie był jego synem.
Chris czekał cierpliwie na odpowiedzi, nie zamierzając puszczać dziewczyny ze swojego żelaznego uścisku wykręcania jej ręki i trzymania za szyję by stała mu w pionie. Miał na uwadze też jej ostrze, które nadal trzymała w drugiej ręce. Lepiej dla niej, by nie zaczęła nim machać.
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 23/04/17, 05:38 pm

Rzeczywiście sprawdzała na ile może sobie pozwolić i jak będzie reagował na jej wiercenie się. Z jednej strony zupełnie nie podobało jej się, że była teraz w dużej mierze zależna od niego, z drugiej jednak zdawała sobie sprawę, że stanowiło to część planu. Planu sklejonego na szybko podczas ich krótkiej wymiany zdań i gestów. A może nawet nie był to plan? Może wciąż improwizowała?
Ustawiła się możliwie jak najwygodniej, po wcześniejszym rozpychaniu się i sprawdzaniu siły uścisku. Teraz chodziło jej o to, by odczuwać minimalny ból w ręce i jednocześnie nie stać sztywno, albo, co gorsze, na palcach, podrywana przez jego uścisk na jej szyi. Uduszenie wampira, ale by było! Ale nawet jeśli to należało do czynów niemożliwych, z całą pewnością dałoby się co nieco w wąskiej, kobiecej szyi zmiażdżyć, a tego akurat Liley nie pożądała.
Westchnęła i wypuściła z sykiem powietrze, usłyszawszy potok pytań. Gdyby miała którąś rękę wolną, chętnie poruszałaby palcami imitując dziób wyjątkowo rozgadanej kaczki. A tak mogła jedynie wywrócić oczami i zrobić minę męczennika, co, może i lepiej, nie było widoczne dla stojącego za nią wampira. Czyżby poddanie się nie zadziałało? Co za wrzód na tyłku.
- A kiedy ja spytam jakie umowy zawierasz z innymi, jakie są ich zasady i jakie konsekwencje, powiesz mi? Kiedy zapytam o mniej przyjemne etapy twojego życia, o zdrady, o plamy na honorze, o to ile osób już skrzywdziłeś... Powiesz mi czy uznasz, że powinnam pilnować własnego nosa?
I dogadaj się tu z Liley. Wyjątkowo ciężko było dostać od niej konkretną odpowiedź, a jeszcze ciężej odpowiedź na temat. Mieliła teraz w umyśle słowo "Rada", rozkładała je na czynniki, próbowała skojarzyć i wykryć ewentualne niedopowiedziane kwestie. Oczywistym dla niej było, że gdyby do Rady dotarło choć słowo o wampirze polującym na wampiry dla rozrywki, mogłaby już zacząć się pakować. A wtedy ścigaliby ją i jedni, i drudzy. Może bezpieczniej byłoby dobrowolnie dać się zamknąć w celi wewnątrz twierdzy łowców? A moooże... Może uda jej się jakoś wybrnąć bez alarmowania organów władzy?
- Czy zechcesz zabrać swoje ręce? Wyrządzanie krzywdy bezbronnej kobiecie uchodzi za okropnie niemęskie.
Wypowiedziała to bardzo poważnym, a nawet odrobinę karcącym tonem, ale w duchu nie omieszkała się roześmiać. Cały czas zastanawiała się jaki mogłaby mieć użytek z szabli, ale poza przebiciem mniej znaczących partii ciała nic nie przychodziło jej do głowy. Zresztą, co z tego, że by go dziabnęła, skoro on z całą pewnością odpłaciłby się pięknym za nadobne? W pozycji, w jakiej się znajdowała, nie powinna zbytnio kombinować, dlatego spróbowała zaproponować jej zmianę. Nie mogła od razu udzielić mu odpowiedzi na pytania, bo najwyraźniej z jakiegoś powodu mu na tych odpowiedziach zależało. Tylko głupiec wyłożyłby na stół wszystkie karty, rzucając się tym samym śmierci w ramiona.
- Chciałabym schować szablę, żeby nie rozpraszała naszej uwagi. Mogę?
Wampirza krew na ostrzu zdążyła już przyschnąć, więc nie było istotne, czy schowa je wypolerowane czy ubabrane czerwoną mazią. W zasadzie... Nie byłoby to istotne nawet, gdyby jej broń ociekała krwią. Nigdy nie przywiązywała się do przedmiotów i nieszczególnie dbała o ich stan. Oczywiście, jak się można było domyślić, nie poczekała na odpowiedź, od razu zaczęła wsuwać ostrze do pochwy. Nie obchodziło jej, czy dostanie pozwolenie, czy nie. Jedynie poinformowała go, co zamierza zrobić, żeby nie zarzucił jej nieszczerych intencji. Cóż by to była za zniewaga!
A ona chciała mieć po prostu wolne ręce. Ciekawe czy udałoby jej się sięgnąć po wetknięty z tyłu za pas rewolwer? W obecnej pozycji raczej małe szanse, bo musiałaby go pewnie dotknąć, nawet jeśli sunęłaby ręką po linii swojej talii. Czym by go tu potraktować... A może poważnie powinna wcisnąć mu wiarygodną bajkę i da jej spokój? Umysł Liley pracował na najwyższych obrotach. Dziwne, że jeszcze się nie dymiło.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 01/05/17, 07:21 pm

Nie odpowiedziała na jego pytania, tylko zarzuciła swoimi co właściwie kulturalne nie było. I to kobieta, która myśli że jako wampirzyca też może pozwalać sobie na więcej. Nie miał pojęcia jak wiele ona może już żyć w takim ciele. Czy była młodsza od niego czy starsza. Ale zabicie posłańca jego klienta, który byle kim zapewne nie był, było dla niego ważne niż to co by się z nią stało. Ta informacja na pewno dotrze do wampira, który miał z nim umowę. Wesoło nie będzie, jako że wtargnęła do nich trzecia osoba i wszystko zepsuła. Ta oto wampirzyca, która zaczęła się jakby targować pytaniami i rzucając swoje rozkazy. Chris w takiej sytuacji jedynie uniósł brew i mocniej zacisnął swoje dłonie na jej nadgarstku i szyi.
- Jeżeli pytam, oczekuję konkretnych odpowiedzi a nie owijania w bawełnę. I to, czy zabiorę swoje ręce od Ciebie, ode mnie zależy a Ty nie będziesz mi rozkazywać. Odpowiesz, albo sprawię by Twoja głowa leżała tuż obok głowy tego wampira. Więc jak będzie?
Kiedy skończył mówić, jeszcze przez parę sekund zaciskał mocno szyję wampirzycy by uniemożliwić jej nie tylko oddychanie ale i mówienie, oraz powodując ból w tej części ciała. Dopiero po paru sekundach trochę rozluźnił uścisk by mogła mu odpowiedzieć, ale rękę trzymał nadal mocno, gotów będąc ją wybić jej z barku albo złamać w którejś okolicy. Jako ostrzeżenie, że on nie ma ochoty z nią na takie gry. Wyglądało na to, że mogła to być nieco poważniejsza sprawa. Może zabijając tego wampira, przyczyniła się do nowych kłopotów? Kto wie...
Na jej prośbę o schowanie szabli, nie powiedział nic, a jedynie obserwował jej ruchy. Pozwolił jej na schowanie broni, ale to nie zmieniało niczego, by miał ją puścić ze swoich objęć. Był świadom tego, że przez cały czas nie będą mogli tak stać i będzie musiał coś z nią zrobić, zanim wzejdzie słońce. Na to przyjdzie odpowiedni moment, jeżeli zacznie mu mówić a nie kombinować. Szkoda tylko, że jego umiejętność wciąż nie była na tyle dobrze rozwinięta, by mógł czytać w jej myślach.
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 01/05/17, 08:11 pm

Kiedy jego uścisk na jej ciele wzmacniał się, uniosła w górę głowę, próbując uciec od niego, i poruszyła się niespokojnie, bo nie o taki rozwój sytuacji walczyła. Szybko jednak znieruchomiała świadoma faktu, że tylko bezruch może jej w tym momencie pomóc. Nie potrzebowała oddychać, ale i tak z trudem usiłowała łapać powietrze, nieprzyzwyczajona do zaniechania tej czynności. A niech go szlag trafi! Co robiła nie tak? Dlaczego ten pieprzony wampir nie chciał jej dać spokoju?
Długo się nie odzywała, poza kwestią dotyczącą szabli. Pożałowała nagle, że zdecydowała się ją schować, ale słowo się rzekło i nieładnie byłoby się wycofać. Oddychała ciężko, trochę trwało zanim całkowicie się uspokoiła. Powinna też jak najszybciej oczyścić umysł, bo w złości nic nie zdziała. A robiła się coraz bardziej wściekła, jako że każda jej próba zawodziła.
- Musisz chwalić się swoją siłą, co? - Głos miała chrypliwy. Odkaszlnęła. - Nie potrzebuję kolejnej demonstracji - dodała szybko, niemalże pewna, że chlapnęła parę słów za dużo, co z kolei mogło sprowokować go do ponownego użycia siły. I tak znajdowała się w beznadziejnym położeniu, musi zapanować nad potrzebą pogrążania się.
- Jeśli mnie zabijesz, na pewno wszystkiego się dowiesz - skomentowała jego słowa z wyraźnie słyszalną ironią, a to oznaczało, że była już całkiem blisko mówienia na temat. - Ale naprawdę nie powinny cię obchodzić moje prywatne porachunki z tym wampirem. Rada nie ma i nie miała z tym nic wspólnego, możesz więc sobie darować snucie teorii spiskowych. Moje wcześniejsze pieprzenie na temat przyjemności z zabijania wampirów było grą. Gówno, nie przyjemność. Ja tobie do łóżka nie zaglądam i nie patrzę kogo z kim zdradzasz... kurwa. Nic więcej nie powiem. Co tu w ogóle robisz i czego ode mnie chcesz?
A teraz rozgadała się ona, jakby już zapomniała, że przed chwilą jemu zarzucała gadatliwość. Rozgoryczenie wylewało się wraz z jej słowami, nadając wypowiedzi charakter wyrzutu. Kombinowała na wszelkie możliwe sposoby, tym razem próbując metody na "ups, wymsknęło mi się, więc zmienię temat". Coś w końcu musiało zadziałać. Chyba że ten naprawdę spróbuje ją wcześniej zabić. Czy uwierzy, że zabiła z zazdrości? Wampiry raczej nie bywały specjalnie uczuciowe, ale kiedy powstanie między nimi więź... kto wie? Liley nie wiedziała, jednak nie zaszkodziło spróbować.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 01/05/17, 10:12 pm

Może i chciał jej pokazać, że jest silniejszy i że teraz to od niego będzie zależało jej życie. Dlatego też zagroził jej delikatnie, uważając że w taki sposób lepiej się z nią dogada, o ile zechce ona rozmawiać na poważnie. Przyznała jednak, że wcześniejsze jej słowa były grą. Jedna część z tego co przekazała mu, było interesujące, że Rada nie ma z tym nic wspólnego. Nie zlecili jej zabójstwa wampira, a wykonała tę zbrodnię na własną rękę.
Po tym co się od niej dowiedział, zabrał rękę z szyi, ale nie puścił jej wykręconej ręki. Szybkim ruchem uderzył w bark by wybić jej rękę i sprawić dodatkowy ból. Wtedy dopiero puścił ją ze swojego objęcia, pchnąwszy prosto na ziemie, podstawiając jeszcze nogę po jej, by się wywaliła. Zasłużyła trochę na przyziemnie traktowanie.
- Nic Ci do tego, co ja tutaj robię i w jakim interesie przybyłem. Mogłem mieć ważne spotkanie z tym wampirem, którego zabiłaś. Co jeśli okaże się on być jednym z zaufanych synów zasiadającego w Radzie? Pomyślałaś o konsekwencjach? Rada nic o tym nie wie? A to w sumie ciekawe. Teraz zgon trzeba zarejestrować, że zabiła go wampirzyca z kaprysu.
Czy ją rozzłości? Miał w sumie gdzieś. Nie postąpiła dobrze według niego, ale nie mógł przewidzieć, że to uczyni. Że zabije mu posłańca, który tak właściwie był z przemiany synem jego klienta. A ten klient, też widocznie nie był byle kim. Nie ma się pewności, jaka będzie jego reakcja na wieść o śmierci syna. Czy wampirzyca powinna się bać?
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 01/05/17, 11:29 pm

Przez krótki moment miała nadzieję, że po puszczeniu jej szyi wypuści ją ze swego brutalnego uścisku. Nadzieja ta prysnęła szybciej niż bańka mydlana. Poczuła nieprzyjemny ból w barku, ale nie dała mu tej satysfakcji i nie krzyknęła, jedynie syknęła ze złości, niczym rozwścieczona żmija. Jej wypuszczona ręka ledwo reagowała na impulsy. Prawie nie mogła nią ruszać. Nie miała też za wiele czasu na ocenienie swojej szkody, bo wampir popchnął ją zanim zdążyła się od niego odsunąć. Zahaczyła o jego wystawioną stopę i runęła na ziemię. Wyciągnęła do przodu zdrową rękę, chcąc odrobinę zamortyzować upadek. Wybitą starała się ochronić, by jak najmniej ucierpiała przy upadku. Zmierzwione włosy opadły na jej twarz, weszły do ust, przesłoniły oczy. Wypluła je, a później zacisnęła pięść na kępce trawy, wbijając ziemię za paznokcie. Wyrwała zielsko i odrzuciła na bok. Wciąż oddychała z trudem, teraz jednak z innego powodu. Cholernie ciężko było jej odzyskać panowanie nad sobą, a musiała to zrobić, inaczej będzie zgubiona. Wysłuchała go nie zmieniając pozycji. Wbijała swe wściekłe spojrzenie w ziemię, nawet nie patrzyła przed siebie. Dopiero później zerknęła na leżącego nieopodal trupa i cisnęłaby w niego piorunami, gdyby tylko jej oczy posiadały taką umiejętność. Wdech, wydech.
- Jesteś hipokrytą - powiedziała z wyrzutem. - Ale uznajmy, że mi się należało.
Była z siebie dumna, że nie warknęła. Powoli się uspokajała. Przejechała paznokciami po trawie, a potem, pomagając sobie zdrową ręką, zaczęła się podnosić, najpierw klękając, później wstając. Odwróciła się przodem do wampira. Gdy spojrzała na jego twarz, na jej własnej malowało się coś na wzór... skruchy? Na pewno nie było na niej złości ani żądzy mordu, choć wewnątrz aż kipiała od tych emocji. Ach, ale pozornie oceniając, czyżby biedna Liley zaczęła żałować swoich postępków?
- Twoim interesom nic do moich, moim nic do twoich, jak raczyłeś zauważyć. Mogłeś coś z nim uzgodnić, ja mogłam tego nie wiedzieć. Mordercy zdarzają się wśród ludzi, tak jak i zdarzają się wśród wampirów. Ludzi ściga ich własny wymiar sprawiedliwości. My staramy się załatwiać sprawy między sobą. Nie rozumiesz?
Mówiła spokojnie, tonem prawdziwego mówcy. Jakby chciała przemówić mu do rozsądku i pokazać, że jej sposób postrzegania sytuacji jest właściwy. Wytarła twarz z ziemi, otrzepała ubranie i odgarnęła włosy, poprawiając zmierzwioną fryzurę. Poruszyła uszkodzoną ręką. Była w stanie to zrobić, choć z olbrzymim bólem, więc uznała, że nie złamał jej kości. Musiał zatem zwichnąć jej bark. Co za utrapienie!
- Nie zajmował żadnego stanowiska. Znałam go naście lat i wiem przynajmniej tyle. Poza tym, to nie był kaprys. To była zdrada. Nie weszłabym w konflikt z Radą, nie jestem głupia. - Powoli zbliżyła się do mężczyzny, ostrożnie, bez gwałtownych ruchów. Wciąż miała za pasem kołek, rewolwer i sztylety, miała również szablę, ale nie sięgała ku nim. Może nie będzie takiej potrzeby.
- Przestaniemy ze sobą walczyć?
Brzmiała szczerze, jednak nie dlatego, że takie były jej intencje, a dlatego, że mogła brzmieć jak chciała, jeśli się postarała. Jeśli jej zależało. A teraz zależało jej na zawieszeniu broni, bo mogła czasem w ten sposób zyskać więcej niż zyskałaby drogą przemocy.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 03/05/17, 02:13 pm

Wampir obserwował wampirzycę, która udawała silną i raczej chciała udowodnić, że to co jej uczynił, nie wyprowadzi z równowagi. A z początku wydawała się mu być taka porywcza. W końcu chciała się uwolnić z jego uścisku. Kombinowała, ale to i tak jej nic nie dało. Miała wybity bark. Klęczała na ziemi, ale zaczęła się podnosić. On hipokrytą? Nie mógł się z tym nie zgodzić. Ale rzadko kiedy go tak nazywano.
Należało się jej. Zepsuła jego kontakty i interesy dzisiejszego dnia. Nie chciała nawet zdradzić mu, z jakiego powodu go zabiła. Bo zdradził? Kogo? Dlaczego? Ponoć ich społeczeństwo powinno w miarę ze sobą współpracować. Dlaczego więc nie chciała zdradzić mu tych informacji?
Nie zwracał szczególnej uwagi na to jak na niego patrzy i co swoją twarzą prezentuje. Rozmawiając z wampirami, zawsze starał się unikać kontaktu typowo wzrokowego. Co innego, gdy zostaje siłą do tego zmuszony, że nawet zamknięcie oczu może nie pomóc. Nauczony wiedzą o zdolnościach jakie mogą posiadać przedstawiciele jego obecnej rasy, potrafił jakoś się przed nimi bronić. Nie zależnie od tego, czy znał ich umiejętności czy nie. Tutaj nie znał umiejętności tej wampirzycy i wolał się jednak nie ryzykować.
- Dlaczego więc nie chcesz mi zdradzić, dlaczego musiałaś go zabić, skoro miał ze mną również interesy? Mam prawo to wiedzieć. Ze mną też załatwiał sprawy.
Rzucił raz jeszcze i nie odpuści, póki nie dowie się prawdy. A czy oni walczyli ze sobą? Jedynie próbował ją powstrzymać od ataku i puścił. Nie walczyli ze sobą ba broń. A jedynie na słowa i chyba oto jej pewnie chodziło.
- Przestaniemy, jeżeli powiesz mi prawdę. W przeciwnym wypadku będziemy musieli to wyjaśnić przed Radą. Osoba, która była jego rodzicem, nie odpuści tak łatwo jego śmierci. Zdajesz się wiedzieć o nim wszystko? A może jest coś, czego o nim nie wiedziałaś? Może wiedział, że go śledzisz i pozwolił się zabić?
Dalej ciągnął ich temat. Ręce swoje schował do kieszeni płaszcza, skoro nie chciała walki. Równie dobrze mógł coś mieć w kieszeniach. Choć czy to ważne?
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 03/05/17, 03:25 pm

Tak naprawdę cała Liley była jednym wielkim udawaniem. Dopóki coś nie przycisnęło jej dostatecznie mocno, tkała swe kłamstwa tak zręcznie, że po czasie sama nawet nie wiedziała gdzie leży granica pomiędzy prawdą a fałszem. A inni wierzyli w jej bajki, tak jak i ona sama zdawała się w nie wierzyć. Ciężko przy tym mówić o emocjach takich jak strach, który napędza niejednego do udawania kogoś silnego i nieugiętego. Wampirzyca ta nie demonstrowała swojej siły, jeśli nie było to konieczne. Tak jak wcześniej, kiedy nie próbowała uniknąć zamknięcia się w objęciach mężczyzny. Uznała wtedy, że więcej zyska poprzez pozorowanie niedoświadczenia w boju. Teraz wiedziała, że popełniła błąd, jednak nie miała w zwyczaju oglądania się za siebie. Zamiast przejmować się porażkami, zwłaszcza tak błahymi, skupiała się na tym, co mogła osiągnąć w przyszłości. Tyle że... w obecnej sytuacji nie była pewna czy osiągnie cokolwiek. Nie da się ukryć, że była zła, ale też całkiem sprawnie to maskowała. I tak wielkie brawa za to, że w ogóle próbowała. Często dawała porwać się emocjom, nie wyciszała ich jak tego wieczoru.
Zauważyła, że wampir usiłuje patrzeć wszędzie, tylko nie na jej twarz. Nie w oczy. Zaskoczyła dość szybko, ale tylko dlatego, że posiadała umiejętność, jakiej on się obawiał. Podsunął jej tym samym pomysł. Gdyby go zmusiła do złapania jej spojrzenia, czy poddałby się jej woli? Aktualnie znajdowała się na zbyt niepewnej pozycji, by to przetestować. W zasadzie nigdy nie próbowała omotać wampira, ale skoro nawet ludziom zdarzało się przerwać czar...
- O - wyrwało jej się, a na jej twarzy, mimo że nieosiągalnej dla jego unikającego wzroku, wymalowało się ogromne zaskoczenie. - Naprawdę miałeś z nim interesy? Nie obiecałabym, że oszczędziłabym go, gdybym wiedziała, ale słowo honoru, nie wiedziałam.
Brakowało jeszcze przyłożenia ręki do serca w niemalże teatralnym geście, mającym zapewnić rozmówcę o prawdziwości naszych słów. Ale, o ironio, Liley po raz pierwszy dziś wypowiedziała coś, co nie było koloryzowane. Zainteresował ją wątek wiążący tego faceta z jej ofiarą, dlatego zdecydowała się go pociągnąć. A najlepszym sposobem na ten moment wydało jej się szczere przejęcie. Zwłaszcza, że ten wspomniał o Radzie. Była to najgorsza z możliwych opcji i za wszelką cenę musiała uniknąć wpakowania się w takie bagno.
- Powiedziałam ci prawdę. Powiedziałam ci tak wiele, jak mogłam powiedzieć. Przykro mi, że przeszkodziłam w załatwianiu twoich spraw. Nazwałabym to konfliktem interesów... ale może mogę w jakiś sposób zadośćuczynić? Zastąpić tego szczura - nagle dopadł ją potężny kaszel - mężczyznę w tym, co miał dla ciebie zrobić?
Byłoby zupełnie nienaturalne, gdyby wyrażała się o martwym z szacunkiem, epitet ten wkradł się do jej przemowy nieprzypadkowo. W końcu był wstrętnym zdrajcą, kobieciarzem, kimś niewykazującym szacunku względem innych. Oferta pomocy natomiast pojawiła się bardzo przypadkowo. Ale to wina jego i drążenia przez niego tematu, zaczęła bowiem szukać furtki w tym kierunku.
- Wiem o nim wiele, nie wiem wszystkiego. Spędzaliśmy ze sobą sporo czasu... kiedyś. - Zamyśliła się niby nad dawnymi dniami, w rzeczywistości zastanawiając się w jaki sposób mogłaby spędzać dużo czasu z kimkolwiek. Odchrząknęła.
- Czy mógłbyś naprawić swoją szkodę i nastawić mi bark? Nie chciałabym odchodzić w trakcie rozmowy w poszukiwaniu pomocy, ale nie chcę też żeby ciało próbowało się regenerować zanim je naprawię.
Nie wykorzystała do ataku tego, że schował ręce do kieszeni, ale oczywiście ruch ten nie umknął jej uwadze. Zawieszenie broni to zawieszenie broni. Do czasu aż pojawi się nowy plan.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 05/05/17, 10:27 pm

- Powiedziałaś ogólnikowo. Nie zdradziłaś mi o jaką zdradę chodziło. Więc nie wciskaj mi, że prawdę mi rzekłaś.
Coraz poważniej podchodził do tej sprawy. Swojego interesu, jaki miał do ustalenia z martwym już wampirem, nie zamierzał zdradzać. Rozbawieniem była propozycja kobiety, która chciała zadośćuczynić tego co zrobiła. Żałowała? Wątpił. Oferowanie takiej pomocy to tylko chęć dowiedzenia się, cóż ten wampir miał do wykonania, skoro spotkanie miał tutaj zaplanowane. Christopher nie był tak głupi, by zaraz skorzystać z tej oferty. Ale wykorzystać tę wampirzycę by mógł. Tylko kto jest jej wampirzym rodzicem? Tego nie wiedział. A w ogóle to pierwszy raz na oczy ją widzi.
Zmarszczył brwi, kiedy dowiedział się od niej, że niby spędzała z tym wampirem sporo czasu.
- Nie wspominał mi nic o Tobie. Zresztą, jego życie prywatne nie było dla mnie ważne. Nie zadośćuczynić tego co zrobiłaś. Nie zastąpisz go. Lepiej zacznij martwić się o siebie a nie o mój biznes. Szkody nie naprawię. Niech to będzie nauczka dla Ciebie, by nie wciskać się w nie swoje sprawy.
Nie ruszył się nawet z miejsca, by zając jej wybitym barkiem. Cały czas też spoglądał na nią, ale nie w oczy. Trochę wampirzyca przecierpi swoje ciało, które zacznie się po swojemu regenerować.
Miał już w sumie odejść, ale nim nawet się obrócił, postanowił zadać jedno pytanie:
- Dla kogo pracujesz? Wątpię, byś działała w pojedynkę, skoro śledziłaś swoją ofiarę i miałaś jakieś tam informację.
Jeżeli jednak działała samodzielnie, to trzeba przyznać że ma w sobie sporo odwagi tak ryzykując swoim nieżyciem. Tak czy inaczej, Chris chętnie by też poznał jej imię i nazwisko, by móc jej sprawę podjąć w rozmowie z Radą Wampirów. Czy choćby przekazać tę sprawę swojej matce. No ale, wyjechała i musiał sam sobie radzić.
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 06/05/17, 01:00 am

Liley miała dość tego upierdliwego typa. Ale tak naprawdę, naprawdę dość. Zaklęła paskudnie pod nosem i prawie splunęła mu pod nogi, ostatecznie rozmyśliła się jednak i splunęła gdzieś obok. Przecież nie połknie nagromadzonej śliny. Ona do niego pokojowo, a on tak!
- Nic do ciebie nie dociera. Naprawdę się starałam.
Westchnęła ze zrezygnowaniem, pokręciła głową. Usłyszeć od niej tak prawdziwe słowa to prawie jak dostąpić królewskiego zaszczytu. Zazwyczaj łatwo przychodziło jej oszukiwanie innych, ten tutaj jednak zdawał się być odporny na wszystko. Próbowała ataku, próbowała poddania się, próbowała pojednania. I nic! Nic nie działa. Nawet oaza spokoju zaczęłaby w takiej sytuacji tracić cierpliwość.
- To, że powiedziałam ogólnikowo, nie oznacza kłamstwa. Każdy ma swoje sekrety i powinieneś to zrozumieć, zamiast iść w zaparte. Szlag by cię trafił z tym uporem, poważnie! Nie wspominał o mnie, bo nie rozeszliśmy się w przyjaznych okolicznościach. Najwidoczniej chciał wyciszyć sumienie.
Zamilkła, walcząc ze sobą, by nie rzucić mu się do gardła. Wiedziała, że wtedy cała sprawa zaczęłaby się od nowa. Wolałaby już pójść do tego całego piekła tak jak stoi, tu i teraz. Nawet diabły nie mogły być do tego stopnia wkurwiające. Jakie on bzdury wygadywał, w głowie jej się nie mieściło. Wpatrywała się w niego wściekle, lecz nie wykonywała najmniejszych ruchów mogących świadczyć o chęci ataku. Jej nastawienie znów uległo zmianie, opuściła wszystkie maski, trzymając się jedynie kłamstwa o martwym wampirze, by nie zaburzać historii. Nie było sensu grać pokornej ani przestraszonej, szkoda marnować energii. Przykre, że zrozumiała to tak późno. Oszczędziłaby im obojgu problemu.
- Mam dość. Twoja głupota nawet mnie przerasta. Toć mówiłam wielokrotnie, że zabiłam gada za krzywdę, jaką mi wyrządził. Więcej nie potrzebujesz wiedzieć, a ja nie będę się przed tobą dłużej korzyć. Odrzuciłeś ofertę pomocy. Rozejdziemy się teraz?
Widocznie ją przejrzał. I to też ją wkurzyło. Opancerzony z każdej strony. Obawiała się, że dzisiejszy dzień będzie miał bardzo nieprzyjemne skutki. Skoro nie zdołała go do siebie przekonać, na pewno powiadomi o tej sytuacji Radę. Z drugiej strony, morderstwa wśród wampirów czasem musiały się zdarzać. Przynajmniej nie wkopała całej organizacji łowców. I nie było mowy, że wyjawi mu swe imię. To jak przybić sobie gwóźdź do trumny.
Sięgnęła zdrową ręką do swojego barku i syknęła z bólu, gdy dotknęła za mocno. Nie nastawi go sama, a on nie chciał jej pomóc. Czekało ją bolesne naprawianie skutków niepoprawnej regeneracji. Mimo że pozornie skupiona na swojej szkodzie, pozostawała czujna. Obraziła go kilkakrotnie, była więc gotowa w każdej chwili wyjąć szablę, by obronić się przed ewentualnym atakiem z jego strony. Ale coś jej mówiło, że i on może mieć powoli po dziurki w nosie ich prowadzącej donikąd konwersacji. Nie było potrzeby wdawać się w walkę.
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Christopher McQueen 06/05/17, 11:52 pm

Widocznie nie dogadają się tak, jakby tego chcieli. Za dużo próbował wyciągnąć od niej informacji a i tak niewiele się dowiedział. Westchnął, przenosząc nieco zawiedzione spojrzenie na martwego wampira. Nic z tym teraz nie zrobi. I tak dobrze, że kazał synowi zabrać dziewczynę i odjechać. Jeszcze by wyszło na jaw, jakie to on interesy robił. A nie każdemu wampirowi się tym chwalił. Jak ktoś czegoś potrzebował, wtedy uchylał swojego rąbka tajemnicy do pomocy. Tutaj jednak sytuacja była z goła inna.
- Jeszcze raz mnie obrazisz, to nie skończy się to dla Ciebie dobrze.
Ostrzegł dość poważnie i nie żartował. Jeden bark jej już zwichnął, mógłby to samo zrobić z drugim. Albo co gorsza, powyrywać jej nogi. Niech pełza i szuka schronienia przed słońcem. O ile by się jej to udało.
Tak czy inaczej, nie zamierzał z nią się już sprzeczać ani krzywdy wyrządzać. Nie drążył z nią już tej rozmowy. Popatrzył chwilę na martwego posłańca swojego klienta, po czym znów przeniósł wzrok na niewdzięcznicę. Ruszył w jej kierunku, by szybkim ruchem znaleźć się za jej plecami i złapał za uszkodzony bark. Nastawił go z zaskoczenia i dość szybko, że mogło boleć, ale przynajmniej odzyskała sprawność w poruszaniu kończyną.
- Miejmy nadzieję, że więcej nasze drogi się nie skrzyżują.
Powiedział dość spokojnie i wyminął ją, zmierzając do opuszczenia miejsca zbrodni. Nie zamierzał po niej sprzątać. Wsadził ręce do kieszeni i skierował się w znanym sobie kierunku.
Christopher McQueen

Christopher McQueen
Tytuł : Szlachcic
Wiek : 320 (22/298)
Zawód : Handlarz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Psychokineza, Czytanie w myślach
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t342-christopher-mcqueen-budowa#530 https://vampirekingdom.forumpl.net/t372-christopher-andrew-mcqueen#643 https://vampirekingdom.forumpl.net/t373-christopher-mcqueen#644

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Liley Lefferts 07/05/17, 05:14 pm

Najwyraźniej obydwoje byli zbyt uparci, by któreś ustąpiło drugiemu. Wyciągnięcie informacji od Liley graniczyło z niemożliwością. A może po prostu źle to rozegrali? Nie opłacało jej się zdradzać łowców, dlatego pozostawała im wierna, oczywiście zgodnie z własną interpretacją tego słowa. Ale to nie oznaczało, że nie zmieni strony konfliktu, gdy pojawi się lepsza oferta. Dopóki jednak najkorzystniej dla niej jest stać po stronie łowców, nie wyjawi nikomu dla kogo pracuje. Zwłaszcza takiej osobie jak ten wampir. Owszem, na chwilę zainteresowała ją kwestia jego interesów, ale tylko i wyłącznie dlatego, że chciała poprzez manipulowanie takimi informacjami jakoś wybrnąć z tej sytuacji. No i może trochę dlatego, że ciekawiło ją co takiego spieprzyła. Wyglądało na większą sprawę.
Uśmiechnęła się równie czarująco co jadowicie, ale nie odpowiedziała na jego ostrzeżenie. Niech już idzie w diabły. Na pewno obejdzie się bez pouczenia w którą część ciała może sobie tę uwagę wsadzić. Szczególnie, że nie wyglądał na kogoś, kto jest w nastroju do żartów. Dobrze się stało, że  resztę swoich przemyśleń zachował dla siebie, jej względne opanowanie wisiało bowiem na włosku. Ona sama nie uważała wcale, że przegrałaby ewentualne starcie, ale nie była głupia i nie odrzucała całkowicie takiej możliwości. Istotą rzeczy okazało się więc unikanie konfliktu. Rozmyśliła się nawet w kwestii podziurawienia go kulami, nożem czy czymkolwiek. Nie pozwoli kontrolować się pragnieniu zemsty.
Uniosła pytająco brew, kiedy wampir ruszył ku niej, złapała nawet za rękojeść szabli, ale nie wysunęła jej. Odwróciła głowę przez ramię, rzucając mu zaskoczone spojrzenie, gdy dotknął jej uszkodzonego barku. Nie musiał jednak nic mówić, bo wkrótce nastawił go z delikatnością godną słonia.
- Niech cię diabli! - krzyknęła, w tenże kulturalny sposób reagując na ból. Przymknęła na chwilę oczy, zdrową rękę przyłożyła do bolącego ramienia. Pomasowała, poruszała zwichniętą wcześniej kończyną. Nie odezwała się już słowem, w milczeniu zgadzając się z nim. Również żywiła ogromną nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała oglądać jego gęby.
Nie oglądając się za nim, zlokalizowała wzrokiem upuszczony na ziemię nóż. Podniosła go, schowała, zaraz po tym podchodząc do ciała martwego wampira. Wyciągnęła z jego piersi kołek i wetknęła go za pasek. Zerknęła na niebo, jakby próbowała obliczyć czas dzielący ją od wschodu słońca. Decyzję podjęła niespiesznie. Schyliła się po głowę mężczyzny i podniosła ją, trzymając za włosy.  W ten sposób udała się do majaczącego w oddali, opuszczonego domu, chcąc znaleźć worek albo pudło, w którym mogłaby ową głowę przetransportować do miasta. Łowcom od czasu do czasu należy się przecież dowód, że wykonuje powierzone jej zadania, nie? A resztę ciała, jeśli nikt go wcześniej nie odnajdzie, powinny strawić płomienie jak tylko słońce wyłoni się zza linii horyzontu. Nie było potrzeby się nim przejmować.

KONIEC
Liley Lefferts

Liley Lefferts
Wiek : 205/26
Zawód : Łowca
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Hipnoza
Punkty : 5


https://vampirekingdom.forumpl.net/t380-liley-lefferts#667 https://vampirekingdom.forumpl.net/t381-liley-lefferts#672 https://vampirekingdom.forumpl.net/t382-liley-lefferts#673

Powrót do góry Go down

Peryferie Londynu, marzec 1880 Empty Re: Peryferie Londynu, marzec 1880

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach