Pokój nr 1 - Page 3

Pokój nr 1

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 20/11/17, 11:44 pm

To było niczym zabawa w piaskownicy, polegająca na odkopywaniu co rusz to gorszych brudów z ich przeszłości. Anna nie lubiła babrać się w niczyjej przeszłości, zwłaszcza w swojej. Miała zbyt wiele do ukrycia, ale teraz, skoro już i tak się odkryła przed Jaredem w tej jednej kwestii, nie było sensu, by nagle wszystkiemu zaprzeczać.
Wdech i wydech. Nie uciekaj spojrzeniem. Pouczyła się w myślach i odparła najbardziej szczerze, jak umiała.
- A co, nie zauważyłeś? - Dobrze się zaczyna - pytanie za pytanie. - Jeśli nie chciałeś, bym dowiedziała się o tym, co czujesz do Vivien, trzeba było bardziej się postarać. Słabo się z tym kryłeś braciszku... więc tak - byłam zazdrosna. Nie mogłam na Was patrzeć, byliście tacy słodcy w tym wszystkim.
No dobra, pod koniec zaczęła się już trochę z nim droczyć, bowiem nie chciała brzmieć aż tak poważnie. Jednak wszystko, co powiedziała, było szczerą prawdą. Była zazdrosna o Vivien - nawet aż za bardzo.
- Niby tak, ale Twoja córka ma charakterek. Boję się, że jeśli nie będzie chciała, byś ją znalazł, to... pewnie tak będzie. Ale może znasz kogoś, kto... mógłby ją dla Ciebie odszukać?
Młoda Anna ze swoim charakterem idealnie wpasowała się w standardy rodziny Chamberlain. Widocznie geny Briana były na tyle silne, że widać je było nawet w drugim pokoleniu.
- Jutro może spróbuję jej poszukać. I tak... nie mam tu zbyt wiele do roboty. - Wzruszyła ramionami.
Dłoń z papierosem znowu pokonała drogę do jej ust. Dym przysłonił lekko jej twarz. Żałowała, że nie ukrył jej twarzy całkowicie przed spojrzeniem Jareda. Nie lubiła rozmawiać o rodzicach, a właściwie to o ojcu. Naprawdę wiele ją kosztowało to, by nie odepchnąć jego rąk i oddalić się na bezpieczną odległość. Nie podobało jej się to, że on wciąż drąży ten temat.
- Jared, powiedziałam nie.
Tym razem nawet nie próbowała złagodzić brzmienia swego głosu. Najchętniej to w ogóle kazałaby mu skończyć ten temat i nigdy więcej go nie poruszać. Postanowiła to jednak wyjaśnić - może wtedy przestanie ją tym męczyć.
- Nie powiesz rodzicom, że jestem w Dundee, zwłaszcza ojcu. Tak dawno mnie tu nie było, że wątpię, by ktoś mnie rozpoznał i im doniósł, więc jeśli Ty tego nie zrobisz, nie powinni się dowiedzieć. No... jest jeszcze Twoja córka, ale myślę, że na razie nie mam się co nią martwić.
Spojrzała na papierosa, który już ledwo tlił się między jej palcami i wyrzuciła go przez okno. Wtedy przeniosła spojrzenie na niego i założyła mu ręce na szyję, jeśli jej na to pozwolił.
- Zrozum, nie czuję się jeszcze gotowa z nimi spotkać - starała się teraz go trochę ułagodzić. - Z matką prędzej, ale nie z ojcem po tym, jak mnie wtedy potraktował, jak praktycznie wyrzekł się mnie. Wiem, że zawsze był trudnym człowiekiem, ale... mimo to niesmak pozostał. - Uśmiechnęła się delikatnie. - A Tobie gratuluję tak... dużego wyróżnienia. Jak przyjął to ojciec? Albo nie, nie mów... Powiedz mi lepiej, czy matka dalej jest przełożoną lekarzy? - A mieli zamknąć temat rodziców. Widocznie tęskniła za nimi bardziej, niż myślała. Tak, za ojcem również - mimo wszystko.
Zsunęła dłonie po jego rękach i przymknęła lekko powieki, kiedy pocałował ją w czoło, a później w usta. Zaraz go jednak puściła, kiedy poszedł zbierać swoje rzeczy i ubierać się. Przyglądała mu się w milczeniu, nie chcąc wywierać na nim żadnej presji słowami, czy gestami. Obowiązki wzywały, a ona... już tyle wytrzymała bez niego, że jeszcze trochę chyba zniesie?
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 21/11/17, 12:25 am

Ta zabawa w piaskownicy zaczynała się widocznie robić trochę niebezpieczna, kiedy wytykali sobie przeszłość, okazując zazdrość względem drugiej osoby. Po słowach Anny, Jared zaczynał się zastanawiać, czy siostra czasem nie stoi za wyjazdem Vivien. Bo bez powodu ta kobieta raczej nie wyjechała. A teraz proszę, Anna nie hamuje się w tym co mówiła, a raczej przyznaniem się do zazdrości.
- Uważaj, bo chyba nie chcesz usłyszeć jak bardzo cieszy mnie śmierć Olivera? Również byłem zazdrosny i okazywałem to jedynie przed Tobą.
Ile razy nawet miał ochotę go samemu zabić, a tutaj zadanie ułatwił mu los. Choroba szwagra. Nie powinien co prawda tak mówić ani okazywać, ale Anna go do tego zmusiła. I tutaj Jared raczej był bardzo poważny. Jemu już ta rozmowa przestawała być do śmiechu.
- Albo sama mnie zacznie szukać, albo Ty ją odnajdziesz. Jeżeli będzie konieczne wysłać kogoś jeszcze, to wyślę. Wolałbym nie angażować nikogo więcej w swoje rodzinne sprawy.
Szkoda tylko, że nie wiedział o tym, że Anna trafiła już na jednego z jego podwładnych ludzi, odkąd przejął dowodzenie w Siedzibie Łowieckiej. Mieć nadzieję, że dość wiele o niej nie dowie się owy łowca.
- A skoro mi ciągle powtarzała że sobie poradzi... To sobie poradzi. Daj znać, gdybyś na nią trafiła.
Dodał jeszcze do swojej wypowiedzi, w sprawie odnalezienia Anny. Właściwie to powinien szybko ją odnaleźć i wyjaśnić dlaczego ją tak potraktował. A przecież na to nie zasłużyła. Jego wina, że widocznie nie potrafił z nią inaczej porozmawiać.
Anna jak zwykle była stanowcza w swoich postanowieniach. Nie chciała by rodzice dowiedzieli się o jej powrocie. Nawet informacja o swoim awansie nie przekonała ją. Może i władał Stowarzyszeniem w Szkocji, to jednak nie miał władzy w rodzinie. Tu miała się inna sprawa.
- Dobrze. Uszanuję Twoją prośbę.
Zgodził się, unosząc aż ręce na wysokość głowy z otwartymi dłońmi, by wiedziała że "poddaje" się jej słowom i zachowa sekret jej powrotu do Szkocji dla siebie. Nie ręczył tylko za Annę, by się komuś nie wygadała.
Nie wdawał się już w  temat ich rodziców. Ale później Anna i tak do tego powróciła. Czy matka dalej pozostawała przełożoną lekarzy? Raczej tak. Nawet jak on przejął dowodzenie, nic się w tej kwestii nie zmieniło.
- Tak. Nadal jest przełożoną.
Potwierdził, ale nie rozwijał wypowiedzi. Nie chciała wiedzieć co się z ojcem dzieje, więc jej nie powie. Choć może powinna wiedzieć? Będzie chciała to jej powie. A to że za nimi tęskniła, to jest normalne. Każde dziecko, niezależnie od wieku, tęskni za swoimi rodzicami.
Kiedy ubrał już dolną część swojej odzieży, sięgnął po pasek z kaburą i zapiął go na miejscu. Następnie ubrał na siebie sweter i dopiero dobrał do swojego płaszcza, by ubrać go na siebie. Wtedy gotowy stanął przed nią, chcąc jeszcze napatrzeć się na jej twarz. Jakby chciał przed wyjściem na misję, zapamiętać ją dobrze.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 22/11/17, 11:52 am

Ta rozmowa coraz mniej jej się podobało i było to po niej widać. Musiała naprawdę się pilnować, by czegoś mu nie powiedzieć, kiedy wspomniał o Oliverze. Wiedziała, że jej brat go nienawidził. Podejrzewała też, że ucieszyła go jego śmierć. Może gdyby znał prawdę o niej i nim, to zachowałby się inaczej, ale póki co Anna nie czuła potrzeby, by wtajemniczać go w swoje życie z Oliverem. I choć nie łączyło jej z tym mężczyzną wielkie i głębokie uczucie, był jej przyjacielem. Spędziła z nim w końcu dwadzieścia lat.
- A ja nie okazywałam jej nawet przed Tobą - odgryzła się mu. - I na tym zakończmy ten temat!
Nie podobało jej się to, jak potoczyła się ta rozmowa, ale z drugiej jednak strony, nie stało się nic złego. No, może poza tym, że zbytnio się przed nim otworzyła, że przyznała się do swej zazdrości o Vivien. Do tej pory nie wiedział o tym, więc mogło tak zostać...

Miał rację - była dorosła i powiedziała, że sama sobie poradzi. Tylko że... Ann nie wierzyła w to do końca. Wiedziała, jak duma potrafi zablokować człowieka - sama to przechodziła, a właściwie dalej przechodzi, ze swoim ojcem. Jej duma nie pozwala na to, by spotkać się z nim i porozmawiać, ale nie tylko jej. Gdyby było inaczej, może teraz nie wracałaby do Dundee, bojąc się oto, co będzie, jak wreszcie spotka ojca. Nie chciała, by Jared popełniał te same błędy, co ich ojciec.
- Jeśli tylko ją znajdę, od razu Cię o tym zawiadomię, ale Ty i tak zastanów się nad tym, by kogoś za nią wysłać. Mówiła, że sobie poradzi, ale to i tak nie zmienia tego, że Anna jest Twoją córką.
Uśmiechnęła się do niego i kiedy od niej odszedł, sama podeszła do stołu. Uniosła kieliszek z winem i wolno zaczęła sączyć trunek, przyglądając się mu, jak się ubiera. Tak, nie chciała, by wychodził.
Gdy do niej wrócił, uniosła lekko głowę do góry, by również móc spojrzeć na jego twarz. Milczała chwilę, jakby się obawiała, że jeśli tylko otworzy usta, on od razu zniknie, co nie było prawdą. On i tak wyjdzie - musiał.
- Jeszcze kilka dni zostanę w tym hotelu, aż nie znajdę czegoś... na dłużej.
Anna była mistrzynią w ukrywaniu tego, co czuje. Nie mogła bowiem zapytać się go wprost, kiedy znowu się zobaczą. Za to poinformowała go o tym, że jeśli będzie chciał ją zobaczyć, ona tu będzie. To było niewypowiedziane zaproszenie. Miała nadzieję, że z niego skorzysta.
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 22/11/17, 12:06 pm

Ta rozmowa zaczęła schodzić na bardzo niebezpieczny tor. I Jared mógłby się ostro odegrać na siostrze, ale nie chciał za bardzo wdawać się w swojego ojca. Wiedział jak bardzo potrafi być do niego podobny w działaniach. A nie chciał znów stracić Anny. Tej która zawładnęła największą częścią jego serca. I kto wie, czy nie przejęła je całkowicie, po odejściu Vivien. Chociaż sama uciekła, to Jared niestety nie miał nikogo przy sobie. A kobiety z burdelu nie zaspokajały jego tęsknoty za jedną i drugą kobietą. Obie go zostawiły, jakby to miała być jego kara za kazirodztwo.
Jak odbiła mu słowami by zakończyć temat, to jedynie spojrzał na nią ostro i ledwo powstrzymał się od dogryzienia mocniej. Może i nie nie nawidził Olivera, ale dał szansę siostrze na to, by ułożyła sobie życie. Nie posunął się do tak podłego pomysłu, o jakim nie wiedział z jej strony, względem Vivien. Ale gdyby wiedział...
- Dlatego wysyłam Ciebie. W chwili obecnej.
Rozumiał, że chodziło jej o innego łowcę, co by może nieco przypilnował Anny, jego córki, na mieście ale w tej chwili nie bardzo mógł. Dlatego o to poprosił siostrę, która jeżeli ją znajdzie, by zaopiekowała się nią. Choćby do czasu, aż sam z córką nie porozmawia.
- Spróbuję znaleźć Ci inne lokum, byś nie musiała ciągle płacić za pokój w hotelu.
Skorzysta z tego. Bo chciał się z nią widywać. Chciał poczuć jej bliskość, za którą tęsknił.
Pocałował ją w usta na pożegnanie mając nadzieję, że nie będzie ono trwało długo i znów się zobaczą.
- Wiesz gdzie mnie szukać.
Dodał. Spojrzał jej w oczy. Ucałował jeszcze w czoło, zgarnął kapelusz ze stolika i dopiero wtedy opuścił pokój, a następnie cały hotelowy budynek.


[z/t]
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 29/11/17, 12:07 pm

/ po spotkaniu z córką Anną

Popołudnie powoli mijało a następował po nim stopniowo zmierzch. Zamiast jednak wracać do Siedziby, Jared skierował swoje kroki prosto do hotelu. Skierował się od razu na odpowiednie piętro, pod drzwi odpowiedniego pokoju. Zapukał do nich, i jeżeli nie otrzymał odpowiedzi, próbował otworzyć je. I jeżeli te były zamknięte, to mogło również oznaczać że Anny nie ma. Nic nie szkodzi. Poczeka sobie sobie. Stanął pod ścianą obok, opierając się plecami, skrzyżował ręce na klatce piersiowej, uchyliwszy rondel kapelusza by skryć swoją twarz. Lecz z pod niego, obserwował przechodzących tutaj ludzi.
Sprawa z jaką przyszedł do siostry, nie mogła czekać. A tym bardziej on nie chciał jej odwlekać w czasie. Na całe szczęście na dzień dzisiejszy nie miał zaplanowanych żadnych dużych akcji, jedynie pomniejsze. Łowcy mieli patrolować okolice, wyszukując pojedyncze wampiry. A może i cudem odkryją ich większe skupiska.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 29/11/17, 05:40 pm

Tego dnia niczego nie planowała. Właściwie to mało co planowała odkąd przybyła do Dundee. Swoje dotychczasowe życie i obowiązki pozostawiła w Londynie, obarczając nimi innych. Nie chciała zaprzątać sobie na razie tym głowy. Dla tych wszystkich, co znali ją, była wdową, która dopiero co pochowała męża. Miała prawo, by nie mieć na nic sił, ani ochoty. Skoro chcieli tak myśleć, Anna nie miała zamiaru wyprowadzać ich z błędu, tym bardziej że przyjaciel jej męża, który był jednocześnie jego zastępcą w Wydawnictwie, poradzi sobie z jego prowadzeniem lepiej, niż ona. Ona pisała dla nich tylko książki.
Mimo możliwości, jakie dawał jej ten dzień na odpoczynek, nie spała zbyt długo, co ją zdziwiło. Wydarzenia ostatniej nocy nie pozwoliły jej zbyt szybko usnąć, a mimo to mniej więcej o ósmej była już na nogach. Ale zawsze tak z nią było, a przynajmniej odkąd zamieszkała w Londynie - jako pani Swinburne. I równie szybko jak wstała, tak samo szybko znalazła dla siebie zajęcie - nie lubiła marnować dnia.
Zgodnie z obietnicą daną bratu, postanowiła wykorzystać ten dzień na szukanie jego córki. Miała nadzieję, że uda jej się odnaleźć Annę. Nie chciała, by dziewczyna tułała się gdzieś sama po mieście. Może i była dorosła - może i twierdziła, że sama umie o siebie zadbać, ale ile było w tym prawdy. Ani ona - a już na pewno jej brat, nie chcieli tego sprawdzać.
Nie chciała jednak przeznaczyć całego dnia tylko na szukanie dziewczyny. Po nocy spędzonej z Jaredem, jej plany uległy sporym zmianom. Miała tu zabawić tylko kilka dni - stąd pokój w hotelu, ale skoro teraz miała zostać tu dłużej, musiała znaleźć jakieś mieszkanie do wynajęcia. Schodząc na śniadanie, poprosiła jednego recepcjonistę o pomoc w tej sprawie i gdy tylko zjadła posiłek, otrzymała listę z kilkoma mieszkaniami do wynajęcia i adres osoby, która będzie wstanie jej w tym lepiej pomóc. Tak więc nieproduktywny dzień, okazał się bardzo produktywny, czego nie było końca nawet wieczorem.
Siedziała przy stole, pochylona nad kartką papieru, po której płynnie sunęło pióro. Na lewym brzegu blatu, leżało kilka kopert już zaklejonych i zaadresowanych. Tylko wysłać je jutro. Musiała powiadomić kilka osób o tym, że jej pobyt w Dundee trochę się przedłuży. Na zewnątrz zaczynało się już mocno ściemniać, dlatego też wszystkie lampy naftowe, które kobieta miała w swej tymczasowej sypialni, zostały przez nią zapalone.
- Wejść.
Zawołała, nawet nie spoglądając w kierunku drzwi. Dziś nie miała ochoty na towarzystwo innych gości w hotelowej restauracji, ponieważ była zmęczona i zawiedziona, że nie udało jej się znaleźć ani Anny, ani odpowiedniego mieszkania. Postanowiła dlatego dziś kolację zjeść w pokoju. Myślała, że osoba, która puka do jej drzwi, jest właśnie z obsługi hotelowej z jej posiłkiem. Jared, choć bardzo chciała go zobaczyć, był raczej ostatnią osobą, o której pomyślała. Nie umawiali się na dziś, a on musiał mieć mnóstwo spraw na głowie, więc wątpiła, by znalazł dla niej dziś czas.
- Już, tylko muszę coś dokończyć.
Kiedy usłyszała skrzypnięcie drzwi, uniosła tylko rękę w przepraszającym geście, by osoba, która wchodziła do jej pokoju, nie poczuła się urażona jej zachowaniem. Spojrzeć w tamtym kierunku dalej nie spojrzała.
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 29/11/17, 06:37 pm

A jednak była w środku. Otrzymawszy pozwolenie, nie musiał czekać na korytarzu i obserwować zgrabne tyłki. Nacisnął klamkę i otworzył drzwi na tyle, by jego męska sylwetka przez otwór mogła wejść. Nie odezwał się nic. Zamknął drzwi za sobą. Wtedy też usłyszał jej głos ponownie.
- Co dokończyć?
Zapytał dość poważnie. Poprawiając kapelusz na głowie, tak by dobrze ją widzieć. Może na prawdę był poważny, albo w tej akurat sytuacji droczył się z nią. Patrząc na nią, miał mieszane uczucia. Kochał kobietę, kochał siostrę, która zniszczyła jego życia. Zniszczyła życie kobiety, która spodziewała się jego dziecka.
Ubrany był prawie tak samo jak dnia poprzedniego. Długi brązowy płaszcz i jego ukochany charakterystyczny czarny kapelusz. Czarne spodnie i czarna koszula. Przynajmniej w nocy nie rzucał się w oczy, niż za dnia. Łowcy często przybierali te barwy. Broń palną miał na swoim miejscu. Żałował, że nie wziął miecza. Choć nie przypuszczał, że i dzisiaj tutaj przyjdzie. Ręce miał schowane w kieszeni.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 29/11/17, 07:54 pm

Rozedrgane płomienie lamp naftowych, rzucały cienie na jej twarz i sylwetkę, załamując się na każdej przeszkodzie, stojącej na ich drodze. Była ubrana bardzo podobnie, co wczoraj. Dalej motywem przewodnim jej odzienia był czarny kolor, który miała na sobie od stóp po głowę. Czarna suknia, w którą dziś się przyodziała, była bardziej zdobiona. Miękki gorset, który dzięki Bogu nie wymagał tylu wiązań, co klasyczny, był zapinany od przodu, na rząd kilkunastu czarnych guzików w kształcie perełek. Dekolt miał kształt kwadratu. Suknia była lekko rozkloszowana od pasa do ziemi. Wszystko było wykonane z matowego materiału. Tylko rękawy były wykonane z czarnej koronki, którą z wierzchu została obszyta górna część sukni. Włosy kobiety były spięte w niski kok, z którego w ciągu całego dnia zdążyło się już wysunąć kilka kręconych pasm włosów.
Słysząc głos Jareda, w pierwszej chwili myślała, że jej umysł płata jej figla. Spojrzała w stronę drzwi, a widząc, że to nie żaden omam, uśmiechnęła się do niego ciepło. Jej serce momentalnie zaczęło szybciej bić. Widać, że nie była w ogóle świadoma tego, po co tu przyszedł.
- Myślałam, że to obsługa hotelowa. Jestem w trakcie pisania... zresztą, nieważne.
Odłożyła pióro i odsunęła się razem z krzesłem od stołu. Dopiero wtedy wstała i ruszyła w jego stronę.
- Nie spodziewałam się Ciebie tu dzisiaj. Właściwie to myślałam, że zobaczymy się dopiero za parę dni. Jako dowódca musisz mieć naprawdę dużo spraw na głowie.
Uśmiech nie znikał z jej twarzy. Nawet kiedy zobaczyły jego poważną minę, nie znikł, a jedynie nieco zbladł. Zatrzymała się jakiś metr przed nim.
- Coś się stało, że masz taką minę? Chyba nie chodzi o wczorajszą misję, prawda?
Skrzyżowała ręce pod biustem i czekała na jego odpowiedź. Gdzieś głęboko w podświadomości czuła dziwny niepokój i lęk. Gdyby tylko wiedziała, to teraz pewnie nie cieszyłaby się tak na jego widok i nie pozwoliła swojemu sercu wariować w piersi.
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 29/11/17, 08:11 pm

Do obsługi hotelowej to on podobny nie był, ani też w takim zawodzie by się nie sprawdził. Posał siostrze lekki uśmiech, ale słaby. Mimo iż starał się by był szczery, to jednak nie potrafił tego z serca okazać. Ono go tak bolało, że nawet nie wiedział czego mógłby się jeszcze spodziewać po swojej siostrze. Póki co, ciągnął jej grę. Rzucił nawet okiem na biurko, jakby chciał się upewnić co tam pisała. Do kogo i w jakiej sprawie. Już chciał zrobić jej kontrolę, lecz powstrzymał się.
- Także nie sądziłem, że dzisiaj też zapragnę Cię zobaczyć. Moją robotę w większości ojciec przejmuje. Nie mam cierpliwości do siedzenia godzinami przed biurkiem i przeglądania papierów.
Przyznał szczerze, co w sumie oboje wiedzieć powinni. To ich różniło. Anna potrafiła jak widać, siedzieć i pisać. Ale on, najlepiej czuł się w terenie.
- Z misją w porządku. Nie było problemów ani rannych poważnie.
Odpowiedział jej, patrząc wprost na jej twarz. I chyba to czas, aby przejść do sedna sprawy.
- Anna. Tak właściwie to przyszedłem z pewną sprawą, która wymaga wyjaśnienia. Myślę, że będziesz wstanie mi pomóc.
Mówił spokojnie, cierpliwie i nawet wyjął z kieszeni płaszcza nieco wymięty już pergamin. Na dłoniach miał rękawiczki. Rozwinął pergamin i odwrócił go w prawej dłoni tak, by Anna mogła dostrzec swój charakter pisma listu, który napisała do Vivien.
- Powiedz mi, co to jest?
Zapytał dość poważnie. Nie uśmiechał się, nie wykazywał emocji pozytywnych. Jeżeli chciała ten list do ręki, nie dał jej go. Pozwoli jej przeczytać, przyjrzeć się, ale do łap go nie dostanie. Jeszcze by wpadła na pomysł, by zniszczyć dowód.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 29/11/17, 08:57 pm

Brzmiał dziwnie... mało przekonująco. Anna póki co jednak nie miała powodów, by nie wierzyć w prawdziwość jego słów. Zresztą, górę nad nią brały emocje i kiedy oznajmił jej, że pragnął ją zobaczyć, po prostu mu uwierzyła - mimo tego grobowego wyrazu twarzy.
- Cieszę się - że Cię widzę, że misja się udała. A ojcu się dziwię - dodała w odniesieniu do tego, że zajmuje się rzeczami, którymi pewnie musiał zajmować się jej brat, skoro został wybrany na dowódcę. - Czyżby nauczył się cierpliwości?
Nie udało się jej ukryć goryczy w głosie, kiedy wspominała o Brianie. Wciąż czuła żal do ojca.
Mimo pierwszego, bardzo pozytywnego wrażenia, jakie na niej zrobił swą niezapowiedzianą wizytą, czuła jak ten czar chwili powoli zaczyna znikać. Był jakiś... inny - zachowywał się inaczej. Jared, który był u niej wczoraj patrzył na nią nie tak, jak ten, który stał teraz przed nią. Nie był też taki oficjalny. Był po prostu sobą - szczery, a teraz. Miała wrażenie, że zaraz stanie się coś strasznego. Pytać jednak nie miała zamiaru. Jak to mówią, „nie wywołuj wilka z lasu”. Ale co zrobić, kiedy wilk sam pukał do Twoich drzwi?
- Co to za sprawa?
Zmarszczyła brwi, widząc, jak czegoś szuka w kieszeni. Kiedy wyjął list nie od razu skojarzyła fakty. Była bardzo zdziwiona, że w ogóle do niej przyszedł i prosił o pomoc, skoro nie było jej tu dobre dwadzieścia lat. W czym ona mogła mu pomóc?
Spojrzała na papier, który trzymał w dłoni. Był cały pomięty - widocznie musiał być wiele razy trzymany w rękach i czytany. Jego adresat pewnie zdążył nauczyć się jego treści na pamięć. To Anna wywnioskowała, z pierwszych oględzin. Dopiero później zobaczyły, że ten kawałek papieru to TEN list. I świat nagle jakby się zatrzymał.
Jeszcze na długo przed przyjazdem tu czuła, że demony przeszłości zaczynają ją doganiać. Czuła ich ciężki oddech na swoim ramieniu, ale póki siedziała w Londynie i nie kontaktowała się z rodziną - zgodnie z tym, czego zażądała od niej Vivien, nie atakowały jej. Sytuacja jednak się zmieniła. Była tu, stała przed Jaredem, a między nimi był list, który był najgorszą pomyłką jej życia. Czuła jak lodowate ręce przeszłości zaczynają zaciskać się na jej szyi. Krew odpłynęła jej z twarzy, ale poza tym pozostała niewzruszona. Jedynie uśmiech całkowicie znikł z jej twarzy.
- Czyli już wiesz...
Stwierdziła fakt, jednocześnie przyznając się do winy. Skoro owy list znalazł się w jego rękach, to musiał znać prawdę. Vivien mogła uwierzyć w tą bajeczkę, którą jej wtedy opowiedziała, ale jej brat nigdy by w to nie uwierzył, zwłaszcza że znał pismo ojca i jego podpis, a to, co widniało na dole tego listu, na pewno nim nie było.
- Zamknij drzwi proszę.
Była spokojna. Była tak cholernie spokojna, że aż było to nienaturalne. Czy ona teraz nie powinna wpaść w szał? Może i powinna - w końcu ten list oznaczał dla niej tylko jedno, że straciła Jareda szybciej, niż go odzyskała po tylu latach.
- Schowaj go. Jego treść znam na pamięć.
Nie miała zamiaru mu go zabierać, szarpać się z nim, niszczyć czegokolwiek. Już kiedyś zniszczyła życie kilku osób tym listem, za co płaciła do dziś. Czy teraz ten list zniszczy jej życie? Spodziewała się tego.
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 29/11/17, 09:49 pm

Odcinając się od rodziny, najwidoczniej wielu faktów nie znała. Choćby nawet tych z ostatnich miesięcy. Nic dziwnego. Jared jej nie wspominał o czymś, o co nie pytała. A o rodzicach rzadko kiedy chciała cokolwiek czytać. Bądź mu się tak zdawało.
- Ojciec z powodu kontuzji jest wykluczony z udziałów w terenie. Dlatego pomaga mi w papierowych sprawach.
Wytłumaczył jej, choć mógł też dodać że taki stan u ich ojca niestety będzie trwał do końca życia. Kontuzja kolana na te czasy była trudna do wyleczenia. Na szczęście udało się na tyle uratować nogę, że mógł chodzić.
Nie owijając w bawełnę, Jared zawsze przechodził do sprawy, jeżeli była ważna. Jak ta tutaj. Pokazał siostrze list, oczekując jej reakcji. Jej słowa jedynie pchnęły nóż głębiej w jego serce. Zamknął oko, po czym otworzył, jakby miał nadzieję, że ona zaprzeczy. Nie mogłaby jednak, bo przecież to jej charakter pisma i właśnie się do tego przyznała.
Drzwi zamknął za sobą. A jeżeli chciała dodatkowo na klucz, dla niego żaden problem to uczynić. Choć nie sądził by ta planowała zwiać. Pogorszy jedynie swoją sytuację jeszcze bardziej.
- Rozumiem, że nie dogadujesz się z ojcem. Że byłaś zazdrosna o Vivien, ale nie mogę pojąć jak mogłaś zachować się jak skończona idiotka, wysługując się nazwiskiem ojca, by wygnać Vivien z mojego życia. Czy Ty zdajesz sobie sprawę do jasnej cholery, co zrobiłaś?!
Nie wytrzymał i mimo oż zaczął spokojnie, z rozczarowaniem to na koniec zaczął podnosić głos. Oczekiwał teraz wyjaśnień z jej strony, dlaczego tak postąpiła.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 29/11/17, 10:48 pm

Odkąd wyjechała, niezbyt interesowała się tym, co działo się w domu, a przynajmniej takie chciała stwarzać pozory. Na początku było jej trudno się odciąć. W pierwszych listach, jakie posyłała do Jareda nawet nie czekając na odpowiedź na poprzednie, często wypytywała się o rodziców. Ale z czasem nauczyła się tym nie interesować. Było jej ciężko, ale zgodnie z umową, jaką zawarła z Vivien, miała wyjechać i zostawić Dundee za sobą. Zapomniała tylko o jednej rzeczy, a właściwie osobie - o Jaredzie. Nie umiała z niego zrezygnować.
Jak jedna sprawa sprzed ponad dwudziestu lat potrafiła zniszczyć wszystko, na czym kiedykolwiek nam zależało, Anna właśnie przekonywała się na własnej skórze. Jedna zła decyzja, jeden błąd, który wpierw zniszczył życie Vivien i jej córce, a teraz niszczył jej życie... i Jareda. Mężczyźnie wydawało się do tej pory, że zna kobietę, która była jego siostrą, ale swoim zachowaniem i myśleniem pokazywał, że teraz ma co do tego wątpliwości. Jeśli choć przez chwilę pomyślał o tym, że będzie chciała uciec, był w błędzie. Nie próbowała i nie miała zamiaru próbować. Sprawiała wrażenie osoby pogodzonej ze swoim losem, ale co tak naprawdę działo się w niej?
W środku cała się trzęsła. Poczuła się mała, tak maleńka, że gdyby chciał, mógłby ją zdeptać. Bała się tego, co zaraz może się zdarzyć. Gdy on zamykał drzwi, ona odwróciła się od niego i weszła w głąb pokoju, by zwiększyć dystans między nim a sobą. Instynktownie próbowała się bronić, choć wiedziała, że to na nic. Była na przegranej pozycji.
Kiedy odezwał się, słuchała uważnie. Kiedy nazwał ją idiotką, otworzyła szeroko oczy. A kiedy podniósł na nią głos, poczuła jak cała się napina. Nie lubiła kiedy ktoś na nią krzyczał. Ostatni raz zrobił to ojciec. Zmarszczyła brwi.
- Już skończyłeś? - Głos miała bardzo spokojny, co mogło jeszcze tylko bardziej rozjuszyć, bowiem brzmiała tak, jakby nie miała w ogóle uczuć. - A może chcesz dalej sobie na mnie pokrzyczeć - kolejne słowa wypowiedziała z trochę większą mocą. - Jeśli tak, proszę, nie krępuj się. Jednak jeśli chcesz usłyszeć co mam na ten temat do powiedzenia, to nie podnoś na mnie głosu - i teraz była śmiertelnie poważna. - No chyba że wystarczyło Ci to, co powiedziała Vivien, bo skoro ten list znalazł się w Twoich rękach, musiałeś się z nią widzieć. Jeśli tak, to nie mamy chyba o czym rozmawiać...
Tak, chciała się mu wytłumaczyć, może nawet się usprawiedliwić, ale musiała przyznać przed samą sobą, że nie ważne, co powie, czy teraz zrobi - czasu nie cofnie. Nikt nie wie, jak bardzo żałuje tego, co zrobiła. Czy zdawała sobie sprawę z tego, co zrobiła - jak mało kto!
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 29/11/17, 11:28 pm

Podnosząc głos na siostrę i nazywając ją idiotką, nie pomyślał, że w pierwszej tego części mógł zachować się jak ojciec. Czasami odzywają się w nim geny Briana. Czasami, nieświadomie. Po czasie orientuje się, że nie powinien. Tak i tutaj, w przypływie złości i obolałych uczuć, nie zapanował nad tym. Dopiero słowa siostry go przyhamowały, w niewielkim stopniu. Choć widział po niej, że inaczej do tego podchodziła. Nie miała wyrzutów sumienia?
- Dobrze...
Powiedział już spokojniej, ale wewnątrz nadal był naładowany. Starał się opanować swoje nerwy. Podszedł do jej biurka, oparł się tyłkiem o blat i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Wytłumacz mi się. Dlaczego to zrobiłaś.
Skoro dał szansę na wytłumaczenie się Vivien, powinien też dać i Annie. Może jednak gryzło ją w środku? Jakoś z tego profilu po niej nie widział. Lepiej żeby miała przekonujące argumenty inaczej zaprowadzi ją do ojca i on zrobi z nią porządek. A ojciec pewnie tego co uczyniła, jej nie wybaczy.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 29/11/17, 11:48 pm

Anna bardzo by chciała nic nie czuć w związku z tą sprawą. Chciałaby nie mieć wyrzutów sumienia, nie myśleć o tym, jak bardzo zniszczyła życie Vivien i jej córce - zwłaszcza jej córce, którą miała przyjemność poznać dzień wcześniej. Dopiero kiedy ją zobaczyła dotarło do niej tak naprawdę, że tym listem zrujnowała dwa istnienia.
Nie była kamienną bryłą - czuła wszystko. Ciężar swoich grzechów wciąż trzymała na barkach. Umiała jednak grać. Nauczyła się tak dobrze tłumić swoje uczucia, że... samą siebie czasem aż przerażała.
Nic mu nie odpowiedziała, tylko na niego spojrzała. Widząc, ja się zbliża do stołu, szybko oceniła odległość, jaka będzie ich wtedy dzielić. Czy ona się go... bała? Cóż, jeśli miał z ojca więcej, niż jej się wydawało do tej pory, to chyba miała podstawy do tego, by się go obawiać. Widziała, że jest wkurzony, a nawet wściekły. Wcale mu się nie dziwiła - na jego miejscu sama pewnie ciskałaby gromami z oczu. Nie ruszyła się nawet o milimetr.
Słysząc jego pytanie, odpowiedź, która przyszła jej do głowy, była... tak prosta, tak banalna, że chyba powinna skłamać, by jej uwierzył. Ona sama nie mogła uwierzyć w to, co myślała, a co dopiero on. Wiedziała, że swoją odpowiedzią go tylko rozśmieszy, ale skoro chciał wiedzieć, dlaczego to zrobiła... proszę bardzo. Spojrzała na niego śmiało i odparła.
- Bo Cię kochałam.
Tak... mało przekonywujące. A może ona próbowała w tej chwili zagrać na jego uczuciach? Tak mogło to wyglądać. Nawet jeśli jednak mówiła prawdę, to... jeśli się kogoś tak bardzo kocha, to czy możliwym jest, by zrobić coś takiego? Anna nie raz zadawała sobie to pytanie i zawsze miała tylko jedną odpowiedź. Tak, to jest możliwe. Wiedziała jednak, że taka odpowiedź nie wystarczy Jaredowi.
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 30/11/17, 12:09 am

Czekał na jej odpowiedź. Z przekonującymi argumentami. Nie chciał by znów kłamała, tylko była z nim szczera. Czy tak między nimi nie było? Czy on jej nie pomagał? Nie krył jej przez większość czasu i lat? Nie wspierał jej i nie stawiał za nią, nawet przed własnym ojcem? Nie brał na siebie win, by ona mogła być czysta i zyskiwać w oczach surowego rodzica a on wręcz przeciwnie? Bo jest facetem i zniesie wszystko to, czego kobieta nie może?
"Bo Cię kochałam..." - Te słowa odbiły się w jego umyśle, a serce mocniej ścisnęło w niewidzialnym ostrzu, jakie w nim tkwiło. Wyśmiałby ją, ale tego nie zrobił.
Patrzył na Annę dość poważnie. Pokręcił głową, jakby nie dowierzał w to, co powiedziała.
- Kochałaś... Tylko tyle jesteś wstanie mi powiedzieć? A może to kolejna Twoja gra?
Stwierdził, choć pewny tego nie był.
- Uważasz, że z miłości do mnie wygnałaś kobietę, która nosiła w sobie moje dziecko? Że postąpiłaś słusznie, narażając ją i dziecko na pastwę losu i wampirów? Jak się z tym czujesz? Ucieszyłabyś się, gdyby jedna i druga zginęły? Wygnałaś je na śmierć. Vivien Ci ufała. Miała Cię za przyjaciółkę...
Starał się słowami ugodzić w jej czułe miejsca. W jej uczucia i sumienie. Chciał je wyjąć na wierzch. Chciał sprawdzić, czy w ogóle ona tego żałuje. A tym samym, udowadniał, że graniem mu na uczuciach niczego nie zdziała.
- Nie będę ukrywał, bo to wiesz, że i ja byłem zazdrosny o Olivera. Kiedy musiałem patrzeć jak trzyma Cię za rękę, jak przeprowadza przez ołtarz. Kiedy mieszkaliście razem... Ale nigdy nie powiedziałem ani o nim, ani jemu złego słowa. Nie życzyłem mu śmierci i nie pisałem listownych pogróżek, posługując się  nazwiskiem ojca.
Dodał. Przypominając jej, jak on wstrzymywał w sobie zazdrość. Jak starał się panować nad sobą. Nie zawsze było łatwo, ale nie ingerował w związek Anny.
- To co zrobiłaś, to dla mnie zbrodnia. Sprawiłaś, że zostałem sam. Nie dość, że zmusiłaś Vivien do wyjazdu, sama później to uczyniłaś. Pomyśl, jak się wtedy  czułem.
Mówił o dziwo spokojnie, z trudem hamując w sobie gniew, by nie podnieść głosu. Widocznie rozmowy z matką dawały jakieś efekty. Dzięki niej nauczył się inaczej rozmawiać z ludźmi i doszukiwać prawdy. Ale tylko z ludźmi.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 01/12/17, 02:47 pm

Od zawsze byli dla siebie oparciem - jedno w drugim mogło znaleźć ukojenie, jeszcze na długo przed tym, jak zaczęli darzyć się tak silnym uczuciem, a już na pewno nim Anna zaczęła go kochać tą miłością. Zawsze mogła na niego liczyć, nigdy się od niej nie odwrócił. Wiedziała, że co by się nie stało, zawsze jej pomoże. Był jej bratem. Dlaczego więc nim nie został? Dlaczego musiała go pokochać uczuciem, które zniszczyło to, co między nimi było pięknego? Dlaczego musiała mu to zrobić? Anna nie umiała inaczej się wytłumaczyć z tego, co zrobiła, jak tylko tym, że go kocha. Była młoda i zakochana w swoim bracie i choć wiedziała, że to złe, co czuje, nie mogła znieść widoku Vivien obok niego. Już wtedy, nim dowiedziała się o ciąży kobiety, powinna wyjechać. Gdyby to uczyniła, uratowałaby nie tylko siebie od niewybaczalnego grzechu, ale i swojego brata, Vivien i ich córkę. Czasu jednak nie umiała cofnąć...
Zabolało, kiedy wykpił jej uczucia, twierdząc, że to może kolejna z jej sztuczek. Należało jej się jednak, dlatego nic nie odpowiedziała. Jedynie dłonie zacisnęła mocniej w pięści, wbijając sobie tym samym nieco paznokcie w skórę, by dać jakoś upust swojej złości, która powoli zaczynała w niej buzować. Jak mało kto umiała nad sobą panować, jednak... było na tym świecie kilka osób, przy których nie umiała trzymać emocji na wodzy - zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Jedna z tych osób, była tu z nią, w tym pokoju i robiła wszystko, byle tylko się przed nią otworzyła. Wiedziała, do czego próbuje doprowadzić Jared, dlatego resztkami silnej woli próbowała się zmusić do zachowania spokoju. Bezskutecznie.
Mogła znieść obelgi pod swoim adresem. Mogła znieść również to, że wykpił jej uczucia. Kiedy zaczął jednak twierdzić, że pewnie by się cieszyła, gdyby Vivien i Anna umarły, mury pękły.
- A co Ty możesz o tym wiedzieć?! - Zaatakowała go, podnosząc głos. - Skąd wiesz, co ja czuję, co myślę? Nic nie wiesz - nie masz bladego pojęcia o tym, co przeżywam każdego jednego dnia. Myślisz, że nie żałuję tego co zrobiłam? Żałuję, tak żałuję! Nie było dnia bym nie myślała o tym, co jej zrobiłam, co zrobiłam Tobie. Wiem, co zrobiłam. Za ten grzech pokutuję do dziś. Do końca swojego życia będę za to płacić.
Głos jej drżał ze złości. Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, jak łatwo uda mu się wyprowadzić ją z równowagi. Nie raz wyobrażała sobie tą rozmowę. W żadnym jednak ze scenariuszy, który powstał w jej głowie, nie dała się tak ponieść. Była na siebie zła, co tylko potęgowało ten efekt.
Słuchając tego, co mówił o jej mężu i o tym, co zrobił, albo czego nie zrobił, chciała kazać mu po prostu stąd wyjść. Miał list. Znał prawdę - mógł z nią zrobić co tylko chciał. Mógł nawet o wszystkim powiedzieć ojcu, matce. W tej chwili było jej już wszystko jedno, ponieważ pierwszy raz w życiu poczuła, że naprawdę traci wszystkich.
- Widocznie jesteś lepszym człowiekiem. - Odparła z goryczą w głosie, ale już zdecydowanie spokojniejszym głosem. - Przynajmniej jedno dziecko udało się wychować naszym rodzicom.
Słowo „naszym” wypowiedziane zostało przez nią z naciskiem, jakby w ten sposób chciała podkreślić fakt, że są rodzeństwem i że nie powinni nic do siebie czuć.
Kiedy wspomniał o tym, że ona również go zostawiła, spojrzała na niego.
- Dobrze, że wyjechałam. Powinnam zrobić to na długo przed tym, co zrobiłam Vivien, gdy tylko zdałam sobie sprawę z tego, że i ja Cię kocham i nim to uczucie zaczęło mnie psuć... - zrobiła krótką pauzę, by zaczerpnąć powietrza. - Nie powinnam tu w ogóle wracać...
W ostatnich słowach było wiele żalu w jej głosie. Nie chciała się nad sobą użalać. Nie miała zamiaru się też wybielać. Ona napisała ten list, ona dała go Vivien, to ona doprowadziła do jej wyjazdu. Wiedziała, że właściwa kara w końcu ją dosięgnie i miało to miejsce teraz.
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 02/12/17, 02:30 pm

Zawsze jej pomagał. Zawsze ją wspierał. Zawsze za nią się stawiał, biorąc niektóre winy na siebie, jeżeli coś wspólnie podejmowali. Bo wiedział, jak ciężko jej dogadać się z ojcem, więc najgorszego udawało się jej uniknąć. Lecz teraz, sytuacja była inna. Ponieważ nie podejrzewałby siostrę o tak głupie zachowanie, ingerując w jego życie i uczucia. Musiał pocisnąć na jej uczucia, bowiem nie wiedział już w co ma wierzyć. Czego jeszcze spodziewać się po Annie.
Choć to jej wyznanie, też dużo mówiło. Tyle że nie musiała posuwać się do takiego stanu rzeczy, by oddalać go od własnego dziecka.
Stojąc przy biurku i się o niego opierając dalej, wysłuchał jej kolejnych tłumaczeń. Widział jak próbowała neutralizować swoją złość w postaci zaciśniętych pięści.
- Więc dlaczego mi nie napisałaś albo nie powiedziałaś prawdy wcześniej? Wystarczyło poprosić o spotkanie, przyjechałbym i byśmy to wyjaśnili.
Zapytał spokojnie, wciąż na nią patrząc, o dziwo będąc chyba bardziej przyhamowanym od niej. Jego starania widocznie dobrze mu teraz wychodziły. Raz swoje wyrzucił z niej, ale to też zależy od tego, jak ona będzie mu odpowiadać. Póki co, starał się odpowiadać normalnie, ale żal i ból w sercu nadal posiadał.
I owszem. Znając prawdę, mógł zrobić z tą wiedzą co chciał. Mógł ją wydać rodzicom. Zostawić na pastwę decyzji ojca i patrzeć jak cierpi. Kto wie czy wtedy nie wyszłaby na jaw miłość jaką siebie darzyli. Wtedy oboje mieli by przerąbane. Czy tak nie byłoby lepiej?
Czy on był lepszym człowiekiem? Prychnął lekko rozbawiony tą informacją, ale szybko spoważniał.
- Nie sądzę.
Był innego zdania, że rodzicom raczej nie udało się wychować dzieci tak, jak tego chcieli. Nie tylko Annę ale i Jareda. Gdyby tak było, Jared zapewne jako grzeczne dziecko, za wolą ojca poślubiłby jakąś dziewczynę i miałby rodzinę. Nadal ciągłość swojemu rodowi. Ale nie. Zamiast tego zakochał się w siostrze, posiada nieślubne dziecko i zaliczył kilka odwiedzin w burdelu.
- Dobrze że wróciłaś.
Poprawił ją. Nie nawiązywał do jej wyjazdu, ale do ogółu sytuacji i jej powrotu. Inaczej by się niczego nie dowiedział i nie miałby możliwości szybko wyjaśnić sprawę związaną ze swoją córką i dawną miłością.
- Brałaś pod uwagę konsekwencje jakie z tego teraz wynikają? Jak ojciec zareaguje że mam nieślubne dziecko i to dwudziestoletnie? Nie Tobie się kara sięgnie ale mnie. Może mnie nawet zmusić do ślubu z Vivien. I co mam wtedy powiedzieć? Że Ciebie kocham i chcę byś to Ty została moją żoną?
Zapytał, chcąc wiedzieć czy takie scenariusze brała pod uwagę. Choć mogła nie wszystko przemyśleć. Zniosłaby jego ślub z Vivien? Jared wiedział że są dorośli i sami odpowiadają za swoje życie, ale z niektórych tradycji rodzinnych nie łatwo się uwolnić.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 03/12/17, 08:42 pm

Zmuszała się do tego, by patrzeć wciąż w jego stronę, ale było to cholernie ciężkie zadanie. Zwłaszcza teraz, gdy wszystkie dotąd uśpione uczucia, myśli, wyrzuty sumienia, budziły się do życia. Czuła, jak jej ciało przenika fala winy, która sprawiała, że kobieta zapragnęła uciec. Chciała się schować, skryć przed jego pogardliwymi i przepełnionymi bólem spojrzeniami. Chciała znowu nic nie czuć, ale było to niemożliwe, tak samo jak niemożliwą rzeczą było to, by wytrzymać jego świdrujące spojrzenie. Parę razy niestety odwróciła wzrok, dając mu tym samym do zrozumienia o swoich emocjach, ale mimo tych kilku epizodów, zawsze wracała do niego, tyle starała się patrzeć na niego beznamiętnie, bardziej na jego twarz, niż zrównywać się z jego spojrzeniem.
- Chciałam - odparła i choć brzmiała już nieco spokojniej, można było wyczuć, że jeszcze musi się hamować, by znowu nie dać się mu sprowokować. - Wiele razy próbowałam. Pisałam listy, które później paliłam w kominku. Zanosiłam je na pocztę tylko po to, by w ogóle tam nie dotrzeć, a nawet jeśli udało mi się tam dotrzeć, zawsze się rozmyślałam. Tylko raz udało mi się wysłać do Ciebie ten list, w którym próbowałam wyjaśnić to, co zrobiłam. Miało to miejsce rok, po moim ślubie, ale... po pięciu minutach od dostarczenia go na pocztę, zawróciłam, ponieważ nie mogłam tego zrobić - zawiesiła głos, jakby to, co miała zaraz powiedzieć, nie chciało jej przejść przez gardło. - Nie mogłam, ponieważ się bałam.
Nie wiedziała, jak jej brat zareaguje na te słowa, ale... nie czuła się wystarczająco silna, by czekać na jego rekcję, dlatego szybko dodała.
- Wiem, jak to teraz musi brzmieć, ale to prawda. Bałam się, że mnie znienawidzisz, że nie będziesz chciał mnie słuchać, że nie będziesz próbował zrozumieć. I choć wiedziałam, że to się i tak stanie, nie potrafiłam. Wolałam tkwić w tym stanie zawieszenia i mieć Cię nawet tylko w tych listach, niż stracić zupełnie.
Jej oczy wciąż pozostawały skupione na nim. Wyglądał tak... spokojnie - na ile była to gra, a na ile stan faktyczny jego umysłu? Ona węszyła podstęp. Może była już zbytnio podejrzliwa, ale ten jego spokój ją niepokoił. Już chyba wolałaby, gdyby tu wpadł, z wyzywał ją i oświadczył, że o wszystkim dowiedzą się ich rodzice, a zwłaszcza ojciec. On jednak nawet w tej chwili zdawał się trzeźwo myśleć.
Anna była innego zdania, ale nic mu nie odpowiedziała. Nie wyczuła w jego słowach, by tego oczekiwał. Może i do tej pory pozostał sam, sprzeciwiając się tym samym woli ojca, ale dalej uważała, że był lepszy od niej. Wątpiła, by on posunął się do czegoś takiego. Sam w końcu się do tego przyznał. Nienawidził Olivera, ale pozwolił jej z nim żyć... Był dla niej dobry, kiedy ona zrujnowała mu życie.
Nieznacznie pokręciła głową.
- Gdybym nie wróciła, uczucia w nas by nie odżyły i nie stałoby się to, co miało miejsce wczoraj. Poznając wtedy prawdę, byłoby Ci zdecydowanie łatwiej - ona naprawdę w to wierzyła.
W to, że dowiedziałby się prawdy, nie wątpiła. Córka go odnalazła, a ona na to nie miała żadnego wpływu. Skoro zrobiła to ona, to na pewno Vivien też nie miałaby z tym większych problemów, a wtedy... kwestią czasu byłoby to, że dowiedziałby się o liście i o intrydze, jaką uknuła wiele lat temu.
Gdy znowu pomyślała o Vivien, poczuła jak wszystko znowu zaczyna się w niej gotować. Czemu łowczyni musiała złamać ich umowę, dlaczego musiała wrócić? Z Anny wychodziła teraz hipokrytka - w końcu sama zrobiła to samo. Wróciła do Dundee, choć miała zerwać kontakt z Jaredem.
Jego ostatnie słowa rozbawiły ją i gdyby choć trochę było jej do śmiechu, zapewne by się zaśmiała. Za to prychnęła zirytowana.
- Gdy to wszystko się stało, miałam siedemnaście lat, rozumiesz? Byłam ślepo zakochana w swoim bracie, który nie dość że kochał inną, to jeszcze zrobił jej dziecko! Czy Tobie wydaje się, że wtedy umiałam myśleć trzeźwo. Wiem, że byś tego chciał, ale nic z tego - pragnęłam tylko tego, by Vivien znikła z naszego życia. Myśli na temat konsekwencji tej decyzji, pojawiły się znacznie później, kiedy było już troszeczkę za późno, ponieważ machina ruszyła, a ja nie umiałam jej zatrzymać.
Znowu było widać, ze emocje brały nad nią górę. Denerwowało ją to, co tylko potęgowało to wrażenie. Wiedziała, że to wszystko przez niego. Przez Jareda nie mogła nad sobą zapanować. Zapragnęła, zniknąć. Gdyby mogła, odwróciłaby się teraz plecami do niego i wyszła. Było to niemożliwe i lepiej, że tak się działo. Dzięki temu może była dla niej jeszcze jakaś nadzieja.
Choć wyznanie miłości do niej, miało miejsce przy wyrzucaniu jej błędów i wytykaniu win i bezmyślności, nie umknęło ono Annie. Wiedziała jednak, że w tej chwili może to oznaczać tyle, co nic.
- Wtedy też byś musiał ją poślubić - starała się mówić beznamiętnym głosem. - Myślisz, że wyglądałoby to inaczej?
Mówiąc to, odszukała spojrzenie jego zdrowego oka. Poczuła w tym momencie tak bolesny ucisk w sercu, że aż dziwiła się samej sobie, że nie kazała mu stąd wyjść. A to wszystko było zasługą tego, że przypomniała sobie o tym, co kiedyś łączyło Jareda i Vivien.
- Pewnie nie - kontynuowała przerwaną myśl. - Tyle że wtedy nie musiałbyś się wzbraniać przed tym rękami i  nogami - w końcu kochałeś Vivien... Może nadal kochasz.
W tym momencie już nie wytrzymała. Odwróciła się do niego plecami i podeszła do drugiego okna, znajdującego się na ścianie równoległej do tej, na której znajdowały się drzwi. Wsparła się ręką o kant otworu okiennego.
- Czego chcesz ode mnie?
Zapytała już bez ogródek - szybko, zwięźle i na temat. Chciała mieć to za sobą...
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 04/12/17, 12:50 pm

Jared z kolei nie odwracał spojrzenia od siostry. Cały czas spoglądał w jej stronę jedynym okiem jakie jeszcze posiadał. Uczuciami i spojrzeniem, jak bardzo zraniła go jej głupota, lekkomyślność i zachowanie. Że zrobiła coś, czego by się po niej nie spodziewał. Ale jej uczucia, względem jego osoby, jednak nie były grą. Chciała mu powiedzieć prawdę, ale bała się. Przynajmniej w tej rozmowie była z nim szczera. Nie wypierała się tego, czego dowiedział od Vivien. Miał pewność, że to wszystko prawda. Jak wspomniała, mógł teraz zrobić wszystko. A najgorszym dla niej, będzie pokazanie tego listu ojcu. Wiedział, jaką to złość w nim wzbudzi.
- Mimo tego, wysłuchałem Cię. Nie uwierzyłbym Ci, gdybym nie miał potwierdzenia u drugiej osoby. Jako że Vivien pierwsza zdała się na odwagę mi powiedzieć prawdę, TERAZ. To jedynie potwierdzenia szukałem u Ciebie. I je mam. Przyznałaś się do popełnienia niewybaczalnego czynu. Choć znienawidzić Cię?
Wzruszył ramionami, jakby nie wiedział jak na takie pytanie ma odpowiedzieć.
- Ciężko mi kochać i jednocześnie nienawidzić takiej osoby. Jesteś jednocześnie moją siostrą i kochanką.
Czyż taka nie była prawda? Dorastali razem, wychowywali się, uczyli, spędzali czas jak na dzieci i nastolatków później przystało, a dnia ostatniego skończyli w łóżku, współżyjąc ze sobą.

Jego uczucia były mieszane. Sam nie wiedział co do niej konkretnie czuje. Za dużo informacji i dodatkowego bólu słownego jaki mu przekazywała. Niekiedy też wiedział, że siostry zazdrość była o niego znacznie silniejsza, niż jego w stosunku do Olivera. Nie groził mu, nie nakazywał wyjazdu. Bo wiedział że z Anną być nie może, zatem dał jej szansę od nowa żyć. To z jego winy, się w nim zakochała.To on ukazał jej pierwszy swoje uczucia. I doskonale pamiętał ten dzień. Mimo bólu i cierpienia ciała fizycznego, mimo popełnienia błędów w przeszłości i śmierci Eryka, to Anna na niego lepiej wpłynęła niż ojciec. To ona dała mu powód do dalszego życia.
Na jej kolejne słowa, na chwilę odwrócił spojrzenie. Jakby chciał wrócić do tej ostatniej nocy, albo od niej uciec.
- Nie byłoby mi łatwiej. Koniec końców, gdybyś nie wróciła. I tak dowiedziałbym się o śmierci Olivera, zaraz bym do Ciebie przyjechał.
Po tych słowach znów na nią spojrzał. I mówił szczerze. Ta informacja i tak by do niego dotarła. Wysłałby kogoś, albo któregoś dnia postanowił odwiedzić siostrę. Sam z kolei za długo by nie wytrzymał takiej rozłąki, utrzymując z nią tylko kontakt listowny.
Jej kolejne słowa raczej podniosły mu bardziej ciśnienie. Że tym razem, kiedy mówiła o pragnieniu wygnania Vivien. Opuścił ręce, odbił się od biurka i podszedł do Anny.
- Nawet jeżeli miałaś siedemnaście lat. Na nic nie było za późno. W ciągu tych dwudziestu lat, była okazja powiedzieć mi prawdę. Lecz nie zrobiłaś tego, bo jak sama tłumaczysz, bała się. Boisz się mnie tak samo jak naszego ojca?
Zapytał. Interesująca może być jej odpowiedź, którego z nich bardziej się boi. Jego czy ich ojca?
Stanął na dwa kroki przed Anną. Sprawiał teraz wrażenie osoby, która nie wiadomo co teraz uczyni. Uderzy ją? Popchnie? Zbliży bardziej i zrobi jej inną krzywdę? Czy będzie stał i straszył ją jedynie swoją osobą z tego miejsca? Nic z takich rzeczy nie zdradzał po sobie. Ale po tym co ona mu mówiła, zapewne miał pomysł na ukaranie jej za to wszystko.
- Wtedy, musiałbym to zrobić. Teraz, nie muszę. Lecz pomyśl, co by było gdybym wtedy poślubił Vivien. Moja córka miałaby pełną rodzinę. Miała by wspaniałą ciotkę. A Ty, miałabyś mnie częściej niż na papierach. Nie mogłem zapomnieć o Tobie do teraz, nie zapomniałbym Cię i wtedy. Bo wciąż bym Cię widział. Oboje byśmy za sobą nie tęsknili. Dla spokoju rodziców, mielibyśmy te cholerne rodziny z zasady. Ja Vivien, Ty Olivera. Ty z kolei miałabyś o tyle lepiej, że nie ciążyłoby Ci na głowie kontynuowanie posiadania dziedzica rodu, ale na mnie tak.
Wyjaśnił jej, jakby to on widział. Patrząc wprost w jej oczy, swym jednym. Lecz to wszystko to teraz mogło wyglądać jak niespełnione marzenie. Bajka nie możliwa do zrealizowania. Wszystko poszło nie tak, jakby tego chcieli.
Kiedy pocisnęła mu delikatnie z uczuciami odnośnie Vivien, jemu tym razem ścisnęło serce. Nie od razu jej odpowiedział. Ale cofnął się do biurka i oparł o nie rękoma, plecami będąc odwróconym do Anny.
- Trudno tu mówić o moich uczuciach względem jej. Ona mnie nadal kocha.
Wyprostował się, odwrócił i spojrzał na siostrę. Poważnie, ale i szczerze.
- Obie mnie zraniłyście. Żadna z Was nie powiedziała mi wcześniej prawdy, choć mogłyście to zrobić. Przynajmniej jedna z Was. Dziwi mnie, że dopiero po dwudziestu latach, prawdy dowiaduję się nie od Ciebie, nie od Vivien... Ale od własnej córki. Żadnej z Was nie zrobiłem krzywdy. Każdą z Was chroniłem i szanowałem. I co dostaję w zamian?
Przy ostatnim pytaniu, rozłożył ręce jakby w bezsilności i je opuścił. Nie czuł się z tym wszystkim dobrze. Czuł się zraniony.
Anna podeszła do drugiego okna w tym momencie i rzuciła dość interesujące pytanie. Powiódł za nią wzrokiem.
- Czego chcę? A czego oczekujesz? Że nie powiem i nie pokażę tego listu ojcu? Że unikniesz kary z jego ręki? Jestem pewien, że na wydziedziczeniu się nie skończy. Ale jeżeli miałoby do tego dojść... Skoro i tak masz inne nazwisko...
Podszedł do niej i jeżeli stała do niego plecami, to objął ją w pasie, przyciskając do siebie obiema rękoma. Po czym nachylił się do jej ucha i szepnął:
- Urodzisz mi syna?
To była jego stanowcza propozycja.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 04/12/17, 08:09 pm

Dawno przed nikim się tak nie uzewnętrzniła, jak teraz robiła to przed Jaredem. Ciężko stwierdzić, czy robiła to na wzgląd tego, że nie radziła sobie z ciężarem grzechów, który spoczywał na jej barkach, czy ze względu na Jareda, któremu wreszcie chciała powiedzieć wszystko - całą prawdą. A może na jej zachowanie miały wpływ obie te rzeczy? Anna sama już nie wiedziała, co myśleć - ona po prostu robiła. Myślała ostatnie dwadzieścia lat i co jej z tego przyszło - tylko ból i świadomość, że zraniła kogoś, kogo kocha ponad własne życie.
Jego słowa ani nie poprawiły jej humoru, ani nie sprawiły, że nagle zachciała rwać włosy z głowy. Jej uczucia były naprawdę mocno mieszane. Do niego jednak było jej daleko. Ona nie była bowiem niepewna swoich uczuć do niego, a jedynie tego,  co on zrobi dalej. Nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy, ale miał władzę. Miał wszystko - wyznanie Vivien, list, który Anna spreparowała kilkanaście lat temu i jej przyznanie się do winy. Jedyną nadzieją dla niej było to, że jego miłość do niej będzie silniejsza niż poczucie nienawiści i miłość do Vivien.
- Tak, dowiedziałbyś się... ale kiedy? Przecież mogłabym dalej do Ciebie słać listy, zwodzić Cię w nich. Już wiesz, że potrafię - i wcale się tym nie chwaliła. - Jeśli dalej regularnie wysyłałabym do Ciebie listy, pomyślałbyś, że coś się u mnie zmieniło? Przyjechałbyś, żeby katować się widokiem mnie i męża? - Zawiesiła głos, przyglądając się jego twarzy.
Sprawiała wrażenie, jakby coś jeszcze chciała powiedzieć, ale w ostateczności zrezygnowała, jakby wiedziała, że swoimi słowami tylko doleje oliwy do ognia, chociaż może powinna? Póki co to jemu udało się wyprowadzić ją z równowagi, a co z nim? Stał oparty o ten przeklęty stół i tylko patrzył na nią. Był niczym te kamienne posągi w ogrodach, które nic nie mówią, ale oceniają. Jego osądu bała się chyba najbardziej.
Kiedy ruszył w jej stronę, poczuła tylko jak serce mocniej zaczyna bić w jej piersi. Uniosła podbródek, by wciąż móc patrzeć na jego twarz. Nie cofnęła się, nie zasłoniła przed nim, nie krzyknęła. Stała dalej w tym samym miejscu i tylko gwałtowne bicie jej serca mogło ją zdradzać. Co ono jednak mogło powiedzieć Jaredowi?
Przymknęła lekko powieki, kiedy kończył mówić.
- Jak Ty nic nie rozumiesz...
Spojrzała na niego, kiedy stał tak przed nią. Zarówno ona, jak i on mogli zrobić w tej chwili wszystko. Czy się go bała? Tak. Czy bała się go bardziej niż ojca? Owszem. Nie obawiała się go jednak dlatego, że w przypływie złości mógłby ją uderzyć, jak ojciec. Ojciec w tym właśnie względzie był przewidywalny - Anna wiedziała, czego może się po nim spodziewać, a po Jaredzie? Jej brat był dla niej zagadką. Z jednej strony pokazywał całym sobą, jak się na niej zawiódł, by zaraz wyznać jej, że nie potrafi jej nienawidzić, bo ją kocha. Te wszystkie sprzeczności, te niejednoznaczne sygnały, jakie jej wysyłał, sprawiały, że miała mętlik w głowie. Tak, bała się Jareda bardziej niż ojca, ponieważ jego zachowanie było nieprzewidywalne, a gdyby ją uderzył w przypływie złości, byłaby to chyba jedna z najnormalniejszych rzeczy, jakie by teraz mógł zrobić. Chciałaby móc zajrzeć do jego głowy i serca z taką samą łatwością, jak on zrobił to w jej przypadku.
- Jared, miałam siedemnaście lat i pokochałam własnego brata - mówiła powoli, jakby do dziecka, któremu opowiadała właśnie bajkę. - Skoro już wtedy kochałam Cię tak bardzo, to czy Tobie się wydaje, że umiałabym patrzeć na Ciebie i Vivien każdego dnia? Nie jestem taka wspaniała, jak Ty - ja bym nie potrafiła stać i przyglądać się temu wszystkiemu bez żalu. Nie jestem masochistką. Wyjechałabym i tak, tyle że wtedy zrobiłabym to bez nadziei, że będziesz na mnie czekał i bez uczucia, że kiedyś mnie znienawidzisz. Może wtedy byłoby mi łatwiej trzymać się od Ciebie z daleka - wzruszyła ramionami i jeśli jej nie powstrzymał, położyła mu dwa palce na mostku, jakby wskazywała na niego. - Przynajmniej miałbyś szanse na założenie normalnej rodziny - opuściła rękę wzdłuż ciała, nie krzyżując jej już z drugą na piersi.
Mimo chęci, która nagle zrodziła się w jej głowie, by go powstrzymać przed odejściem, nie zrobiła tego. Pozwoliła mu się oddalić, oprzeć o stół i mówić dalej, chociaż wolałby chyba nie słyszeć tego, co właśnie do niej mówił. Vivien go nadal kochała... to było pewne, a on? Co on czuł. Łowczyni jej nie obchodziła. Żałowała jedynie tego, co jej zrobiła, a nawet nie tyle jej, co jej córce. To przez nią Anna nie miała ojca. To ona jej to zabrała.
- Nie, nie zrobiłeś krzywdy... ale chciałeś mieć jednocześnie nas obie. Czy nie uważasz, że to egoistyczne z Twojej strony?
Nie mogąc na niego spojrzeć, stojąc teraz do niego plecami, było jej znacznie łatwiej. Wreszcie nie musiała się tak pilnować, uważać na każdy grymas, jaki mógłby pojawić się na jej twarzy. Mogła wreszcie dać sobie chwilę wytchnienia. On jednak miał inny plan.
Na pytanie, czego oczekuje, chciała odpowiedzieć tylko tyle, by przestał się wreszcie nad nią pastwić i zrobił to, co uzna za stosowne. Czy nie chciała, by mówił o wszystkim ojcu - oczywiście, że tak, ale wiedziała, że to nie jest możliwe. On i tak w końcu prawdy by się dowiedział. Jeśli nie od niego, to od Vivien, albo od... wnuczki. Nie chciała, by to tak wyglądało. Zresztą, uciekała ostatnie dwadzieścia lat od odpowiedzialności. Skoro tu była i próbowała rozmawiać z Jaredem, to znaczy, że chciała to wreszcie wyjaśnić. Była gotowa na to, że ich ojciec dowie się prawdy, ale... miała swoje warunki. I kiedy chciała o tym powiedzieć mężczyźnie, poczuła, jak ten obejmuje ją w pasie i przyciąga do siebie.
W innej sytuacji zapewne by się ucieszyła, ale teraz. Nagle cała się spięła. Oczy otworzyła szerzej. Jej serce znowu zabiło mocniej. Poczuła, jak zaczyna szumieć jej w uszach. Nie poruszyła się, bojąc się zrobić cokolwiek, a wtedy on szepnął jej do ucha... Zapragnęła zniknąć.
Nie wiedziała, w co on gra, na ile jego pytanie jest poważne, a na ile kolejną zagrywką. Przecież znał na nie odpowiedź, a skoro znał, po co pytał? Pierś Anny zaczęła unosić się coraz szybciej, a ona miała wrażenie, jakby zaraz miała się udusić. Położyła ręce na jego dłoniach i zacisnęła na nich swoje palce, próbując jednocześnie poluzować jego uścisk.
- Puść mnie.
Szepnęła w odpowiedzi. Jeśli chciał ją dotknąć do żywego, to mu się udało. Anna nie wierzyła w to, że pyta ją poważnie. Wiedział, że nie może mieć dzieci. Pisała o tym do niego w listach. Wiedział, jaka była załamana, kiedy poznała diagnozę. Ciężko jej jednak było uwierzyć w to, że potrafiłby być taki okrutny. Co jeśli jednak potrafił? Co jeśli nie miał skrupułów, jak ona wiele lat temu?
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 05/12/17, 11:18 pm

Wszystko jednak można było rozegrać inaczej. Wszystko mogłoby się potoczyć inaczej. Gdyby tylko Anna jako siedemnastolatka, nie ukazywała takiej zazdrości i niechęci do byłej dziewczyny swojego brata. Dopuściła się czegoś, czego by nikt najwyraźniej z rodziny się nie spodziewał.
- Nie dawałem przykładu dobrego szwagra? Potrafiłem ukrywać przed nim swoją zazdrość o Ciebie. Przynajmniej mam taką nadzieję, że się udało. Nie miałem zamiaru niszczyć Ci życia. I tego nigdy nie zrobiłem.
Skoro już brnęli w to, pociągnął temat. Do Olivera nic nie miał. Potrafił go traktować dobrze i z nim rozmawiać. Wiedział także, że między nim a Anną nie było miłości. To był związek dla spokoju innych stron i ich samych. Żyli w zgodzie jak przyjaciele. Jared to zaakceptował. Ale nie mógł znieść jednego - ich bliskości, którą czasami lub często musieli "grać". Choćby widział to najczęściej na ślubie siostry. Co gorsza... będąc jeszcze jej świadkiem.
On nie rozumiał? Rozumiał doskonale. Miała siedemnaście lat i była głupia. Krótko i na temat. Nie musiała mu tego ponownie tłumaczyć.
- Więc czemu wtedy nie byłaś ze mną szczera? Czemu wtedy nie powiedziałaś mi prawdy o swojej zazdrości o Vivien? Pamiętam te dni, kiedy mnie unikałaś, zamiast porozmawiać. Już wtedy czułem że coś jest nie tak. Przykro mi się robiło, będąc ignorowanym przez Ciebie.
Taka w sumie była z jego strony prawda. Lecz Anna wtedy unikała go częściej jak przebywał z Vivien. Zaczęło się od momentu, jak uznano jego z Vivien za oficjalną parę.
Westchnął. Nie mając już ochoty ciągnąć tych tłumaczeń. Wolałby już to zostawić. Wiedział jaka jest prawda. Anna mu potwierdziła. Tego co się stało, nikt nie zmieni. Pozostaje najgorsza kwestia - powiedzieć rodzicom. Wiedział, że będzie miał przerąbane na całej linii. Ale jeżeli obmyśli dobrą wymówkę, nie narażając przy tym siostry, może jakoś się z tego wyplącze. Problemem może być wtedy Vivien. Bo nie chciałby, by ona przez to później znów cierpiała. Beznadziejna sytuacja...
Szansy na normalną rodzinę u siebie nie widział. Już nie w tym wieku. Dlatego też przemilczał to stwierdzenie. Przyznał jednak Annie, uświadamiając ją w tym, że Vivien go nadal kocha. Ale jak było z jego uczuciami? Sam nie wiedział. Kolejne stwierdzenie i pytanie siostry, było mocno trafne. Nie mógł mieć obu kobiet razem przy sobie. Możliwe że dobrze się stało, że skoro nie mógł mieć ich obie, nie miał żadnej.
Stanąwszy za Anną i objąwszy w pasie, przyciągając do siebie, szepnął jej swoją propozycję, bardziej wariacką od jej pomysłu ze zrujnowaniem mu życia. Zrobił to specjalnie, będąc świadomym jej problemów z donoszeniem ciąży do końca. Dwa razy ponoć próbowała, o ile dobrze pamiętał. I nie udało się. To było co prawda dziwne, ale nie wnikał w sprawy medyczne. Chciała kary, to ją dostanie. od niego.
Nie puścił jej, ale bardziej do siebie przytulił.
Poza tym, miał jeszcze jedną propozycję na "ugodę" tego całego chorego zamieszania i "uleczenia" jej winy. Ale i tutaj nie sądził, by się zgodziła. Lecz na coś będzie musiała.
- Chciałaś mnie dla siebie... Więc jestem. Czemu więc nie spróbujemy założyć swojej rodziny? Wiem, jak bardzo szalony jest ten pomysł. Może nawet bardziej od Twojego.
Tutaj z kolei grał na jej strachu. Jako że wyczuł u niej napięcie mięśni. Jedną ręką trzymał nadal w pasie, a drugą zjechał między jej nogi, by sięgnąć przez materiał sukni do jej intymnego miejsca. Nie zamierzał jej nic na razie robić. Nie chciał jej fizycznie krzywdzić. Ale mógłby to uczynić psychicznie.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 06/12/17, 09:44 pm

„Nie miałem zamiaru niszczyć Ci życia. I tego nigdy nie zrobiłem.” - na dłużej zatrzymała się nad tymi słowami, ale nie dlatego, by zaraz podziękować za to bratu. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo chciała, by zniszczył jej to życie, które sobie stworzyła, które oparła na kłamstwie i które niszczyło ją. Nic jednak mu na to nie odpowiedziała - swoje przemyślenia zachowała dla siebie.
Zamknęła oczy, kiedy zasypał ją tymi pytaniami. Raz, by zebrać myśli, dwa by nie patrzeć na niego. Bała się tego, co mogłaby zobaczyć na jego twarzy. Ona jednak wtedy nie myślała o tym, co on czuje. Była tak skupiona na sobie i swoich zranionych uczuciach, że nawet nie myślała o nim. Jak widać, nie tylko on był egoistą - ona również. Dla dobra siebie, złamała bratu życie i zrobiła to tylko dlatego, że była zazdrosna. Miał rację, gdy na początku tej rozmowy wytknął jej, że ktoś, kto kocha drugą osobę, nie robi takich rzeczy.
Może i zdawała sobie z tego wszystkiego sprawę wcześniej, ale... nigdy nie dopuszczała do siebie tych myśli. Zawsze próbowała się wybielić jakoś przed samą sobą - przecież była młoda, głupia, zakochana. Wiedziała jednak, że to na nic się zda, kiedy prawdy dowie się Jared. Oblizała nerwowo spierzchnięte usta, otwierając oczy.
- Po prostu... nie mogłam. Myślałam, że jak będę Cię unikać, to wszystko minie, ale nie minęło. Było tylko gorzej.
Nic więcej nie miała zamiaru już dodawać w tym temacie. Czy Jareda naprawdę aż tak interesowało to, co ona wtedy czuła? Spodziewałaby się raczej tego, że w ogóle nie będzie chciał jej słuchać, a tu proszę - drążył i męczył ją, zmuszając tym samym do wyjawienia wszystkiego, co było związane z tą sprawą, łącznie z jej najskrytszymi uczuciami. Źle o sobie myślał, jeśli wydawało mu się, że jest jak ojciec. To było podobne do ich matki, która nim kogoś osądziła, zawsze musiała dowiedzieć się wszystkiego, wysłuchać każdej strony. Jared robił w tej chwili dokładnie to samo. Ich matka jednak nigdy nie wykorzystałaby tego przeciwko komuś. Jej brat jak zaraz się okazało mógł i co najgorsze - zrobił to.
Mimo jej prośby, nie wypuścił jej ze swych objęć, a tylko przytulił do siebie bardziej. Zamknęła oczy, próbując zapanować nad swoimi sztywniejącymi mięśniami. Próbowała uspokoić oddech, ale to na nic się jej zdało. Myliła się, wierząc, że Jared nie mógłby być taki okrutny. Potrafił.
Pytanie oto, czy urodzi mu syna, odebrała jako pierwszą szpilkę, którą wbił w nią niczym w szmacianą lalkę. Oddychała głęboko, jakby w ten sposób pragnęła ugasić w sobie wzburzone uczucia. Rozchyliła powieki i spojrzała przed siebie. Mimo tego, co działo się w niej, wyraz jej twarzy był zacięty, jakby niewzruszony.
- Puść mnie.
Powtórzyła, ale już nie szeptem.
Miała rację, obawiając się bardziej Jareda i tego, co może jej zrobić. Ewidentnie chciał ją ukarać, ale w bardziej... wyrafinowany sposób. To, co robił, odebrała w następujący sposób - on chciał, by cierpiała i by tą lekcję zapamiętała na bardzo długo. Pytanie tylko, czy nie przesadzi w którymś momencie, jak ona wiele lat temu? Nawet jeśli to będzie miała być kara za to, co zrobiła, to czy nie okaże się przez to taki sam, jak ona?
Tym razem jej palce nie tylko zacisnęły się na jego ręce - ona wbiła w jego skórę paznokcie i nie siliła się na delikatność. Chciała mu sprawić ból, by tym samym powstrzymać go przed tym, co próbował zrobić. Kiedy tylko poczuła, jak zsuwa jedną rękę niżej, nie miała zamiaru mu na to pozwolić. Chciała go zatrzymać.
Jego słowa otwierały jej oczy na to, co tak naprawdę sama od lat wiedziała. Szydził z niej, składając jej propozycję jedną za drugą, a przecież żadna z nich nie była możliwa do zrealizowania. W ten właśnie sposób chciał ją ukarać - pokazując jej, że dla nich szansy nigdy nie było? Anna tylko tak potrafiła zinterpretować jego zachowanie i słowa. Chciała go dla siebie - tak, to prawda, ale przecież to było niemożliwe. Byli rodzeństwem, oni nigdy nie mogliby być razem.
- Tego właśnie chcesz? - Zrobiła krótką pauzę. - Chcesz założyć ze mną rodzinę? Chcesz, żebym urodziła Ci syna? - Obróciła głowę do boku. - Więc na co czekasz?
Nie wiedziała, czego się po niej spodziewał - że nagle struchleje i zacznie go błagać oto, by dał jej spokój? By nie znęcał się nad nią? W wyniku strachu, który Anna czuła całą sobą, jej organizm zaczął produkować duże ilości adrenaliny, która dodała jej nieco odwagi. Dzięki temu, mogła wziąć się w garść i ukryć przed nim to, co powinna chować przed nim, gdy tylko się tu zjawił.
Anna postanowiła zagrać w tą jego grę, chociaż wiedziała, że cena, jaką przyjdzie jej za to zapłacić, może być wysoka, ale jego również. Jak daleko chciał się posunąć?
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 08/12/17, 03:03 pm

Nie odpowiedział jej na odpowiedź, jakiej udzieliła. Spróbowała czegoś, co tak na prawdę nie zdało egzaminu. A jedynie pogarszało sytuację, doprowadzając do tego, do czego doszło. Może i interesowało go, co wtedy Anna czuła, ale o to już nie dopytywał. Wystarczyły mu już te wszystkiej jej tłumaczenia głupoty z dwudziestu lat wcześniej. Tego już nie odkręcą. Trzeba pomyśleć nad tym, co powiedzą rodzicom.
Obejmując Annę, czuł jej napięcie i próby uspokojenia oddechu. Lecz krzywdy jej żadnej nie robił. Można powiedzieć, że sprawdzał jej reakcję i to, czy faktycznie się go boi. Bała. Bo inaczej reagowała na jego słowa i czyny. Bardziej się go obawiała niż ich ojca. Czuł to, po jej zachowaniu. Lecz nadal jej nie puszczał. Musiała się bardziej postarać z wbijaniem paznokci w jego ręce przez materiał płaszcza jak i rękawic jakie miał na dłoniach. Odczuwał z jej strony obronę. Nawet jeżeli sięgnął jedną ręką niżej. Powstrzymany przez nią, zatrzymał się w połowie drogi i nie dotknął celu, do jakiego zmierzał.
Jared doskonale wiedział, na co się porywał i jak koszmarne może z tego wynieść konsekwencje w przyszłości. Zdawał sobie sprawę z tego, że z siostrą nigdy mógłby nie mieć rodziny, mimo iż ją kocha. Zaryzykował jednak, licząc na to czy się zgodzi. Lecz nie takim tonem. Nie tego się spodziewał.
Cofnął rękę, zelżał uścisk i obrócił Annę profilem do siebie. Lecz nadal trzymał w talii.
- Sądząc po Twojej reakcji, boisz się mnie. Może i słusznie, bo nie podoba mi się to, jak ktoś ingeruje w moje życie, decydując z kim mam być. Gdzie ostatecznie i tak obie mnie zostawiłyście. Skrzywdzić Cię, nie skrzywdzę. Wystarczająco teraz narobiło mi się problemów z dzieckiem.
Westchnął. Mógłby się posunąć nawet do zgwałcenia Anny, ale co mu to da? Jeżeli oskarży go przy okazji o napaść? Wtedy nie ona ale on będzie na dobre skończony. Nie uśmiechało mu się siedzieć za kratkami.
- Choć nie ukrywam jednego. Że wizja założenia z Tobą rodziny, byłaby tym o czym mógłbym tylko pomarzyć.
Pocałował ją w czoło, o ile na to pozwoliła. Był spokojniejszy. Mówił spokojniej. Jego emocje widocznie wewnątrz także się uspokoiły. Częste przebywanie z matką i jej metody rozmów z nim, dawały widocznie efekty. Ale jak jeszcze dorzuci swoje geny po ojcu, to już potrafi być straszniejszy i nieprzewidywalny.
Puścił Annę i oddalił się o parę kroków, co by dać jej nieco przestrzeni.
- Jutro pojedziemy na spotkanie z Vivien i jej córką. Poprosisz ją o wybaczenie. Jeżeli Ci wybaczy, to i ja będę wstanie to zrobić. Ale nie wiem, jak rodzice to przyjmą. I raczej sam z nimi nie będę rozmawiał o tym. Będziesz mi towarzyszyć.
Tego raczej by nie uniknęła. Spotkania z Vivien i wyjaśnienia tego raz na zawsze i przeproszenia. To co jej teraz przedstawił, oznaczało że kończy się jej ukrywanie przed rodzicami, że wróciła. Spotkanie z ojcem zapewne będzie burzliwe, ale jeżeli mają ponieść karę, to lepiej oboje. A nie wiedzą przecież, jak rodzice zareagują na jej powrót. Ciepło czy zimno? Tym samym Jared chciał zapobiec próbom Anny w opuszczeniu miasta. Nie skończy się to dla niej dobrze, jeżeli nie stawi jutro w Siedzibie.
- Dla swojego dobra, lepiej mnie posłuchaj.
Dodał. Co by nie próbowała dalej uciekać od tego.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Anna Swinburne 09/12/17, 11:58 am

Całe ta... rozmowa, to spotkanie chyba nie poszło tak, jakby oboje tego chcieli. Każde z nich pokazało siebie z trochę innej strony, której dotąd nie znali. Jedno jednak trzeba było przyznać - to była chyba pierwsza ich tak prawdziwie szczera rozmowa od dawna.
Nie znała takiego Jareda. Zaskoczył ją, ale bynajmniej niepozytywnie. Widział, że się go obawia, mimo świadomości własnych win i kary, jaka się jej należy. Nie chciał zrobić jej krzywdy, ale mimo to wykorzystał swoją przewagę nad nią. Wiedział, co zrobić, co powiedzieć, by bolało najmocniej. Nie skrzywdził jej fizycznie, ale jej uczucia już tak. Można powiedzieć, że byli chyba... kwita, a już na pewno byli siebie warci.
Nie odebrała jego słów jako szczere pytanie. Nie mogło być inaczej, kiedy cały czas bazował na jej strachu. Dla niej szydził z niej i jej uczuć, jakby chciał jeszcze bardziej ją zranić. To jednak nie był koniec. Wszystko skończyłoby się gdyby wziął ją siłą, co Annie niestety przeszło przez myśl. Nigdy jednak by na niego nie doniosła. To byłby jednak definitywny koniec między nimi, a Anna pewnie już następnego dnia byłaby w drodze powrotnej do Londynu, zostawiając Jareda z całym tym bagnem i wyrzutami sumienia, jeżeli kiedykolwiek by je miał.
Nie odpowiedziała mu. Pozostawiła go z samym sobą. To naprawdę nie był czas i pora, by rozmawiać o tym co między nimi jest, albo mogłoby być i co razem mogliby stworzyć, gdyby to było możliwe. Anna wolała, by ochłonęli i spróbowali porozmawiać o wszystkim jeszcze raz, ale na spokojnie, jeśli w ogóle będą jeszcze tego chcieli. Jutrzejszy dzień mógł bowiem przynieść wszystko.
Zamknęła oczy, kiedy pocałował ją w czoło. Nie, nie uciekła przed nim. Chciała, by ta chwila trwała wiecznie, bowiem pierwszy raz tego wieczoru okazał jej czułość, co pozwalało jej wierzyć w to, że może jej nie nienawidzi jeszcze.
Puściła jego dłoń, kiedy postanowił się od niej odsunąć. Musiała przyznać przed samą sobą, że jej ulżyło. Otworzyła powieki i sama też zrobiła krok do przodu, zwiększając dystans między sobą, a bratem. Obróciła się w jego stronę i spojrzała na niego. W jej oczach nie było już lęku - albo go nie czuła, albo skrzętnie ukryła go przed nim.
- Dobrze.
Odpowiedziała krótko, kiedy oznajmił, że jutro przyjdzie jej się spotkać się z Vivien. Nie była może z tego faktu zadowolona, ale jeśli chciała, by on jej kiedyś wybaczył, musiała to zrobić. Zresztą, kazał jej tylko prosić ją o wybaczenie - nie było mowy o przyjaźni, bo na to szansy nie było. Mimo to, nie była pewna, czy przyjdzie jej to z taką łatwością, jak teraz mu odpowiadała.
To nie był jednak koniec jego warunków, a Anna taka prawda czekała tylko na ten jeden, aż powie jej wreszcie, że będzie musiała się spotkać z rodzicami. Wzięła głęboki wdech - tego spotkania bała się najbardziej. Tak... podejrzewała, że Jared nie będzie chciał iść do nich sam, jednak ona miała trochę inny plan. Chciała iść do nich bez niego. To był w końcu jej grzech, nie jego. Na razie jednak nic o tym nie mówiła.
- Nie wątpię w to, że nie chcesz iść do nich sam. W końcu to nie Ty tu zawiniłeś - znowu skrzyżowała ręce na piersi, jakby one miały ją odciąć od wszystkiego. - Spotkam się i z Vivien, i jej córką, oraz z naszymi rodzicami. Wiem, że mi nie ufasz. Nie musisz się jednak obawiać oto, że nagle wyjadę. Możesz nawet kogoś po mnie przysłać, jeśli to ma Cię uspokoić.
Anna Swinburne

Anna Swinburne
Wiek : 38 lata
Zawód : Pisarka
Stan cywillny : Wdowa
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna tradycyjna, posługiwanie się bronią palną: rewolwer
Punkty : 26


https://vampirekingdom.forumpl.net/t500-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t507-anna-swinburne https://vampirekingdom.forumpl.net/t508-anna-swinburne#1593

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Jared Chamberlain 09/12/17, 12:33 pm

Byli siebie warci. Pokazali w końcu, jak bardzo życie ukształtowało ich charakter i osobowość. Pokazali swoje strony, jakich nie znali. Lecz prawda, taka szczera rozmowa im się w końcu przydała. Jared mimo wieści o tym, czego dokonała Anna, próbował hamować swoje nerwowe emocje, by nie skrzywdzić siostry. Niewiele brakowało, aby je uwolnił i uderzył, bądź co gorsza - wziął ją siłą i zgwałcił. Wieli sukces dla niego, że się powstrzymał. A dzięki temu, przyhamował ojcowskie geny. Do teraz jednak nie wiedział, że ich ojciec raz podniósł rękę na Annę. Tego mu jeszcze nigdy nie powiedziała.
Emocje im powoli opadały. Skoro i Anna się uspokoiła i dała pocałować w czoło. Domyślał się, że i jej było ciężko. W końcu ich zakazana miłość była najboleśniejsza. A winę w tym wszystkim tak na prawdę miał on. To on rozbudził w niej te uczucia. To on pokochał dwie kobiety, zamiast pozostać przy jednej. Szkoda tylko, że żadna mu tego nie powiedziała, a chociażby Anna.
Co się stało, nie odstanie. Muszą dalej przez to przechodzić.
Siostra zgodziła się mu towarzyszyć w spotkaniu z Vivien i jej córką Anną. Czas najwyższy, by wyjaśnić i przeprosić za przeszłość i zamknąć jej wrota.
Uśmiechnął się lekko na jej stwierdzenie o rodzicach. Wiedział że tego także się obawiała, ale i tutaj był cel, przed którym siostra nie może już uciekać.
- Z rodzicami, to też bardziej mi chodzi o drugą sprawę. Chcę byś w końcu dogadała się z ojcem. A matce zaczęła pomagać w skrzydle medycznym. Jeżeli miałbym wybierać dla niej zastępcę, wolałbym Ciebie.
Pamiętając o tym, że on właśnie piastował Dowódcze stanowisko w Stowarzyszeniu, to i miał też prawa akceptowania kandydatów na poszczególne stanowiska, jeżeli gdzieś ktoś taki jest potrzebny. Rodzice ich sporo w swoich latach wypracowali. Ojciec jest kontuzjowany i też nie chciałby go obciążać. Co prawda nie bardzo mu to wychodzi, kiedy często go w Siedzibie nie ma.
Ręce schował do kieszeni. Póki ich problem nie zostanie rozwiązany, zapewne Anna będzie chciała trzymać dystans.
- Gdybyś zrobiła mi teraz takie świństwo i wyjechała, uciekając dalej, jednego łowcę bym po Ciebie raczej nie wysłał. A list gończy.
Powiedział z uśmiechem, jakby to miało zabrzmieć pół żartem pół serio.
Jared Chamberlain

Jared Chamberlain
Tytuł : Łowca Wampirów
Wiek : 45
Zawód : Dowódca Łowców
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: miecz
Punkty : 29


https://vampirekingdom.forumpl.net/t383-jared-brian-chamberlain-budowa#678 https://vampirekingdom.forumpl.net/t421-jared-chamberlain#947 https://vampirekingdom.forumpl.net/t420-jared-chamberlain#945

Powrót do góry Go down

Pokój nr 1 - Page 3 Empty Re: Pokój nr 1

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach