Główne wejście, hol
Vampire Kingdom :: Zjednoczone Królestwo :: Szkocja :: Dundee :: Siedziba Łowiecka :: Część Centralna
Strona 1 z 1 • Share
Główne wejście, hol
Główne wejście, hol
Duże mocno stabilne drzwi, pozwalają na wejście do wnętrza budynku, przypominającego starą posiadłość w pochmurnych barwach. Szarość, biel i brąz są elementami przeważającymi w kolorystyce wnętrza. Brązowe meble, jako jedyne dodają efektu "życia". Szare i niekiedy białe ściany, nie przypominają o niczym innym, jak o pustce. Budynek cały w sobie nie ma być na pokaz, ale miejscem ochronnym, zapewniającym bezpieczeństwo. Gdzieniegdzie porozwieszano symbole, czosnek i inne zioła, mające chronić budynek przed wampirami, nie pozwalając im wejść do środka, gdyby czasem odnalazły kryjówkę Siedziby Łowców Stowarzyszenia.
- Vampire Kingdom
- Punkty : 0
Re: Główne wejście, hol
Po spotkaniu z siostrą i niespodziewanym poznaniu córki, o której istnieniu nie wiedział, wrócił w końcu do Siedziby. Już na wstępnie czekano na niego, bowiem miał wrócić przed zachodem słońca, a pojawił się dopiero jak już zrobiło się wieczornie.
- Wreszcie. Czekaliśmy na Ciebie. Gdzie się szlajałeś?
Od razu na wstępnie zaczepił go kolega. Mimo awansu, nadal się szanowali i mówili do siebie po imieniu. Jared tak chciał, by ten przestał zwracać się do niego jak do szefa, skoro ją przyjaciółmi od lat.
- Prywatne sprawy. Powiem Ci o nich później.
Odpowiedział, zmierzając w głąb budynku. Michael nie dawał mu jednak spokoju.
- Skoro takie prywatne, to chociaż pocztę odbieraj. List przyszedł do Ciebie.
Ta informacja przykuła uwagę Jareda, że spojrzał pierw na twarz kolegi, po czym na wyciągniętą jego dłoń z listem. Odebrał od niego i od razu otworzył, by przeczytać. Już na pierwszy rzut oka, dostał małego szoku, widząc charakter pisma. Czytając treść, serce mu mocniej zabiło. Wróciła. Vivien wróciła. A niby miała pozostać w Petersburgu.
- W porządku?
Przed przyjacielem tego raczej nie ukryje.
- Tak.
Otrząsnął się po chwili i zwinął list od razu, chowając do kieszeni. Spojrzał na Michaela.
- Grupa gotowa? - Zapytał, chcąc zmienić nagle temat.
- Tak. Czekają w stołówce na Ciebie. - Odpowiedział Michael.
- To dobrze. Mam nieodpartą ochotę teraz komuś przyjebać, więc... chodźmy i załatwmy pijawki.
Stwierdził i ruszył w stronę stołówki poprawiając kapelusz na głowie. Na twarzy zachował powagę, ale wewnątrz, miał teraz burzę emocji.
- Jared. Twój Ojciec chciałby z Tobą porozmawiać.
Dodał łowca, trochę wnerwiony że to on musi najwięcej informacji przekazywać Jaredowi.
- Ojciec poczeka. Wampiry nie.
Stwierdził ostatecznie. Zawsze znajdował wymówki, byleby z ojcem jak najczęściej nie rozmawiać. Nie zawsze tak się udawało, jako że Brian sam musiał się fatygować do syna.
Dwaj łowcy, opuścili hol i skierowali się do stołówki, by omówić ostateczne plany działania i wyruszyć na grupowe polowanie.
[z/t]
- Wreszcie. Czekaliśmy na Ciebie. Gdzie się szlajałeś?
Od razu na wstępnie zaczepił go kolega. Mimo awansu, nadal się szanowali i mówili do siebie po imieniu. Jared tak chciał, by ten przestał zwracać się do niego jak do szefa, skoro ją przyjaciółmi od lat.
- Prywatne sprawy. Powiem Ci o nich później.
Odpowiedział, zmierzając w głąb budynku. Michael nie dawał mu jednak spokoju.
- Skoro takie prywatne, to chociaż pocztę odbieraj. List przyszedł do Ciebie.
Ta informacja przykuła uwagę Jareda, że spojrzał pierw na twarz kolegi, po czym na wyciągniętą jego dłoń z listem. Odebrał od niego i od razu otworzył, by przeczytać. Już na pierwszy rzut oka, dostał małego szoku, widząc charakter pisma. Czytając treść, serce mu mocniej zabiło. Wróciła. Vivien wróciła. A niby miała pozostać w Petersburgu.
- W porządku?
Przed przyjacielem tego raczej nie ukryje.
- Tak.
Otrząsnął się po chwili i zwinął list od razu, chowając do kieszeni. Spojrzał na Michaela.
- Grupa gotowa? - Zapytał, chcąc zmienić nagle temat.
- Tak. Czekają w stołówce na Ciebie. - Odpowiedział Michael.
- To dobrze. Mam nieodpartą ochotę teraz komuś przyjebać, więc... chodźmy i załatwmy pijawki.
Stwierdził i ruszył w stronę stołówki poprawiając kapelusz na głowie. Na twarzy zachował powagę, ale wewnątrz, miał teraz burzę emocji.
- Jared. Twój Ojciec chciałby z Tobą porozmawiać.
Dodał łowca, trochę wnerwiony że to on musi najwięcej informacji przekazywać Jaredowi.
- Ojciec poczeka. Wampiry nie.
Stwierdził ostatecznie. Zawsze znajdował wymówki, byleby z ojcem jak najczęściej nie rozmawiać. Nie zawsze tak się udawało, jako że Brian sam musiał się fatygować do syna.
Dwaj łowcy, opuścili hol i skierowali się do stołówki, by omówić ostateczne plany działania i wyruszyć na grupowe polowanie.
[z/t]
- Jared Chamberlain
- Tytuł : Łowca WampirówWiek : 45Zawód : Dowódca ŁowcówStan cywillny : KawalerUmiejętności : Pierwsza pomoc, dowodzenie, posługiwanie się bronią białą: mieczPunkty : 29
Re: Główne wejście, hol
/ z Katedry Św. Pawła
Droga jaką przemierzali, mogła zdawać się długa. Czujność i ostrożność musieli zachować, bowiem samotnie zmierzali w wyznaczonym kierunku, a nie wiadomo co może czaić się w gospodarstwach, krzakach czy drzewach. Bezpiecznie jednak dostali się do bramy, którą Malcolm otworzył i przepuścił Annę do środka. Lecz kiedy za jego plecami pojawili się dwaj łowcy, niemal podskoczył, gdy na nich spojrzał.
- Chryste... Wystraszyliście mnie.
Rzekł, łapiąc się za serce.
- Royce? Wybacz, w pierwszej chwili nie poznaliśmy.
Odpowiedział jeden z patrolujących teren.
- A ta dziewczyna?
Zapytał drugi, przyglądając się z uwagą Annie.
- Dostałem polecenie od Dowódcy by ją sprowadzić. Będzie się tutaj szkoliła.
Odpowiedział zgodnie z prawdą, jaka została mu przekazana w ustnej informacji.
- Dobra. Idźcie.
Przepuścili ich, więc Malcolm ruszył przodem, sprawdzając czy Anna idzie za nim. Aż w końcu przemierzając kolejny kilometr, dotarli do głównych wrót Siedziby Stowarzyszenia Łowców. Otworzył je i wpuścił przodem dziewczynę.
- Jesteśmy na miejscu.
Powiedział, zamykając drzwi za sobą, podchodząc do Anny. Pewnie była zmęczona podróżą i dobrze byłoby znaleźć jej pokój na przenocowanie.
Droga jaką przemierzali, mogła zdawać się długa. Czujność i ostrożność musieli zachować, bowiem samotnie zmierzali w wyznaczonym kierunku, a nie wiadomo co może czaić się w gospodarstwach, krzakach czy drzewach. Bezpiecznie jednak dostali się do bramy, którą Malcolm otworzył i przepuścił Annę do środka. Lecz kiedy za jego plecami pojawili się dwaj łowcy, niemal podskoczył, gdy na nich spojrzał.
- Chryste... Wystraszyliście mnie.
Rzekł, łapiąc się za serce.
- Royce? Wybacz, w pierwszej chwili nie poznaliśmy.
Odpowiedział jeden z patrolujących teren.
- A ta dziewczyna?
Zapytał drugi, przyglądając się z uwagą Annie.
- Dostałem polecenie od Dowódcy by ją sprowadzić. Będzie się tutaj szkoliła.
Odpowiedział zgodnie z prawdą, jaka została mu przekazana w ustnej informacji.
- Dobra. Idźcie.
Przepuścili ich, więc Malcolm ruszył przodem, sprawdzając czy Anna idzie za nim. Aż w końcu przemierzając kolejny kilometr, dotarli do głównych wrót Siedziby Stowarzyszenia Łowców. Otworzył je i wpuścił przodem dziewczynę.
- Jesteśmy na miejscu.
Powiedział, zamykając drzwi za sobą, podchodząc do Anny. Pewnie była zmęczona podróżą i dobrze byłoby znaleźć jej pokój na przenocowanie.
- Malcolm Royce
- p. David Carter
- Tytuł : SzlachcicWiek : 35Zawód : Ksiądz / ŁowcaStan cywillny : KawalerUmiejętności : Pierwsza pomoc, sztuki walk, posługiwanie się sztyletami i karabinemPunkty : 35
Re: Główne wejście, hol
W końcu po dłuższym czasie jak i wędrówce, dotarli do bramy gdzie po chwili zostali zaskoczeni przez dwóch innych łowców. Musiała przyznać, że i ją wystraszyli. Gdy jeden z nich o nią zapytał, już chciała odpowiedzieć, jednak Malcolm ją uprzedził. Jak widać, jego słowa zadziałały. Chwilę po tej krótkiej rozmowie, skierowali swe kroki dalej aż ich oczom ukazał się stary ogromny budynek. Przystanęła na chwilę obserwując posiadłość. Jednak otrząsnęła się słysząc jak Malcolm otwiera drzwi. Weszła do środka i rozejrzała się po wnętrzu.
-A więc to tu....
Powiedziała wciąż rozglądając się po wnętrzu budynku. Zastanawiała się tylko gdzie w tym momencie znajduje się ojciec. Podobnie jak reszta jej rodziny.
-A więc to tu....
Powiedziała wciąż rozglądając się po wnętrzu budynku. Zastanawiała się tylko gdzie w tym momencie znajduje się ojciec. Podobnie jak reszta jej rodziny.
- Anna Valerious
- Tytuł : Córka Dowódcy Łowców WampirówWiek : 20Zawód : Łowca wampirówStan cywillny : PannaUmiejętności : Strzelanie z łuku, pierwsza pomocPunkty : 20
Re: Główne wejście, hol
Na zwiedzanie miejsca, Anna będzie miała jeszcze sporo czasu. Teraz ważne było aby została zaprowadzona do dowódcy, oraz dostała już swój pokój, by mogła odpocząć.
- Pamiętaj, że o tym miejscu nikt nie może wiedzieć.
Przypomniał jej, by o tym pamiętała, nawet jeżeli wiedziała o tak ważnej sprawie tego budynku.
Jak tylko Anna się wystarczająco rozejrzała, Malcolm ruszył w stronę schodów, by udać się na wyższe piętro w kierunku centralnym. Tam mieli dotrzeć do gabinetu dowódcy.
[z/t oboje]
- Pamiętaj, że o tym miejscu nikt nie może wiedzieć.
Przypomniał jej, by o tym pamiętała, nawet jeżeli wiedziała o tak ważnej sprawie tego budynku.
Jak tylko Anna się wystarczająco rozejrzała, Malcolm ruszył w stronę schodów, by udać się na wyższe piętro w kierunku centralnym. Tam mieli dotrzeć do gabinetu dowódcy.
[z/t oboje]
- Malcolm Royce
- p. David Carter
- Tytuł : SzlachcicWiek : 35Zawód : Ksiądz / ŁowcaStan cywillny : KawalerUmiejętności : Pierwsza pomoc, sztuki walk, posługiwanie się sztyletami i karabinemPunkty : 35
Vampire Kingdom :: Zjednoczone Królestwo :: Szkocja :: Dundee :: Siedziba Łowiecka :: Część Centralna
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|