Royal Albert Hall
Vampire Kingdom :: Zjednoczone Królestwo :: Anglia :: Londyn
Strona 1 z 1 • Share
Royal Albert Hall
Royal Albert Hall
Sala koncertowa w Londynie poświęcona mężowi królowej Wiktorii, księciu Albertowi. Mieści się ona w dzielnicy South Kensington w centralnym Londynie, w rejonie znanym powszechnie jako Albertopolis.
- BloodRose
- Punkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Mazikeen znudzona przebywaniem w posiadłości musiała się jakoś...odchamić. Posilając się uprzednio wyszła z domu kierując się w stronę najsłynniejszej Sali Koncertowej w Londynie. Utworzona z myślą o mężu Królowej. Maz ubrana jak przystało w suknię dopasowaną i idealnie podkreślającą jej urodę skierowała się powoli przed siebie w stronę loż, w których upatrzyła sobie miejsce. Usiadła wygodnie skupiając się na scenie. Na dłoniach miała koronkowe rękawiczki by okryć swoją niecodziennie chłodną skórę.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Siedzenie w domu czasami mogło doprowadzać do szału i lepiej jest sobie raz na jakiś czas wyjść gdzieś samotnie. Mazikeen stwierdziła, że uda na jakiś koncert odbywający się w Royal Albert Hall. Przestronna sala, dająca duże widowisko sceny. Dookoła same ważne osobistości i ludzie biznesu. Wielu wojskowych wysokiej rangi pojawiało się z żonami. Kupcy i Lordowie. Ten koncert widocznie musiał być bardzo wysoko ceniony i ważny, skoro tyle osób się zbierało. Co więc skusiło przybyć Mazikeen? Najpewniej zbicie nudy. A na nią, w tej chwili nie powinna narzekać.
Warto wspomnieć, że na tej sali, nie była sama. Nie mówiąc, o ludziach. Ktoś z kilku rzędów za nią, obserwował jej osobę.
Wszyscy dookoła zachowywali się normalnie i tak samo siedzieli. Jakby nikt nie zauważył, jak przez moment wampirzyca źle poczuła. Miała chwilowe oderwanie od rzeczywistości. Czyżby miała wizję? Czego? Kogo?W trakcie koncertu, mogła poczuć się dziwnie. Tak, jak nigdy jeszcze nie poczuła. Ogarnęło ją nagłe osłabienie. Sceneria na którą wcześniej patrzyła, zmieniła się nagle w pomieszczenie jej nieznane. Widziała kobietę szarpiącą się, jakby błagała o litość. Leżała na łóżku, co mogło dawać wrażenie, że była gwałcona. Ta scena trwała sekundę. Następca scena ukazywała uduszenie tej samej kobiety o jasnych oczach i blond włosach. To również było urywkiem czyichś wspomnień. Na koniec widziała już szubienicę. Wtedy tak samo jak wcześniej, nagle znalazła się na swoim miejscu i widziała scenę koncertową.
Warto wspomnieć, że na tej sali, nie była sama. Nie mówiąc, o ludziach. Ktoś z kilku rzędów za nią, obserwował jej osobę.
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Nie tego się spodziewała. W ogóle się nie spodziewała, że mogłaby posiadać jakąś zdolność! Przecież tyle czasu nic się nie działo, tyle prób i nic a tutaj nagle to dziwne osłabienie. Ale nim to się stało, po prostu siedziała sobie i oglądała wszystko to co działo się dookoła. Niestety, nie spodziewała się tego co miało nastać po chwili. Nagle poczuła jak siły ją opuszczają. Ujrzała nagle zupełnie co innego niż powinna. Nie trwało to długo, ale też nie było to przyjemne uczucie. Migawki jakie miała sprawiły, że zaniepokojona jak doszła do siebie zaczęła się rozglądać. O co tutaj chodziło? Co się stało? Chciała upewnić się, że wszyscy to widzieli co ona. Niestety nie było tak. Pozostali goście nadal zajmowali miejsca i zachowywali się jakby nic się nie wydarzyło. Niestety Maz była tak przestraszona wizją jaką otrzymała, że nie wiedziała co się dookoła dzieje. Chciała się unieść i wyjść czym prędzej, ale niestety nie miała takiej możliwości, czuła się jeszcze osłabiona i to bardzo. Jej pierwsza próba legła na gruzach więc nie podniosła się kolejny raz nie chcąc za bardzo się rzucać w oczy. Odczekała chwilę i dopiero gdy poczuła się nieco lepiej pospiesznie skierowała się do wyjścia. Co to było? Czemu właśnie teraz? Do tego nie było Christophera, nie było z nią nikogo, na kim mogłaby polegać. Nie miała wyjścia więc powoli ruszyła do wyjścia.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Obserwujący ją mężczyzna, zauważył z oddali jak Mazikeen z jakiegoś powodu, zaczęła się kręcić na swoim miejscu siedzącym. Albo głód wziął górę, albo inny czynnik spowodował jej niewygodne zachowanie. Może ilość ludzi była przytłaczająca? Czy może sztuka była zbyt nudna?
W każdym bądź razie, widząc jak wampirzyca opuszcza swoje miejsce, mężczyzna uczynił to samo. Wstał i wyszedł, chwilę po tym jak zrobiła to Mazikeen. Zauważając ją na korytarzu, ruszył w jej kierunku, podobnie jak ona, zmierzając do wyjścia.
Na razie nie wołał jej, bo nie było takiej potrzeby. Po prostu obserwował, gdzie zmierza i co zamierza zrobić. Ubrany był oczywiście elegancko. Stylowy granatowy garnitur na tutejsze czasy z białą koszulą. Jeżeli Mazikeen kierowała się do szatni, to samo by uczynił. Jeżeli nie, postanowił iść za nią cały czas.
Przed budynkiem stało również dwóch wysokich mężczyzn. Wyglądających na zwyczajnych ludzi palących papierosy. Ubrani w długie czarne płaszcze i ciemne kapelusze na głowach. Mogli robić za ochronę wejścia. Ale czy na pewno?
W każdym bądź razie, widząc jak wampirzyca opuszcza swoje miejsce, mężczyzna uczynił to samo. Wstał i wyszedł, chwilę po tym jak zrobiła to Mazikeen. Zauważając ją na korytarzu, ruszył w jej kierunku, podobnie jak ona, zmierzając do wyjścia.
Na razie nie wołał jej, bo nie było takiej potrzeby. Po prostu obserwował, gdzie zmierza i co zamierza zrobić. Ubrany był oczywiście elegancko. Stylowy granatowy garnitur na tutejsze czasy z białą koszulą. Jeżeli Mazikeen kierowała się do szatni, to samo by uczynił. Jeżeli nie, postanowił iść za nią cały czas.
Przed budynkiem stało również dwóch wysokich mężczyzn. Wyglądających na zwyczajnych ludzi palących papierosy. Ubrani w długie czarne płaszcze i ciemne kapelusze na głowach. Mogli robić za ochronę wejścia. Ale czy na pewno?
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Maziekeen nie miała sił na siedzenie w chwili gdy miała przed oczyma takie obrazy. Musiała wrócić do posiadłości i omówić to z Marią albo kimś z rodzeństwa. Oczywiście pewnie będzie im w niesmak, że oddaliła się z posiadłości nie informując ich o planach. No ale, w końcu nie miała nic złego na sumieniu i w planach. Dla tego też przyspieszyła niemal idąc w stronę szatni. Chciała wyjść, jednak jej przeczucia, że ktoś ją obserwuje sprawdziły się jednocześnie w chwili gdy ten ktoś ruszył za nią. Maz przyspieszyła kroku skręcając w przeciwną stronę niż szatnia. Skryła się za jedną ze ścian czekając, aż jej prześladowca przejdzie obok niej. Wówczas miałaby okazję zaatakować go pierwsza i żądać wyjaśnień. Nie miała pojęcia też o stojących przed budynkiem mężczyznach. Gdyby wiedziała, nie czekałaby na nieznajomego tylko dała nogi kierując się do posiadłości. Tym czasem czekała. Gdyby mężczyzna zbliżył się w jej stronę, ona zaatakowałaby go przygniatając do przeciwległej ściany jednocześnie przyduszając.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Wampirzyca była cały czas obserwowana. Mężczyzna ją śledzący, szedł za nią, nie chcąc jej zgubić. Tak jak mógł przypuszczać, będzie kierowała się tradycyjnie do szatni, ale zaraz zmieniła kierunek. Zmarszczył brwi, nie zwalniając chodu, by nie wzbudzać za bardzo podejrzeń, choć jak na wampira pewnie się domyśliła, że jest obserwowana. Tym samym schował prawą rękę pod marynarkę, jakby chciał coś wyciągnąć. Jednocześnie był już blisko ściany, za którą schowała się Mazikeen. Czy go zaatakuje? Było widocznie takie prawdopodobieństwo. Sam sobą stwarzał wrażenie, jakby czegoś szukał za marynarką albo poprawiał. Co tak właściwie robił, Mazikeen nie wiedziała. Ponieważ odkrył marynarkę tak, by nie widziała co kombinuje. Nawet nie myślał o tym co robi, tylko skupiał się na tym, że ona tutaj jest. Nie miał pojęcia o jej zdolnościach. Co w związku z tym? Miała widocznie łowcę za obserwatora. Nie było to wampir, co już mogła zauważyć.
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Gdyby Christopher dowiedział się, że wpadła jak śliwa w kompot dostałaby zjeby na czym świat stoi, w końcu obiecała mu nie pakować się w tarapaty i nie wychodzić bez opieki. Cóż...Maz to Maz, znudzona stwierdziła, że nie ma co siedzieć i czekać nie wiadomo na co. Dla tego nie spodziewała się tego, co mogło się tutaj stać. W końcu była w miejscu publicznym, nie sądziła że ktoś ośmieli się ją zaatakować. Ale na szczęście, również łowcy nie wiedzieli czego się po niej spodziewać. Za jej życie ludzkiego było wiele zaginięć, których nikt nie mógł w żaden sposób połączyć z jej osobą. Znalezione martwe ciała były również w takim stanie, że nie zdradzała się z tym, kto ich zabił. Niestety, tym razem nie miała swojej ulubionej parasolki. Będzie musiała poprosić Christphera by załatwił jej taki sprzęt. Gdy w końcu jej oprawca znalazł się dosłownie tuż przed nią, Maz w jednej chwili musiała podjąć, ucieczka czy atak. Wiedziała, że jest niedoświadczona a łowca...to łowca, urodzony by zabijać. A ona? Jedynie potrafiła to co za życia ludzkiego. Czyli można powiedzieć tyle co nic. Tym bardziej była bezbronna. Nie posiadała niczego czym mogłaby się bronić. Gdy łowca się zbliżał Ona jednak nie uciekła jak tchórz. Stanęła cicho czekając. W końcu gdy wyczuła jak jest blisko wyszła zza ściany niemal wprost na niego, trzymając odpowiednią odległość by w razie czego móc zaatakować i uciec.
- Czemu mnie śledzisz?
Odezwała się spoglądając na niego z powagą. Musiała przybrać maskę bezbronnej i wystraszonej kobiety. Uważnie obserwowała nieznajomego jej mężczyznę.
- Czemu mnie śledzisz?
Odezwała się spoglądając na niego z powagą. Musiała przybrać maskę bezbronnej i wystraszonej kobiety. Uważnie obserwowała nieznajomego jej mężczyznę.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Trzeba było więc posłuchać swojego Pana i nie wychylać się samemu, gdzie ciekawość otwiera swoje ramiona, przyciągając do kłopotów. Wampirzyca nie mogła wiedzieć, czy to łowca czy zwyczajny człowiek. Równie dobrze mógł być sługą innego wampira, z nakazem jej szpiegowania. Tak czy inaczej, do czynienia przychodzi jej mieć z człowiekiem.
Zbliżając się do ściany, nie spodziewał się tego że wampirzyca sama się ukaże i stanie przed nim. O dziwo, nawet powstrzymał się od wyjmowania czegokolwiek z pod marynarki, którą opuścił a ręce opuścił. Przyjrzał się kobiecie, unikając co prawda kontaktu wzrokowego.
- Z wielu powodów.
Odpowiedział z opanowanym spokojem. Jakby wcale się jej nie bał.
- Chciałbym z Tobą porozmawiać. Zadać kilka pytań.
Skoro ona nie szczędziła sobie grzeczności, tak i on nie zamierzał patyczkować się w oficjalny ton, zwracając do niej bezpośrednio, jakby się znali.
Teraz zależało od wampirzycy, czy zechce grzecznie udzielić odpowiedzi, czy zacznie mu sprawiać problemy. Oby wybrała mądrze.
Zbliżając się do ściany, nie spodziewał się tego że wampirzyca sama się ukaże i stanie przed nim. O dziwo, nawet powstrzymał się od wyjmowania czegokolwiek z pod marynarki, którą opuścił a ręce opuścił. Przyjrzał się kobiecie, unikając co prawda kontaktu wzrokowego.
- Z wielu powodów.
Odpowiedział z opanowanym spokojem. Jakby wcale się jej nie bał.
- Chciałbym z Tobą porozmawiać. Zadać kilka pytań.
Skoro ona nie szczędziła sobie grzeczności, tak i on nie zamierzał patyczkować się w oficjalny ton, zwracając do niej bezpośrednio, jakby się znali.
Teraz zależało od wampirzycy, czy zechce grzecznie udzielić odpowiedzi, czy zacznie mu sprawiać problemy. Oby wybrała mądrze.
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Mierzyła go wzrokiem nie spuszczając z oczu. Widząc, że unika jej wzroku uśmiechnęła się pod nosem. Czyżby miał coś wspólnego z wampirami? Wiedziała, że nie którzy mogą hipnotyzować czy coś w ten deseń, a mężczyzna ewidentnie unikał jej wzorku. Ale czemu? Czyżby wiedział kim jest? Zmierzyła go chłodno. A gdy odezwał się jej mina nie wróżyła niczego dobrego.
- Z wielu powodów? Jakich? I jak chcesz ze mną rozmawiać, spójrz na mnie. Nie unikaj mojego wzroku. Pytać możesz, jednak nie bądź pewnym, że na nie odpowiem.
Zmroziła go wzrokiem, nie lubiła nie widzieć swojego rozmówcy. Oczy są zwierciadłem duszy, co od zawsze dla Maz było oczywiste. A teraz tylko potęgowało jej przekonania co do tego.
- Zatem słucham, jakież to powody?
Zapytała nie tracąc czujności. Wpierw chciała wiedzieć a potem...cóż...może...może go wysłucha i odpowie.
- Z wielu powodów? Jakich? I jak chcesz ze mną rozmawiać, spójrz na mnie. Nie unikaj mojego wzroku. Pytać możesz, jednak nie bądź pewnym, że na nie odpowiem.
Zmroziła go wzrokiem, nie lubiła nie widzieć swojego rozmówcy. Oczy są zwierciadłem duszy, co od zawsze dla Maz było oczywiste. A teraz tylko potęgowało jej przekonania co do tego.
- Zatem słucham, jakież to powody?
Zapytała nie tracąc czujności. Wpierw chciała wiedzieć a potem...cóż...może...może go wysłucha i odpowie.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Nie musiał wiedzieć, ale mógł mieć jakiś inny powód nie patrzenia komuś w oczy. Jak na przykład nawyk zawodowy. Problemy z nawiązywaniem kontaktu wzrokowego. Nie musiała wiedzieć, czy jest on łowcą. Ale zapewne domyśli się, kiedy zacznie jej zadawać pytania.
- Nie Ty decydujesz o tym, czy będę patrzyć Ci w oczy czy nie.
Zwrócił jej uwagę. Choć zaczynał się zastanawiać, czy przypadkiem kobieta nie mówiła tego każdemu, kogo spotykała.
- Mazikeen Pierce. Pani Adwokat, która zniknęła kilka tygodni temu, nagle pojawiła na bankiecie. Dużo o Pani mówią Ci, którzy przeżyli ową rzeź. Interesuje mnie, co się z Panią działo?
Zapytał ze spokojem, bardzo powoli zbliżając się w jej stronę. Nie dając po sobie poznać, jakoby miał złe zamiary. A może miał dobre i wolał z nią rozmawiać ze zmniejszonym dystansem?
- Nie Ty decydujesz o tym, czy będę patrzyć Ci w oczy czy nie.
Zwrócił jej uwagę. Choć zaczynał się zastanawiać, czy przypadkiem kobieta nie mówiła tego każdemu, kogo spotykała.
- Mazikeen Pierce. Pani Adwokat, która zniknęła kilka tygodni temu, nagle pojawiła na bankiecie. Dużo o Pani mówią Ci, którzy przeżyli ową rzeź. Interesuje mnie, co się z Panią działo?
Zapytał ze spokojem, bardzo powoli zbliżając się w jej stronę. Nie dając po sobie poznać, jakoby miał złe zamiary. A może miał dobre i wolał z nią rozmawiać ze zmniejszonym dystansem?
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Nie spuszczała go z oczu. Mężczyzna wydawał się być dość...nieodpowiednio zdrowy psychicznie, a co za tym idzie...mógł być niebezpieczny! W końcu dla Maz każdy, kto zachowywał się nieodpowiednio jak sobie tego życzyła był psychiczny! Taka już była. Widać, że coś z nią jednak było nie tak...ale mniejsza. Obserwując mężczyznę taksowała go wzrokiem.
- Nie sadzę byśmy przeszli na Ty prawda? Panie....
Urwała chcąc by się przedstawił. Gdy ten zaczął ciągnąć dalej uśmiechnęła się pod nosem.
- Mówią? Cóż...zawsze mówili. Taka moja praca. Jestem Adwokatem jak Waść to zauważył. Jednak...cóż takiego mówią? A zniknęłam na tygodnie...jak wspomniałam na nieszczęsnym bankiecie,
narzeczony sprawił, że moja praca poszła nieco...w odstawkę. W końcu ileż można poświęcać czasu nieznajomym? Niebawem będę mężatką, nie sądzisz Waść, że oczywistym jest moje zniknięcie? Poza tym, odpowiednie osoby wiedziały gdzie przebywam a co ważniejsze kiedy wracam do pracy. nie sądzę byś Waść był moim pracownikiem, czy też pracownikiem kancelarii dla której pracowałam?
Uniosła brew dumnie wpatrując się w swego rozmówcę. Nie jemu było wytykać jej błędy. Zmierzyła go bacznie uważając na to co robi.
- Nie sadzę byśmy przeszli na Ty prawda? Panie....
Urwała chcąc by się przedstawił. Gdy ten zaczął ciągnąć dalej uśmiechnęła się pod nosem.
- Mówią? Cóż...zawsze mówili. Taka moja praca. Jestem Adwokatem jak Waść to zauważył. Jednak...cóż takiego mówią? A zniknęłam na tygodnie...jak wspomniałam na nieszczęsnym bankiecie,
narzeczony sprawił, że moja praca poszła nieco...w odstawkę. W końcu ileż można poświęcać czasu nieznajomym? Niebawem będę mężatką, nie sądzisz Waść, że oczywistym jest moje zniknięcie? Poza tym, odpowiednie osoby wiedziały gdzie przebywam a co ważniejsze kiedy wracam do pracy. nie sądzę byś Waść był moim pracownikiem, czy też pracownikiem kancelarii dla której pracowałam?
Uniosła brew dumnie wpatrując się w swego rozmówcę. Nie jemu było wytykać jej błędy. Zmierzyła go bacznie uważając na to co robi.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
- Pragnę zwrócić uwagę, że to Ty od razu przeszłaś na "Ty" zwracając się do mnie na samym początku. Problemy z pamięcią?
Uśmiechnął się kącikiem ust, patrząc na wampirzycę, specjalnie łapiąc ją za słówka. Zwracała mu uwagę? Niech sama się pierw zastanowi, co mówi do niego i w jaki sposób.
Wysłuchał jej odpowiedzi, która go nie do końca przekonywała. Jej duma chyba ją przerastała. Nie miała pojęcia z kim rozmawia, więc on jej to za moment ułatwi. A skoro przeszkadzała jej forma "koleżeńska", postanowił ją zmienić.
- Narzeczony... Całkiem interesująca z niego osoba. Nieprawdaż? Christopher McQueen... Stał się przyczyną Pani zniknięcia, a kiedy się pojawiasz na bankiecie w jego towarzystwie, to całkowicie odmieniona. Jak dobrze znasz swojego narzeczonego?
Kolejne pytania, mogące sugerować zbyt duże zainteresowanie nie tylko jej osobą, ale i jej narzeczonym. O dziwo, mężczyzna ten zdawał się znać Christophera. Kim więc był, by tak mówić? Miał już styczność z tym wampirem?
Uśmiechnął się kącikiem ust, patrząc na wampirzycę, specjalnie łapiąc ją za słówka. Zwracała mu uwagę? Niech sama się pierw zastanowi, co mówi do niego i w jaki sposób.
Wysłuchał jej odpowiedzi, która go nie do końca przekonywała. Jej duma chyba ją przerastała. Nie miała pojęcia z kim rozmawia, więc on jej to za moment ułatwi. A skoro przeszkadzała jej forma "koleżeńska", postanowił ją zmienić.
- Narzeczony... Całkiem interesująca z niego osoba. Nieprawdaż? Christopher McQueen... Stał się przyczyną Pani zniknięcia, a kiedy się pojawiasz na bankiecie w jego towarzystwie, to całkowicie odmieniona. Jak dobrze znasz swojego narzeczonego?
Kolejne pytania, mogące sugerować zbyt duże zainteresowanie nie tylko jej osobą, ale i jej narzeczonym. O dziwo, mężczyzna ten zdawał się znać Christophera. Kim więc był, by tak mówić? Miał już styczność z tym wampirem?
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
- Po pierwsze, nie ja śledzę niewinne osoby czając się na nich. Po drugie, sadzę że w tym nic dziwnego nie było.
Wycedziła chłodno. Zmierzyła mężczyznę wzrokiem i bacznie obserwowała. Jego słowa coraz bardziej ją zaczynały drażnić.
- Znam go bardzo dobrze. Będzie przecież moim mężem. Co w tym takiego dziwnego? Odmieniona? Cóż...gdybyś Waść spędzał wiele czasu na swojej pracy nie widząc nic poza nią, a spotkał w końcu kogoś, kto odmienia życie chcąc byś trochę wypoczął, również byś był wypoczęty, odmieniony. Te kilka dni były dla mnie idealną odskocznią.
Przyznała z uśmiechem. Spojrzała na mężczyznę z zainteresowaniem.
- A Waść...skąd znasz Christophera? Przekazać mu coś?
Odparła z uśmiechem i niewinną miną bacznie obserwując mężczyznę.
Wycedziła chłodno. Zmierzyła mężczyznę wzrokiem i bacznie obserwowała. Jego słowa coraz bardziej ją zaczynały drażnić.
- Znam go bardzo dobrze. Będzie przecież moim mężem. Co w tym takiego dziwnego? Odmieniona? Cóż...gdybyś Waść spędzał wiele czasu na swojej pracy nie widząc nic poza nią, a spotkał w końcu kogoś, kto odmienia życie chcąc byś trochę wypoczął, również byś był wypoczęty, odmieniony. Te kilka dni były dla mnie idealną odskocznią.
Przyznała z uśmiechem. Spojrzała na mężczyznę z zainteresowaniem.
- A Waść...skąd znasz Christophera? Przekazać mu coś?
Odparła z uśmiechem i niewinną miną bacznie obserwując mężczyznę.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Niewinne osoby? Normalnie mężczyzna chętnie by się zaśmiał. Zamiast tego, uśmiechnął kącikiem ust. Ze spokojem nawet obserwował i wysłuchał Mazikeen, która produkowała swoją odpowiedź nieskładnie. A dokładniej mówiąc, starała się utrzymywać swój człowieczy status.
- Wiesz dobrze, że nie o tym mówię. Odmieniona, nie znaczy że wypoczęta. Męczyło Cię siedzenie między ludźmi. To nazywasz wypoczęciem?
Mężczyzna powoli zaczynał zbliżać się w stronę Mazikeen. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zaś przy jej pytaniu o Christophera, przystanął.
- Winny jest śmierci moich kolegów. Możesz mu przekazać, że przeszłość nie została zapomniana.
O co mogło chodzić? Wiedział to tylko obecny mężczyzna, jaki możliwe że sam Christopher. Najwyraźniej zemsta zaczynała powoli się tworzyć a jednym elementem tej zabawy była obecna tutaj Mazikeen. Odnieść można było wrażenie i podejrzenie, że Panna Pierce miała styczność z Łowcą Wampirów. Śledzili ją, by dobrać się do McQueena.
- Wiesz dobrze, że nie o tym mówię. Odmieniona, nie znaczy że wypoczęta. Męczyło Cię siedzenie między ludźmi. To nazywasz wypoczęciem?
Mężczyzna powoli zaczynał zbliżać się w stronę Mazikeen. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zaś przy jej pytaniu o Christophera, przystanął.
- Winny jest śmierci moich kolegów. Możesz mu przekazać, że przeszłość nie została zapomniana.
O co mogło chodzić? Wiedział to tylko obecny mężczyzna, jaki możliwe że sam Christopher. Najwyraźniej zemsta zaczynała powoli się tworzyć a jednym elementem tej zabawy była obecna tutaj Mazikeen. Odnieść można było wrażenie i podejrzenie, że Panna Pierce miała styczność z Łowcą Wampirów. Śledzili ją, by dobrać się do McQueena.
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Zacisnęła pięści. Obserwował ją i to nie od kilku minut a dłuższy czas. Musiał widzieć, jak przyszła wizja skoro stwierdził, że męczyło ją siedzenie między ludźmi. Uniosła głowę unoszą jednocześnie brew.
- Między ludźmi? Ma Pan na myśli chwilę gdy zasłabłam? Owszem, męczy mnie to bo jestem od kilku dni chora. Zrobiło mi się słabo, dla tego opuściłam przedstawienie, czy to coś sprzecznego z prawem? Nie sądzę. Jestem człowiekiem, mam prawo chorować. Czy może się mylę?
Uniosła prowokacyjnie brew. Spojrzała na mężczyznę i odruchowo zachwiała się czując nadal osłabienie po wizji, mimo to nadal trzymała się w miarę możliwości stabilnie na nogach.
- Oczywiście przekażę mu, jednak winny śmierci Pańskich kolegów? Nie sądzę, jednak skoro jest Pan tego pewien...
Dodała z powagą nie opuszczając wzroku z mężczyzny.
- Zatem od kogo pozdrowić Christophera?
Zapytała z udawanym zainteresowaniem.
- Między ludźmi? Ma Pan na myśli chwilę gdy zasłabłam? Owszem, męczy mnie to bo jestem od kilku dni chora. Zrobiło mi się słabo, dla tego opuściłam przedstawienie, czy to coś sprzecznego z prawem? Nie sądzę. Jestem człowiekiem, mam prawo chorować. Czy może się mylę?
Uniosła prowokacyjnie brew. Spojrzała na mężczyznę i odruchowo zachwiała się czując nadal osłabienie po wizji, mimo to nadal trzymała się w miarę możliwości stabilnie na nogach.
- Oczywiście przekażę mu, jednak winny śmierci Pańskich kolegów? Nie sądzę, jednak skoro jest Pan tego pewien...
Dodała z powagą nie opuszczając wzroku z mężczyzny.
- Zatem od kogo pozdrowić Christophera?
Zapytała z udawanym zainteresowaniem.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Siedział za nią kilka rzędów, więc zauważył jedynie to jak zachowywała się niespokojnie, próbując zebrać w sobie siły by się podnieść i opuścić salę. Szczęście dla niej, że nie zaatakowała żadnego człowieka. Inaczej nie miałaby tak przyjemnej rozmowy co teraz. Łowca nie miał pojęcia, że Mazikeen zasłabła, siedząc między ludźmi. Bowiem skąd? Nie widział wtedy jej twarzy, jej wyrazu. Bardziej już chyba zblednieć nie mogła. Pomimo tego, że karnację i tak miała nieco ciemną, lecz bladą.
- Przestań pieprzyć tę bajkę. Wiem dobrze kim się stałaś.
Zaczynała go denerwować swoimi beznadziejnymi bajkami. Fajnie było na początku, ale teraz odnosił wrażenie, że wampirzyca nie do końca go rozumiała, tłumacząc się niepotrzebnie z choroby jak i osłabienia. Czy zdawała sobie sprawę z tego, że wampiry z powodu głodu, czują się tak samo?
- Będzie wiedział od kogo.
Nie zdradził swojego nazwiska, imienia ani też zachodu czy pochodzenia. Jeżeli powie Christopherowi z kim rozmawiała i kto śle mu pozdrowienia, wspominając o śmierci łowców, zrozumie co jest grane. Co z tej sytuacji zrobi Mazikeen? Łowca na razie nic nie robił, jak jedynie stał i ją obserwował, cały czas unikając spojrzenia jej w oczy.
- Przestań pieprzyć tę bajkę. Wiem dobrze kim się stałaś.
Zaczynała go denerwować swoimi beznadziejnymi bajkami. Fajnie było na początku, ale teraz odnosił wrażenie, że wampirzyca nie do końca go rozumiała, tłumacząc się niepotrzebnie z choroby jak i osłabienia. Czy zdawała sobie sprawę z tego, że wampiry z powodu głodu, czują się tak samo?
- Będzie wiedział od kogo.
Nie zdradził swojego nazwiska, imienia ani też zachodu czy pochodzenia. Jeżeli powie Christopherowi z kim rozmawiała i kto śle mu pozdrowienia, wspominając o śmierci łowców, zrozumie co jest grane. Co z tej sytuacji zrobi Mazikeen? Łowca na razie nic nie robił, jak jedynie stał i ją obserwował, cały czas unikając spojrzenia jej w oczy.
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Mazikeen obserwowała nieznajomego bacznie i z uwagą. Mierzyła go wzrokiem. Mimo, że on unikał jej wzroku ona wręcz przeciwnie. Podeszła nieco bliżej.
- Kim się stałam?
Uśmiechnęła się pod nosem mierząc go wzrokiem.
- Skoro wiesz, kim się stałam sądzę, że nieodpowiednim jest zaczepianie takich jak ja będąc samym prawda? A nie, no przecież nie jesteś sam...co Ty planujesz?
Zmierzyła go wzrokiem nie mając zamiaru się cackać już teraz. W końcu po co? Mężczyzna nie był głupcem a już na pewno nie ślepcem. Fakt, że widział ją w towarzystwie Christophera nic nie znaczył, w końcu mógł mieć każdą prawda? A jednak...mężczyzna mimo wszystko obstawał przy swoim.
- Więc?
Uniosła brew spoglądając na niego z uwagą. Nie zbliżała się też za blisko, nie miała zamiaru też mówić o tym spotkaniu Chritsopherowi przynajmniej na razie. Wpierw musiał wrócić do posiadłości, to raz, dwa musiała upewnić się, że ma w miarę dobry nastrój. W końcu nie chciała go wpieniać jeszcze bardziej.
- Kim się stałam?
Uśmiechnęła się pod nosem mierząc go wzrokiem.
- Skoro wiesz, kim się stałam sądzę, że nieodpowiednim jest zaczepianie takich jak ja będąc samym prawda? A nie, no przecież nie jesteś sam...co Ty planujesz?
Zmierzyła go wzrokiem nie mając zamiaru się cackać już teraz. W końcu po co? Mężczyzna nie był głupcem a już na pewno nie ślepcem. Fakt, że widział ją w towarzystwie Christophera nic nie znaczył, w końcu mógł mieć każdą prawda? A jednak...mężczyzna mimo wszystko obstawał przy swoim.
- Więc?
Uniosła brew spoglądając na niego z uwagą. Nie zbliżała się też za blisko, nie miała zamiaru też mówić o tym spotkaniu Chritsopherowi przynajmniej na razie. Wpierw musiał wrócić do posiadłości, to raz, dwa musiała upewnić się, że ma w miarę dobry nastrój. W końcu nie chciała go wpieniać jeszcze bardziej.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Interesujące, że wampirzyca zaczęła teraz zasypywać jego pytaniami, jakby chciała wymusić na nim wypowiedzenie tych "zakazanych" słów, tak publicznym miejscu. Może i publika siedziała w sali niedaleko, to jednak ochrona, portier i osoba w szatni, były jedynymi świadkami ich rozmowy.
Skoro przystąpiła krok do przodu, on uczynił to samo. Był od niej wyższy. Ryzykował takim zbliżeniem, ale nie chcąc robić tutaj rzezi i jeżeli tak nie poruszyła się ani centymetr, wtedy szepnął jej do ucha.
- Tym, czym być nie powinnaś. Sprytnie rozegraliście również zwalenie winy na naszych kolegów, by poszli siedzieć za zabicie księżniczki. Nie masz na sumieniu trzech osób, które nikogo nie zabiły? A może masz na tyle odwagi, by sprawdzić się zawodowo i uwolnić ich od kary śmierci?
Tak. O sytuacji na balu już wszyscy wiedzieli. Trzech łowców przez Wiktorię otrzymało wyrok powieszenia, za jej zabicie. Skoro ona ich wskazała, rodzina królewska domaga się ich śmierci. Wszystko przez pieprzone wampiry. Jego słowa brzmiały jak ostrzeżenie.
- Wydaj mi Christophera McQueena, a zadbam o to byś mogła żyć spokojnie. Zapewnię Ci dobre warunki pracy.
Złożył jej ofertę do przemyślenia. Choć liczył na podjęcie decyzji w tym momencie.
Skoro przystąpiła krok do przodu, on uczynił to samo. Był od niej wyższy. Ryzykował takim zbliżeniem, ale nie chcąc robić tutaj rzezi i jeżeli tak nie poruszyła się ani centymetr, wtedy szepnął jej do ucha.
- Tym, czym być nie powinnaś. Sprytnie rozegraliście również zwalenie winy na naszych kolegów, by poszli siedzieć za zabicie księżniczki. Nie masz na sumieniu trzech osób, które nikogo nie zabiły? A może masz na tyle odwagi, by sprawdzić się zawodowo i uwolnić ich od kary śmierci?
Tak. O sytuacji na balu już wszyscy wiedzieli. Trzech łowców przez Wiktorię otrzymało wyrok powieszenia, za jej zabicie. Skoro ona ich wskazała, rodzina królewska domaga się ich śmierci. Wszystko przez pieprzone wampiry. Jego słowa brzmiały jak ostrzeżenie.
- Wydaj mi Christophera McQueena, a zadbam o to byś mogła żyć spokojnie. Zapewnię Ci dobre warunki pracy.
Złożył jej ofertę do przemyślenia. Choć liczył na podjęcie decyzji w tym momencie.
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Uśmiechnęła się podstępnie. Podeszła bliżej to fakt, ale nie była bezbronna. W końcu miała od czegoś silniejsze dłonie, ciało. Uśmiechnęła się tylko pod nosem i spojrzała na łowcę z powagą na twarzy.
- Uważasz, że nikogo? Czyżby? Sądzisz, że kim jesteśmy? Bydłem, którego można się pozbyć gdy tylko zakuleje? Mylisz się.
Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała mu prosto w oczy oddalając się nieco od niego.
- Uwolnić ich? Chyba sobie jaja robisz? Nie Ty będziesz mi stawiał warunki. Uwolnić mogę...jeśli grzecznie poprosisz i odpierdolisz się od mojej rodziny. Tak, dobrze słyszysz od mojego narzeczonego. Wówczas mogę przystać na taką propozycję. Poza tym, Księżniczka została zabita, nie ważne czy z Waszej dłoni czy nie. Jest martwa. Martwa jak cholera. A cóż...sądzę, że zabicie monarchini raczej nie idzie w parze z dobrą opinią prawda?
Uniosła brew uśmiechając się pod nosem. Serio, chciał zapewnić jej nietykalność i bezpieczeństwo? Jakoś w to nie wierzyła.
- Najpierw chcecie mnie zabić...potem oferujesz mi układ? Mówisz, że mam Ci go wydać? Mogę to zrobić, ale Tylko będziesz Ty i ja z nim. Nikt z Twoich ludzi. NIKT. Dowiem, się jeśli mnie oszukasz. A wówczas...nie będę litościwa.
Czy miała zamiar wydać Christophera? Nigdy, miała zamiar go powiadomić o wszystkim, nieco pozmieniać fakty, ale sprawić by mężczyzna pojawił się w umówionym miejscu sam. Wówczas mogłaby się go pozbyć. Jednak nie wiedziała czy ten pójdzie na taki układ. Spojrzała na niego z powagą na twarzy.
- Jeśli chcesz ze mną się targować to zastanów się dwa razy. Albo będziesz sam w umówionym miejscu, które sama Ci wyznaczę albo nie mamy o czym mówić.
- Uważasz, że nikogo? Czyżby? Sądzisz, że kim jesteśmy? Bydłem, którego można się pozbyć gdy tylko zakuleje? Mylisz się.
Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała mu prosto w oczy oddalając się nieco od niego.
- Uwolnić ich? Chyba sobie jaja robisz? Nie Ty będziesz mi stawiał warunki. Uwolnić mogę...jeśli grzecznie poprosisz i odpierdolisz się od mojej rodziny. Tak, dobrze słyszysz od mojego narzeczonego. Wówczas mogę przystać na taką propozycję. Poza tym, Księżniczka została zabita, nie ważne czy z Waszej dłoni czy nie. Jest martwa. Martwa jak cholera. A cóż...sądzę, że zabicie monarchini raczej nie idzie w parze z dobrą opinią prawda?
Uniosła brew uśmiechając się pod nosem. Serio, chciał zapewnić jej nietykalność i bezpieczeństwo? Jakoś w to nie wierzyła.
- Najpierw chcecie mnie zabić...potem oferujesz mi układ? Mówisz, że mam Ci go wydać? Mogę to zrobić, ale Tylko będziesz Ty i ja z nim. Nikt z Twoich ludzi. NIKT. Dowiem, się jeśli mnie oszukasz. A wówczas...nie będę litościwa.
Czy miała zamiar wydać Christophera? Nigdy, miała zamiar go powiadomić o wszystkim, nieco pozmieniać fakty, ale sprawić by mężczyzna pojawił się w umówionym miejscu sam. Wówczas mogłaby się go pozbyć. Jednak nie wiedziała czy ten pójdzie na taki układ. Spojrzała na niego z powagą na twarzy.
- Jeśli chcesz ze mną się targować to zastanów się dwa razy. Albo będziesz sam w umówionym miejscu, które sama Ci wyznaczę albo nie mamy o czym mówić.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Nie zawsze wampirowi pomagają w obronie ręce, nogi i całe ciało. Czasami potrzebował czegoś więcej, by się obronić. Lecz czy warto w tym miejscu wszczynać jakąkolwiek potyczkę, by sprawdzić swoje możliwości? Nawet łowca się powstrzymywał, by na oczach ludzkich nie dopuścić się zamordowania wampirzycy. A trzeba przypomnieć, że sami nie byli.
- Pamiętaj, gdzie jesteśmy.
Przypomniał jej, kiedy skończyła swoje wywody i stawianie warunków. Prawda, że z jednej strony chciał ją zabić, lecz z drugiej sprawdzał jak ona zareaguje na propozycję. Mogła nie wierzyć mu na słowa, że zapewni jej nietykalność. Nie miała pewności, czy to byłaby prawda czy blefował. Ale cały czas, ją obserwował.
- A może zagramy inaczej? Podobno Twoja ludzka rodzina jeszcze żyje. Wiedzą co się z Tobą stało? A może dokonamy wymiany "handlowej"?
Na co szedł? Na handel ludzki i wampirzy. Równie dobrze mógł także blefować, ale dał jej do zrozumienia, że kobieta nie ma tylko wampirzej rodziny ale i ludzką. Nie musieli wiedzieć o jej biologicznym ojcu, ale za cel wziąć rodzinę która ją wychowywała. Ciekaw był jej reakcji. Co tym razem wampirzyca powie lub uczyni. Łowca mówił dość zdecydowanie, z opanowaniem w głosie i cierpliwością. Testował ją, jak bardzo stała się wampirzycą. Czy dosłownie zapomniała już, że była człowiekiem.
- Pamiętaj, gdzie jesteśmy.
Przypomniał jej, kiedy skończyła swoje wywody i stawianie warunków. Prawda, że z jednej strony chciał ją zabić, lecz z drugiej sprawdzał jak ona zareaguje na propozycję. Mogła nie wierzyć mu na słowa, że zapewni jej nietykalność. Nie miała pewności, czy to byłaby prawda czy blefował. Ale cały czas, ją obserwował.
- A może zagramy inaczej? Podobno Twoja ludzka rodzina jeszcze żyje. Wiedzą co się z Tobą stało? A może dokonamy wymiany "handlowej"?
Na co szedł? Na handel ludzki i wampirzy. Równie dobrze mógł także blefować, ale dał jej do zrozumienia, że kobieta nie ma tylko wampirzej rodziny ale i ludzką. Nie musieli wiedzieć o jej biologicznym ojcu, ale za cel wziąć rodzinę która ją wychowywała. Ciekaw był jej reakcji. Co tym razem wampirzyca powie lub uczyni. Łowca mówił dość zdecydowanie, z opanowaniem w głosie i cierpliwością. Testował ją, jak bardzo stała się wampirzycą. Czy dosłownie zapomniała już, że była człowiekiem.
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Zmierzyła go chłodno wzrokiem. Nie spuszczała nawet na chwilę z oczu. Śmiał stawiać jej warunki? Grozić jej rodzinie? Zacisnęła pięści i spojrzała na niego rozjuszona. Podeszła na tyle blisko, że łowca był dosłownie na wyciągnięcie dłoni.
- Ludzka rodzina? Tknij ich, a osobiście wypatroszę.
Warknęła pod nosem mierząc go wzrokiem.
- Zbliż się z Twoimi pieskami do moich a zapłacisz kolejnymi trupami swoich kolegów jasne? Jeśli chcesz mi grozić nie mamy o czym mówić.
Warknęła ostrzegawczo. Jej rodzina była nawet ludzka po części wampirza, przynajmniej jej dziadek. A teraz...teraz pewnie i jej ciotki i wujkowie. W końcu obiecali sobie, że wszystko się zmieni gdy Maz dorośnie a tak się stało już bardzo dawno temu. Cofnęła się o krok w tył i spojrzała na mężczyznę z powagą.
- Ludzka rodzina? Tknij ich, a osobiście wypatroszę.
Warknęła pod nosem mierząc go wzrokiem.
- Zbliż się z Twoimi pieskami do moich a zapłacisz kolejnymi trupami swoich kolegów jasne? Jeśli chcesz mi grozić nie mamy o czym mówić.
Warknęła ostrzegawczo. Jej rodzina była nawet ludzka po części wampirza, przynajmniej jej dziadek. A teraz...teraz pewnie i jej ciotki i wujkowie. W końcu obiecali sobie, że wszystko się zmieni gdy Maz dorośnie a tak się stało już bardzo dawno temu. Cofnęła się o krok w tył i spojrzała na mężczyznę z powagą.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Re: Royal Albert Hall
Wspomnienie o ludzkiej rodzinie wampirzycy zadziałało bardzo zadowalająco. Łowca nie mógł przestać się uśmiechać, kiedy widział jej złość. Kiedy mu groziła i nie mogła w obecnej chwili mu nic zrobić.
- Owszem, grożę Ci. Sprawa jest prosta. Jako szanowna Adwokat, uwolnisz z zarzutów naszych towarzyszy, którzy zostali skazani za atak i śmierć księżniczki Koburg, lub zaopiekuję się Twoją rodziną po swojemu. Masz czas namysłu do jutrzejszego wieczora. Spotkamy się w tym samym miejscu. Przyjdziesz, obgadamy szczegóły. Nie przyjdziesz. Działam po swojemu.
Po tych słowach wyminął wampirzycę podchodząc do szatni, gdzie odebrał swój płaszcz i ubierając go w drodze, wyszedł z budynku. Kolegów zabrał ze sobą. Decyzja jaką podejmie Mazikeen, należała teraz do niej. Czy weźmie to na poważnie, czy nie?
[z/t]
- Owszem, grożę Ci. Sprawa jest prosta. Jako szanowna Adwokat, uwolnisz z zarzutów naszych towarzyszy, którzy zostali skazani za atak i śmierć księżniczki Koburg, lub zaopiekuję się Twoją rodziną po swojemu. Masz czas namysłu do jutrzejszego wieczora. Spotkamy się w tym samym miejscu. Przyjdziesz, obgadamy szczegóły. Nie przyjdziesz. Działam po swojemu.
Po tych słowach wyminął wampirzycę podchodząc do szatni, gdzie odebrał swój płaszcz i ubierając go w drodze, wyszedł z budynku. Kolegów zabrał ze sobą. Decyzja jaką podejmie Mazikeen, należała teraz do niej. Czy weźmie to na poważnie, czy nie?
[z/t]
- Cromwell
- Administrator
- Tytuł : Lord ProtektorZawód : Admin / Mistrz GryPunkty : 0
Re: Royal Albert Hall
Wiedziała jedno, musiała dowiedzieć się jeszcze dzisiaj czy jej rodzina jest wampirami. Czy są bezpieczni. Dziadek był wampirem wiedziała już o tym a ciotki...wujowie...musiała mieć pewność, dowiedzieć się. Wzięła głęboki wdech. Również musiała ostrzec ojca. Na szczęście miała swoich informatorów i wiedziała gdzie szukać Gabriela. Jedyna kwestia teraz, by odnaleźć szybko rodzinę i ostrzec ojca. Pomówić z Christopherem...który, jak podejrzewała nie będzie zadowolony. Przygryzła nieco dolną wargę i ruszyła w stronę rodzinnego domu. Musiała pomówić z ludźmi, którzy wychowali ją i dali jej normalne w miarę możliwości życie. Spojrzała jeszcze przelotnie na odchodzącego Łowcę, któremu miała chęci skręcić kark. Pozostało tylko zebrać siły i zacząć działać. Zwlekać...oszukiwać...tak, postanowiła pozbyć się osobiście tych cholernych łowców. Chcieli wojny, grozili jej...cóż, nie miała zamiaru czekać, aż zagrożą bardziej jej rodzinie. Napisała pospiesznie jeszcze list do ojca, by natychmiast pojawił się w jej starym rodzinnym domu. Wybrała swojego zaufanego człowieka i odesłała go z listem. Chwilę później skierowała się w stronę domu rodzinnego.
zt.
zt.
- Mazikeen Pierce
- Tytuł : Adwokat DiabłaWiek : 28 latZawód : AdwokatUmiejętności : Jazda konna, Zabójca, JasnowidzeniePunkty : 27
Vampire Kingdom :: Zjednoczone Królestwo :: Anglia :: Londyn
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|