Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Jacquelyn May 06/05/17, 07:26 pm

Jacquelyn czuła, że tym razem przesadziła. Nie było absolutnie nic złego w samodzielnym spacerowaniu ulicami Londynu, dopóki nie zapuszczało się na nieznane tereny. Ludzie nie byli tu tak życzliwi i otwarci jak w Ameryce, ale i tak, widząc zdezorientowanie rudzielca, co poniektórzy próbowali wskazać jej drogę powrotną. Mimo ich najszczerszych chęci nie przyniosło to jednak zamierzonych efektów, dziewczyna bowiem nie mogła zobaczyć wysokiego, starego dębu, przy którym miała skręcić w lewo, nie była też w stanie odnaleźć hotelu, którego obsługa wedle zapewnień jakiegoś Anglika mogła odprowadzić ją przynajmniej do centrum.
Zaczynało zmierzchać, a ona wciąż nie miała zielonego pojęcia, gdzie jest. Słyszała, że mija ją coraz mniej osób, aż wreszcie odgłosy kroków zupełnie ustały. Czy to ona dotarła na koniec świata, czy naprawdę zrobiło się już tak późno?
Zawiał delikatny, ale chłodny wietrzyk. Jackie wzdrygnęła się, sama nie wiedziała czy z zimna, czy z rodzącego się w niej strachu. Ubrana dziś była w pastelową, niebieską suknię zgodną z tutejszą modą. Włosy miała ładnie upięte, podtrzymywane wsuwkami, ale nie tworzyły one koku. Nie chciała zaprzątać głowy swojej przeuroczej pokojówce, skoro wychodziła jedynie na krótki spacer.
Nagle odgłosy kroków znów się pojawiły. Było to kilka par butów, nie potrafiła określić dokładnej liczby. Ktoś zbliżał się do niej zdecydowanie zbyt szybko. Przez moment sama chciała przyspieszyć, ale okazałoby się to nadzwyczaj lekkomyślne. Zamiast tego zbadała laską okolicę wokół niej i zbliżyła się do ściany budynku, przy którym akurat stała. Usunęła się z drogi, by nikomu nie wadzić, jednocześnie wciąż stawiając małe kroki wzdłuż linii budynku. Zazwyczaj nie reagowała tak strachliwie, ale sytuacja, w jakiej się znalazła, nadejście nocy, zgubienie drogi, wszystko to sprawiło, że poczuła się mocno zaniepokojona. Jak się wkrótce okazało, bardzo słusznie.
- Hejże, panienko! - krzyknął ktoś z tyłu. Męskiemu głosowi towarzyszyły śmiechy dwóch innych osób. Dziewczyna ani myślała się zatrzymywać, a co dopiero odwracać. Może sobie pójdą, jeśli nie wykaże zainteresowania?
- Spójrzcie, jaka harda! Nie będzie rozmawiała z byle mieszczuchami. - Stale ten sam głos. Głos, który sprawiał, że dostawało się gęsiej skórki. Jackie po raz pierwszy znalazła się w takim położeniu, po raz pierwszy ktoś zaczepił ją w tak nieelegancki sposób. Podobne przypadki znała jedynie z opowieści, ale jeśli wszystkie kończyły się równie tragicznie... Zatrzymała się nim mężczyzna do niej dobiegł. Jego dwóch towarzyszy trzymało się z tyłu, w bezpiecznej odległości kilku metrów. Odwróciła się, twarz kierując w stronę, z jakiej nadchodziły kroki. Wzięła głęboki wdech, wyprostowała się. Mimo kilku prób nie potrafiła się uśmiechnąć.
- Proszę wybaczyć, ale odniosłam wrażenie, że panowie się spieszą. Nie chciałabym panów zatrzymywać, dlatego proszę ruszyć przodem.
Panowała nad drżeniem własnego głosu, lecz wiele można było zarzucić jej wystąpieniu. Przez naturalną uprzejmość przebijał się strach, którego nie zdołała w sobie zdusić. Czego od niej chcieli?
- Hej, chłopaki - rzucił ten sam. Inni do tej pory się nie odezwali. Stał już przy niej, wpatrując się dziwnie w jej twarz. Później pomachał ręką przed jej oczami. Nie zareagowała. Uśmiechnął się szeroko i chwała Bogu, że Jackie nie mogła zobaczyć tego paskudnego grymasu. - Chłopaki, ona nie widzi! - krzyknął, zerkając na kolegów przez ramię. - Nie doniesie na nas.
Rudowłosa jak na komendę zaczęła się cofać, jadąc ręką po ścianie, by nie stracić równowagi. Teraz już nawet na jej twarzy malowało się przerażenie, które wcześniej usiłowała od siebie odepchnąć.
- Proszę dać mi spokój!
Odpowiedział jej śmiech, tym razem brzmiący tuż przy niej. Czyjeś silne ręce pchnęły ją tak, by plecami opierała się o zimną cegłę. Zmarszczyła nos, bo owionął ją mocny zapach alkoholu. Zaczęła gorączkowo szukać rozwiązania. Czy jeśli zacznie wzywać o pomoc, ktoś ją usłyszy? Ktoś się zainteresuje? A może zdoła przemówić tym panom do rozsądku? Nie, nie wydawało jej się. Nie dogada się z pijanymi mężczyznami. Nie była w stanie stwierdzić nawet z kim ma do czynienia. Napadło ją trzech chłopaków w wieku zbliżonym do jej, wszyscy przewyższający ją wzrostem. Nie byli specjalnie umięśnieni, ale ich siła zdecydowanie wystarczyła, by nie pozwolić Jackie się oswobodzić. Laska wypadła jej z ręki, kiedy jeden z nich złapał ją za nadgarstki i przycisnął je do ściany nad jej głową. Wolną rękę położył na jej talii i zaczął sunąć w górę, ku jej piersi, wcale nie będąc przy tym delikatnym. Drugi zajął się wyjmowaniem z jej włosów wsuwek, bo najwidoczniej nie spodobała mu się jej fryzura. Ostatni natomiast, jakby się wahał, rozglądał się niespokojnie dookoła. Pora była późna, a część miasta, w jakiej się znajdowali, nie cieszyła się popularnością wśród spacerowiczów. Kręciło się tu za dużo niebezpiecznych osobników odrzuconych przez społeczeństwo, takich właśnie jak ci trzej.
Jacquelyn May

Jacquelyn May
Wiek : 21
Zawód : Nie pracuje
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna naturalna
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t412-jacquelyn-may#885 https://vampirekingdom.forumpl.net/t413-jacquelyn-may#897 https://vampirekingdom.forumpl.net/t414-jacquelyn-may#898

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Victor Alexson 07/05/17, 01:13 am

Kolejny, nudny dzień lata, który mijał bardzo szybko zwłaszcza na ulicach Londynu. Uwielbiał to miasto, mógł tylu ciekawych rzeczy się dowiedzieć. Wszystkie nowinki techniczne, odkrycia naukowców, to tylko w tym mieście! Najnowsza moda, technologia, była tutaj, pod nosem. Niestety, musiał wracać do Rady. Obowiązki wzywały. "Urlop" bardzo szybko minął, trzeba było zatwierdzić wiele, niezbyt ciekawych decyzji. Coraz bardziej odnosił wrażenie że Rada była bezsensowna, zbyt rzadko się spotykają by jakiekolwiek, ważne decyzje podejmować. Powinna być jedna, najważniejsza osoba, która decyzje od razu wprowadzi w życie. Niestety, to nie było możliwe. To by zniszczyło system, który istniał od zawsze i co najważniejsze... działał.
Przechodząc ciemnymi ulicami Londynu można było spotkać wiele, przeróżnych osobników rodzaju ludzkiego. W tym mieście było bardzo dużo ludzi, przez co nie narzekał, ponieważ miał bardzo tanie pożywienie. Niestety, zdarzały się takie osoby, które dbały bardziej o swojego kutasa, niż inteligencje, czy też życie. Takie osoby postanowiły zaatakować bezbronną i do tego ślepą Jacquelyn. Victor widział tą całą akcje bardzo się zdenerwował. Nie dla tego, że ją zaatakowali - to była sprawa drugorzędna - ale dlatego że Jacquelyn przypominała jego żonę. Rudowłosa piękność, także bezbronna i zaatakowana przez brutalów, którzy tylko myśleli swoim przyrodzeniem. Tym razem Victor postanowił nie brać biernego udziału w tym "przedstawieniu".
Gdy mężczyźni zaczęli się dobierać do biednej niewidomej dziewczyny Victor bezszelestnie zaszedł ich od pleców. Pierwszego kogo złapał postanowił wbić w ścianę. Jego głowa się spłaszczyła, co przyniosło natychmiastową śmierć. Drugiemu wbił ostrze od swojej laski w mózg, co także doprowadziło do zgonu, lecz trzeciego złapał za szczękę i wyrwał ją, jednym, mocnym szarpnięciem, zabijając go od razu. Zrobił to wszystko wciągu pięciu sekund. Dziewczyna mogła czuć, że była wolna, nikt jej nie trzymał czy ograniczał jej ruchy. Victor pochylił się tylko nad nią.
- Wszystko w porządku? - zapytał ze spokojem i z powagą. Dziewczyna mogła wyczuć, że był to mężczyzna, który wiele w życiu widział i był dość stary. Wygląd, a głos to dwie różne rzeczy.
Victor Alexson

Victor Alexson
Tytuł : Stara arystokracja
Wiek : 32 (936)
Zawód : Członek Rady Naczelnej
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Kontrola nad zwierzętami.
Punkty : 7


https://vampirekingdom.forumpl.net/t276-victor-alexson https://vampirekingdom.forumpl.net/t280-victor-alexson#355 https://vampirekingdom.forumpl.net/t281-victor-alexson#356

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Jacquelyn May 07/05/17, 02:36 am

Myślała, że to już koniec. Że ci mężczyźni wezmą ją tu, na ulicy, niczym zwierzęta pragnące jak najszybciej zaspokoić swe żądze. Nie miała sił, by protestować, a przepełniający ją strach nie pozwalał jej choćby drgnąć. Odruchowo zamknęła oczy, choć i tak niczego nie widziała.
- Nie róbcie mi krzywdy - spróbowała raz jeszcze, tym razem znacznie ciszej, ale w głębi duszy wiedziała, że w niczym jej to nie pomoże. Istotnie, została całkowicie zignorowana. Uścisk, w jakim więzione były jej nadgarstki wzmocnił się, aż poczuła ból.
A później wszystko zdarzyło się tak szybko, że nawet jej wyczulony słuch nie zdołał zarejestrować całości wydarzeń. Usłyszała jak coś z impetem uderza o ścianę. Jak... pęka? Rozbryzguje się? Czy to ściana się kruszy? Ktoś krzyknął. Dopiero po czasie uświadomiła sobie, że był to jej własny krzyk. Otaczały ją straszne odgłosy. Kilka sekund zdawało się trwać wiecznie. I nagle nadszedł spokój. Wszystko ucichło. Nikt już nie ściskał przegubów jej dłoni, nikt jej nie dotykał. W powietrzu nie unosił się obrzydliwy odór alkoholu. Wyczuwała za to inny, metaliczny zapach. Coś jakby... krew? Pociągnęła nosem i otworzyła oczy, nieświadomie obdarzając Victora swym niewidzącym spojrzeniem.
- Pan... - zaczęła, mimowolnie wciskając się w budynek, o który wciąż się opierała. Ręce miała ułożone wzdłuż ciała. Napierały na ścianę z taką siłą, jakby chciała przeniknąć na drugą stronę. - Pan mnie uratował. Dziękuję.
Odetchnęła głęboko, kilkakrotnie. Potrzebowała się uspokoić, by nic nie mąciło jej myśli. Czy była już bezpieczna? Spróbowała przesunąć się w którąś stronę, ale jej stopa napotkała przeszkodę. Miękką, lepką od jakiejś mazi. Natychmiast zabrała nogę, wracając na poprzednie miejsce. Ten zapach...
- Co się stało z - urwała, jakby szukała odpowiedniego słowa. - Z nimi? - Zakończyła podejrzliwie, mimo wszystko nie będąc w stanie nazwać ich mężczyznami. Coś podpowiadało jej, by brała nogi za pas, póki jeszcze mogła. Ale stojący przed nią mężczyzna nie brzmiał na kogoś, kto chciałby ją skrzywdzić. I nie śmierdział alkoholem. Mógł być dobrym człowiekiem. Mógł być złym. Skąd miała wiedzieć?
Jacquelyn May

Jacquelyn May
Wiek : 21
Zawód : Nie pracuje
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna naturalna
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t412-jacquelyn-may#885 https://vampirekingdom.forumpl.net/t413-jacquelyn-may#897 https://vampirekingdom.forumpl.net/t414-jacquelyn-may#898

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Victor Alexson 08/05/17, 04:45 pm

Nienawidził gwałcicieli. Dla niego to były osoby gorsze od zwierząt. Od zawsze uważał, że powinno się takich bezzwłocznie eksterminować z największą surowością, tym razem też nie było inaczej. Widząc jak atakują dziewczynę po prostu zareagował, nie myślał, a zaczął działać. Niestety stało się coś dziwnego, ponieważ poczuł niesamowitą złość. Nigdy nie działał emocjonalnie, był zdziwiony na samego siebie. Zareagował tak bo w pierwszych sekundach zobaczył w niej swoją zmarła żonę? Może, było to dziwne i wolał do tego nie wracać.
Wyciągnął chustę z kieszeni i wytarł swoje ręce, zwłaszcza jedną która była od krwi przez wbicie głowy gościa w ścianę.
- Już nikogo nie będą wstanie skrzywdzić. - Powiedział spokojnie kucając przy dziewczynie. Zauważył że była ślepa. Pewnie dlatego nie zaczęła panikować, bo gdyby zobaczyła te trzy, zmasakrowane ciała pewnie by uciekła z krzykiem. - Wszystko w porządku? Potrzebujesz pomocy? - Zapytał się cały czas ją obserwując. Dziwne... nawet było mu jej szkoda. Chyba od stu lat nie była przejęty czyimś losem.
Victor Alexson

Victor Alexson
Tytuł : Stara arystokracja
Wiek : 32 (936)
Zawód : Członek Rady Naczelnej
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Kontrola nad zwierzętami.
Punkty : 7


https://vampirekingdom.forumpl.net/t276-victor-alexson https://vampirekingdom.forumpl.net/t280-victor-alexson#355 https://vampirekingdom.forumpl.net/t281-victor-alexson#356

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Jacquelyn May 08/05/17, 06:01 pm

Również ciężko było jej nazwać gwałcicieli ludźmi, ale nawet im nie życzyła śmierci. Uważała że do każdego da się dotrzeć, nieważne jak gruba i mroczna byłaby czyjaś powłoka. Każdy przecież robił coś z jakiegoś powodu. Z drugiej strony zdawała sobie sprawę z faktu, że nie może usprawiedliwiać złych czynów. To, że doprawi im się kolorową otoczkę nie sprawia, że znikają. Ale co w przypadku, gdy dobra osoba zrobi coś złego? Co w przypadku, gdy zła okaże dobroć? Wydanie niesprawiedliwego osądu przychodzi wyjątkowo gładko.
- Jeśli mogę być z panem szczera, chyba nie jest w porządku. Nigdy wcześniej nie czułam się taka bezsilna, nawet nie mogłam się ruszyć! Nie zdawałam sobie sprawy, że Londyn może być aż tak niebezpieczny.
Powoli szok ustępował miejsca opanowaniu, ale jej wyznanie pobrzmiewało jeszcze strachem. Umysł zaczynał w końcu pracować na właściwych obrotach, a to skłoniło ją do głębszego zastanowienia się nad znaczeniem odpowiedzi na jej pytanie. Nie była głupia, potrafiła czytać między wierszami. Odetchnęła głęboko. To, co zamierzała powiedzieć, wcale nie chciało łatwo przejść przez jej usta.
- Ale czy mogę przyjąć pańską pomoc? Czy pan nie jest również niebezpieczny?
Zamilkła na moment, choć widać było wyraźnie, że ma do przekazania znacznie więcej. Wyprostowała się, przestając wreszcie wciskać się w ścianę. Poprawiła włosy, które zostały mocno zmierzwione za sprawą martwych już mężczyzn, pozbyła się reszty wsuwek i zacisnęła je w dłoni. Odchrząknęła. Takie zarzuty wymagały odpowiedniej postawy.
- Pan ich zabił, prawda? - A oto i wysnuty przez nią wniosek. Przed chwilą dotknęła stopą czegoś, co nie miało prawa leżeć na ulicach miasta, a żaden człowiek nie rozpływa się w powietrzu w ciągu kilku sekund. - Usłyszałabym, gdyby uciekli, usłyszałabym, gdyby coś mówili. Zamiast tego słyszałam coś, czego nie potrafię nawet opisać.
Co było dziwne, nie brzmiała ani na przerażoną, ani na oburzoną czy zniesmaczoną. Brzmiała raczej jak ktoś, kto pogodził się już z sytuacją. Ciężko więc było stwierdzić, czy rzeczywiście uciekłaby, gdyby zobaczyła wokół zmasakrowane ciała. Pytała teraz w wyjątkowo prosty i bezpośredni sposób o rzeczy, o których nie mówi się głośno. Jakby nie zdawała sobie sprawy z tego, że lada chwila może odkryć coś, co wcale jej się nie spodoba.
Jacquelyn May

Jacquelyn May
Wiek : 21
Zawód : Nie pracuje
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna naturalna
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t412-jacquelyn-may#885 https://vampirekingdom.forumpl.net/t413-jacquelyn-may#897 https://vampirekingdom.forumpl.net/t414-jacquelyn-may#898

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Victor Alexson 09/05/17, 12:18 pm

Zbyt dużo w życiu widziałby się przejmować takimi błahostkami jak ludzkie życie. Nie wierzył w to, że ludzie mogą się zmienić, poprawić swój charakter i przejść na tą "jasną" stronę. Jeżeli widział kogoś kto łamie podstawowe prawa moralne od razu wiedział, że jest już nie do naprawienia, a jeżeli coś jest nie do naprawienia trzeba to coś wyrzucić. Tak też zrobił, wyrzucił śmierci i wymierzył karę. Szczerze? Nie lubił tego robić, ale dobrze wiedział, że nikt go w tym nie zastąpi.
- Nie tylko tutaj jest niebezpiecznie. Przestępczość jest na niesamowicie wysokim poziome, zwłaszcza w ostatnich latach. - Powiedział spokojnie nie ruszając się nawet na krok. Spoglądał na dziewczynę, która naprawdę go zaintrygowała. Bardzo rzadko ma do czynienia z ślepymi ludźmi, bardzo go ciekawiło jak ktoś taki funkcjonuje, co tak naprawdę czuje i czy sam uznaje siebie za ofiarę, czy próbuje z tym uczuciem walczyć? Było to niesamowicie interesujące. Jej ostatnie słowa go zdziwiły, naprawdę. Przez chwilę zastanawiał się co powiedzieć, choć uznał że nie ma sensu jej okłamywać, czy też coś kręcić. Postanowił być szczery.
- Jak już pewnie sama się zorientowałaś to jestem niebezpieczny, na pewno bardziej od tych trzech, ale mogę Cię zapewnić, że nie mam złych zamiarów. Potrzebowała Pani pomocy to ją postanowiłem udzielić i udzieliłbym jej jeszcze raz, nawet wbrew Pani woli. - Odpowiedział na jej pytanie spokojnie i poważnie, choć dziewczyna drążyła dalej. Chciała mieć potwierdzenie, w dodatku słowne, nie rozumiał dlaczego. Co by dało gdyby zanegował? Uznałaby go za kłamcę?
- Tak, zabiłem. - Spodziewał się, że Jacquelyn posiadała niesamowity słuch, dlatego też mogła wykryć jak bezbłędnie, bez najmniejszego stresu, czy strachu w głosie to wypowiedział. Mogła prosto stwierdzić, że to nie jego pierwszy raz, a któryś już z zrzędy, trudno powiedzieć ilu zabił, nie liczył.
- Lepiej się stąd oddalić. Odprowadzić Panią gdzieś? - Zapytał się podnosząc na nogi. Rozejrzał się tylko czy nikt ich przypadkiem nie widzi, ale na szczęście nikogo nie zarejestrował. Oczywiście policja go nie interesowała, ponieważ umorzy się to śledztwo, jak każde inne, ale nie chciałby mieć do czynienia z wścibskimi mieszczanami.
Victor Alexson

Victor Alexson
Tytuł : Stara arystokracja
Wiek : 32 (936)
Zawód : Członek Rady Naczelnej
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Kontrola nad zwierzętami.
Punkty : 7


https://vampirekingdom.forumpl.net/t276-victor-alexson https://vampirekingdom.forumpl.net/t280-victor-alexson#355 https://vampirekingdom.forumpl.net/t281-victor-alexson#356

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Jacquelyn May 09/05/17, 08:12 pm

A ona wręcz przeciwnie. Głęboko wierzyła, że każdy jest w stanie się zmienić, każdemu dawała szansę. Ale dzieliła ich w końcu niewyobrażalna różnica wieku. On zdążył przekonać się jak to w życiu jest naprawdę, ona natomiast wciąż bazowała na swoim szczerym przekonaniu, że świat jest dobry, tylko czasami trzeba mu odrobinę pomóc.
- To niedobrze. Nie powinno tak być.
Przemawiał przez nią smutek, któremu jednak wciąż daleko było do strachu. Jakby cała ta napaść wyczerpała w niej tę emocję. A co jeśli znów przyjdzie jej znaleźć się w podobnej sytuacji? Zgodnie ze słowami tego mężczyzny, wszystko zmierzało ku gorszemu. Bez wzroku miała znacznie mniejsze szanse na poradzenie sobie w przypadku zagrożenia, ale mniejsze nie oznacza żadne. Pogodziła się już całkowicie, że nigdy więcej niczego nie zobaczy i wcale nie czuła się jak ofiara. Nie czuła również nienawiści do osoby, która sprowadziła na nią kalectwo. W tym momencie przeszkadzała jej jedynie bezbronność, a to miało więcej wspólnego z nieumiejętnością odparcia ataku niż ze ślepotą. I oczywiście z jej zbyt przyjaznym usposobieniem.
Słuchając jego odpowiedzi, kiwnęła dwa razy głową. Zorientowała się, że był niebezpieczny, z jakiegoś powodu wiedziała również, że jej owe niebezpieczeństwo z jego strony nie groziło. Westchnęła, przyjmując do wiadomości także i potwierdzenie dokonanej zbrodni. Sama nie wiedziała dlaczego nie panikowała. Krzyczenie i miotanie się wokół nie należało co prawda do jej naturalnych zachowań, ale spodziewała się, że choć trochę nią trząchnie, gdy mężczyzna wypowie wreszcie te straszne słowa. Zamiast tego poczuła żal. Żałowała mordercy i ofiar po równo.
- Wiem. Jednak nie powinien pan niczego robić wbrew czyjejś woli. Jestem rozdarta między wdzięcznością a moralnością. Pan się nawet nie zająknął. Jak wielu... Nie, proszę mi nie mówić.
Chciała spytać ilu ludzi miał już na sumieniu, ale urwała. Bo poczuła, że nie wypada? Czy zwyczajnie nie chciała wiedzieć? Cóż... Na pewno nie chodziło o to, że zadawanie podobnych pytań osobie, która nie miała problemu z zabijaniem, mogłoby okazać się niebezpieczne.
- Mieszkam w centrum. Byłabym wdzięczna za pomoc w odnalezieniu drogi powrotnej. Czy mógłby mi pan podać moją laskę?
Z wiadomych względów sama nie chciała się po nią schylać. Wolała nie dotknąć przypadkiem czyjejś oderwanej ręki czy nogi... czy jakiejkolwiek innej, martwej części ciała.
- A policja? Zamierza pan zostawić na ulicy zwłoki? - Krótka pauza, kilka głębszych oddechów. - Nie musiał ich pan zabijać.
Jacquelyn May

Jacquelyn May
Wiek : 21
Zawód : Nie pracuje
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna naturalna
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t412-jacquelyn-may#885 https://vampirekingdom.forumpl.net/t413-jacquelyn-may#897 https://vampirekingdom.forumpl.net/t414-jacquelyn-may#898

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Victor Alexson 29/05/17, 10:10 pm

Problem z idealistami i wizjonerami tacy, że ginęli pierwsi, młodo, trzymając się kurczowo swoich przekonań. Można powiedzieć, że to szlachetne, honorowe, "piękne?". Dla Victor było to po prostu głupie. Życie jest najważniejsze. Jeżeli miałby wybierać własne życie, czy życie dwóch tysięcy ludzi albo wampirów jak myślicie, co by wybrał? Nie był bohaterem, nie był czarnym charakterem, był po prostu wojownikiem, który za wszelką cenę chce przetrwać w tym pojebanym świecie.
- Taki jest już ten świat. - Powiedział spokojnie. Zaczął obserwować jej twarz, która niestety za dużo nie zdradzała. Żałował, że nie był w stanie czytać jej w myśli, wyczuć jej emocji, był bardzo ciekaw co się kłębi w jej umyśle.
- Nie przejmuj się moralnością, ani nie żałuj mnie czy ich, na to już za późno. Jedyne co teraz możesz zrobić to zapamiętać tą sytuację i wyciągnąć odpowiednie wnioski by więcej do tego nie doszło. - Odpowiedział jej. Nie chciał mówić ile zabił, bo musiałby podać trzy cyfrową cyfrę... miał tylko nadzieje, że nie cztery. - Odprowadzę Panią do domu, proszę podać mi rękę. - Jedną rękę wystawił w jej kierunku. Chciał pomóc jej wstać, drugą zaś chwycił jej laskę. - Proszę złapać mnie pod ramię. Poprowadzę. - Chciał już iść, dlatego też wyszedł z zaułka i ruszył w kierunku centrum miasta.
- Zawiadomię policję, wszystkim się zajmę, nie ma się czego Pani obawiać. - Miał ludzi wszędzie, tylko ją odprowadzi to poinformuje odpowiednie służby o tym zajściu by posprzątali ten bałagan. - Musiałem, choć jeżeli mówisz, że nie, to znaczy że z tobą wszystko w porządku. Mam nadzieje, że pozostanie tak jak najdłużej. - Zabicie drugiego człowieka to straszne przeżycie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Kiedyś łatwiej było zabijać, robiło się to dla kraju, księstwa czy królestwa, a dzisiaj? Zabicie to przestępstwo, traci się człowieczeństwo, niekiedy nawet zdrowy umysł, dlatego dzieci, nie zabijacie innych.
- Jeżeli będziesz chciała nauczyć się bronić, chętnie Ci w tym pomogę. Podpowiem co robić w razie napaści i jak sobie poradzić, to że nie widzisz, nie znaczy że nie możesz nic zrobić. Powiedz słowo, to nauczę cię walczyć, nikt nigdy więcej nie będzie zabijał w twoim imieniu, bo już nie pozwolisz nikomu zginąć. - Mówił idąc dalej.
Victor Alexson

Victor Alexson
Tytuł : Stara arystokracja
Wiek : 32 (936)
Zawód : Członek Rady Naczelnej
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Kontrola nad zwierzętami.
Punkty : 7


https://vampirekingdom.forumpl.net/t276-victor-alexson https://vampirekingdom.forumpl.net/t280-victor-alexson#355 https://vampirekingdom.forumpl.net/t281-victor-alexson#356

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Jacquelyn May 29/05/17, 11:37 pm

Rzeczywiście inne mieli poglądy jeśli chodzi o sprawę systemu wartości. Życie było ważne, owszem, ale czy każdy umiałby poświęcić kogoś dla siebie? Ludzie są różni, a Jackie przecież niewiele jeszcze przeżyła, zdecydowanie za mało, by mogła potwierdzić swe przekonania doświadczeniem. Mimo to głęboko wierzyła i wiary tej nie dało się w żaden sposób załamać. Wierzyła w ludzkie dobro.
- Proszę nie mówić w ten sposób - upomniała go karcąco zanim zorientowała się co robi. Niby spokojnie i grzecznie, ale jednak dało się wychwycić niezadowolenie, które bardzo szybko się ulotniło, ustępując miejsca zwyczajnej uprzejmości. - Żałuję zarówno ich jak i pana. Moralność jest bardzo ważna, każdy może się zmienić, jeśli tylko zechce. Nigdy nie jest za późno - chrząknęła - dopóki żyjemy. I nie powinniśmy pod wpływem chwili odbierać innym życia, bo nie mamy do tego prawa.
Jej twarz nie wyrażała wiele dlatego, że najwięcej mówiły oczy. Jej oczy natomiast były puste, nie mogły przedstawiać żadnych emocji. Czasami jednak dało się odgadnąć to, o czym aktualnie myślała. Jackie nie należała do grona osóbek skomplikowanych. Była miła, kochała ludzi. I naprawdę często wyrażała na głos to, co kłębiło się w jej głowie. Tak jak w tym momencie. Czy nie powiedziała za dużo? Przygryzła wargę, zastanowiła się. Ale nie było czasu na zastanawianie! Wyciągnęła przed siebie rękę, mając nadzieję, że mężczyzna ją złapie, jeśli ona sama nie znalazłaby jego dłoni. Nawet jeśli uchwycona dłoń była chłodniejsza, nie zwróciła na to uwagi. To normalne, że ktoś był zmarzluchem, a ktoś inny nie był. Tak czy inaczej, ostatecznie skorzystała z jego pomocy i wstała. Złapała go też pod ramię, tak jak zaproponował, tym samym obdarzając go zaufaniem i pozwalając się prowadzić. Naiwnie, zwłaszcza po wydarzeniach sprzed chwili. Tak jak naiwnie czuła, że nie wyrządzi jej on krzywdy. Po prostu. Na informację o zawiadomieniu policji skinęła głową, przyjmując ją do wiadomości. Nie komentowała, bo nie był to temat, jaki chciała drążyć. Skupiła się za to na jego kolejnych słowach. Rozważała chwilę w milczeniu, podrapała się po nosie wolną ręką. Nie do końca wyobrażała sobie siebie broniącą się przed atakiem kogokolwiek. A co jeśli zrobiłaby komuś krzywdę?
- Pierwszy raz napadnięto mnie w ten sposób. I pierwszy raz ktoś zaoferował mi pomoc. Czy jest możliwe nauczenie się tego tak, by nikogo w żaden sposób nie zranić? To bardzo dziwne... Ta sytuacja. Dlaczego ja się pana nie boję? Dlaczego nie odmawiam?
Tak jak było wspomniane wcześniej, Jackie była wyjątkowo szczerą osóbką. Mówiła co jej w duszy gra, a kiedy nie mówiła, zawsze można było zapytać. A dlaczego zadała mu te pytania, sama nie wiedziała. Może po prostu potrzebowała je usłyszeć? Zdawała sobie sprawę, że nie mógł on znać na nie odpowiedzi. Ona również jej nie znała.
Jacquelyn May

Jacquelyn May
Wiek : 21
Zawód : Nie pracuje
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna naturalna
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t412-jacquelyn-may#885 https://vampirekingdom.forumpl.net/t413-jacquelyn-may#897 https://vampirekingdom.forumpl.net/t414-jacquelyn-may#898

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Victor Alexson 30/05/17, 11:50 pm

Roześmiał się lekko słysząc jej słowa. "Każdy może się zmienić, jeżeli tylko zechce. Nigdy nie jest za późno". Te słowa odbiły się w jego głowie niczym echo, które było przyczyną rozbawienia.
- Dobrze by było gdyby tak było naprawdę. - Victor próbował zmienić swoje życie niejednokrotnie. Czasami znikał na całe lata, zamykając się w jakiejś ciemnej chatce na Syberii, odcinając się od świata polując wyłącznie na zwierzęta. Niestety... każda próba zaprzestania zabijania poszła w las. Czy to przez bandytów, czy to przez łowców. Victor ma aurę, przez którą ludzie chcą się z nim mierzyć, spróbować go obrobić, lub zabić. Każdego z nich spotkał nędzny koniec. Wokół niego zawsze leżały trupy, leżą teraz i leżeć będą aż do końca świata.
Prowadził dziewczynę spokojnym, powolnym krokiem. Nie chciał się śpieszyć, bo i nie miał po co. Wolał zmarnować ten czas na rozmowie, która była dość interesująca.
- Wszystko zależy od tego jak bardzo kontrolujesz swoje umiejętności walki. Jeżeli jesteś wyszkolona to od ciebie zależy czy osobnik zginie, czy zostanie tylko ogłuszony, czy doprowadzony do nieprzytomności. Nikt nie każe ci zabijać. Na pytanie dlaczego się mnie nie boisz musisz sama sobie odpowiedzieć. Jest wiele rodzajów strachu, któryś z nich na pewno teraz odczuwasz. - odpowiedział spokojnie, dalej prowadząc dziewczynę.
Victor Alexson

Victor Alexson
Tytuł : Stara arystokracja
Wiek : 32 (936)
Zawód : Członek Rady Naczelnej
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Kontrola nad zwierzętami.
Punkty : 7


https://vampirekingdom.forumpl.net/t276-victor-alexson https://vampirekingdom.forumpl.net/t280-victor-alexson#355 https://vampirekingdom.forumpl.net/t281-victor-alexson#356

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Jacquelyn May 31/05/17, 01:48 am

Nie spytała z czego się śmieje, choć nie miała zielonego pojęcia. Sądziła, że wszystko stanie się jasne, gdy mężczyzna się odezwie, ale jego słowa wcale nie pomogły.
- Naprawdę tak jest - odparła z przekonaniem i uporem osła. Mogłaby się o to sprzeczać w nieskończoność. - Po prostu niektórzy są w stanie zrobić to sami, inni potrzebują pomocy drugiej osoby.
Jackie nie zdawała sobie sprawy z istnienia wampirów. Nie wiedziała, że w mroku czai się zło, które wypełzało jedynie w najstraszniejszych koszmarach. Pozostawało więc pytanie w jaki sposób spojrzałaby na kwestię zabijania z konieczności, zabijania dla przeżycia. Czasem ciężko jest powstrzymać się od osądu, nawet jeśli usilnie stara się osądzania unikać.
Dziewczyna była wdzięczna za powolne tempo, tak jak była wdzięczna za użyczenie ramienia. Dużo łatwiej jej się poruszało, kiedy była przez kogoś prowadzona, ale rzadko prosiła o pomoc, za wszelką cenę usiłując usamodzielnić się najszybciej jak to tylko możliwe. Dziś jednak ani trochę nie chciała tej samodzielności. Czuła się dziwnie pusta, jakby wyrwano jej coś ze środka. Dopiero teraz spostrzegła to uczucie, które zresztą było dla niej czymś zupełnie nowym. Dużo myślała, rozpamiętywała, zastanawiała się nad własną reakcją. Czy to, że nie histeryzowała oznaczało, że jest z nią coś nie tak?
- Hm - mruknęła, gdy głos mężczyzny sprowadził ją na ziemię. Uciekł jej co prawda początek, ale później była już całkowicie skupiona. Ścisnęła nawet mocniej jego rękę w reakcji na zabijanie, ogłuszanie i doprowadzanie do nieprzytomności. - Nie chcę się szkolić w ataku, nie chcę ogłuszać, kaleczyć ani zabijać. Ale skoro jest możliwe nauczenie się obrony bez wyrządzania innym znaczącej krzywdy, proszę mnie nauczyć.
Podjęła decyzję zaskakująco szybko. Zamilkła na chwilę, rozważając odpowiedź w kwestii strachu. Czy faktycznie jakiś odczuwała?
- I nie wydaje mi się, bym odczuwała strach. Prędzej... nieznośną pustkę. Czuję smutek, czuję żal, jakby coś we mnie zginęło. Coś, czego bardzo mi szkoda i za czym już teraz bardzo tęsknię. Chyba nie otrząsnęłam się jeszcze z szoku. Pan nie czuje czegoś takiego? - Zdecydowanie było to odniesienie do ciągnącej się za nimi śmierci. - Jest pan wojskowym? Łowcą głów? Zabójcą?
To by wyjaśniało jego chłodny profesjonalizm, a Jackie jak nigdy potrzebowała dziś wyjaśnienia.
Jacquelyn May

Jacquelyn May
Wiek : 21
Zawód : Nie pracuje
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna naturalna
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t412-jacquelyn-may#885 https://vampirekingdom.forumpl.net/t413-jacquelyn-may#897 https://vampirekingdom.forumpl.net/t414-jacquelyn-may#898

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Victor Alexson 01/06/17, 03:51 pm

Nie chciał już kontynuować tego tematu, bo nie potrzebował nic niedającej wymiany zdań. Nie było niestety na to czasu. Jacquelyn pożyje to zobaczy jaki świat jest naprawdę. Śmierć czy cierpienie spływa na ludzi z zaskoczenia, może się pojawić w najmniej spodziewanym momencie. Nie da się zmienić całego świata, a nawet jakby się dało to jakby on miał wyglądać? Nie wyobrażał sobie tego.
- Jestem tylko starym, znudzonym bogaczem, który nie chciał chodzić wszędzie z ochroną dlatego sam nauczył się walczyć. - powiedział spokojnie, z lekkim uśmiechem. - Jeszcze się sobie nie przedstawiliśmy, nazywam się Victor Alexson. Zanim zaczęlibyśmy trening, miałbym do ciebie parę pytań. Mianowicie chodzi o to czym się w życiu zajmujesz, czym interesujesz. Niestety nie mogę przebywać w Londynie tyle czasu ile bym chciał. Mój dom znajduje się na obrzeżach Londynu i tam odbywałyby się nasze lekcje. - dodał po chwili.
- Zawsze szukam chętnych do pracy ludzi, nauczę Cię jak "widzieć". Jak dostrzegać najmniejsze szczegóły, przy wykorzystaniu pozostałych zmysłów. Sprawimy, że dzięki twojemu słuchowi, mowie i dotyku, będziesz mogła widzieć, jakbyś wcale wzroku nie utraciła. - Szli dalej wolno, a Victor na chwilę przerwał. - Jest jednak jedno "ale". Trening będzie trudny, długi i bolesny. Nie raz będziesz chciała zrezygnować, parę razy będziesz planować moją śmierć, ale mogę Ci obiecać, że gdy szkolenie się zakończy, będziesz mogła sobie poradzić bez niczyjej pomocy ze wszystkim w życiu, dlatego zapytam jeszcze raz. - Zatrzymał się na chwilę, stanął przed nią i złapał za jej dłonie by go mogła poczuć. Miał lodowate dłonie, jak to na wampira przystało.
- Na pewno chcesz przez to przejść? - chciał sprawdzić swoje teorie, a Jacquelyn była idealną do tego osobną. Nareszcie byłby w stanie sprawdzić swoją hipotezę dotyczącą wyostrzania ludzkich zmysłów, przez utratę jednego. Miał już na tym polu doświadczenie, w końcu był wampirem, był ciekaw czy będzie w stanie wytrenować ją do tego stopnia, w jakim On sam jest wyszkolony.
Victor Alexson

Victor Alexson
Tytuł : Stara arystokracja
Wiek : 32 (936)
Zawód : Członek Rady Naczelnej
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Kontrola nad zwierzętami.
Punkty : 7


https://vampirekingdom.forumpl.net/t276-victor-alexson https://vampirekingdom.forumpl.net/t280-victor-alexson#355 https://vampirekingdom.forumpl.net/t281-victor-alexson#356

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Jacquelyn May 01/06/17, 05:47 pm

Niestety istnieje obawa, że Jackie jest na tyle naiwna i dobroduszna, że nawet kiedy pozna zło całego świata, i tak nie zmieni nastawienia. Ale o cierpieniu akurat wiedziała to i owo, w końcu jeszcze kilka miesięcy temu wzrok miała doskonały. Kto by się spodziewał? Nie wpłynęło to bynajmniej negatywnie na jej postrzeganie świata. Co więc musiałoby się stać, by zgasło w niej przekonanie o wrodzonym dobru każdej istoty?
- Rozumiem, to wiele wyjaśnia - odparła wcinając się pomiędzy odpowiedź na jej pytanie a przedstawienie się Victora. Nie mogła zauważyć jego uśmiechu, mogła natomiast go wyczuć, usłyszeć w jego słowach. Sama też delikatnie się uśmiechała, ale bardziej odruchowo niż zamierzenie. Westchnęła, zamierzając spełnić jego prośbę. Tylko co miała mu przekazać? Co było warte wspomnienia?
- Miło mi pana poznać. Nazywam się Jacquelyn May i pochodzę z Ameryki. Można do mnie mówić Jackie albo Jack, rzadko ktoś używa pełnego imienia. - Co nie oznaczało, że nie można. - Proszę mnie źle nie zrozumieć i nie wysuwać pochopnych wniosków, ale nie zajmuję się na razie niczym, nie pracuję. Od dziecka marzyłam o podróżach, a gdy wreszcie udało mi się ubłagać rodziców, natychmiast wyruszyłam do Europy. Długo się sprzeciwiali, ale tata bardzo mnie kocha - zaśmiała się ciepło na wspomnienie ojca i jego reakcji na jej liczne prośby - i nie potrafił odmawiać mi w nieskończoność. Chciałam zobaczyć wiele rzeczy, nie tylko w Anglii. - W jej głosie nie było żalu, nie było złości. Była jedynie tęsknota. Nie nienawidziła ludzi, którzy spowodowali jej kalectwo. W ogóle planowała ominąć punkt dotyczący wypadku. - A poza podróżami interesuję się trochę zielarstwem. Nie jestem pewna, czy potrafiłabym teraz stworzyć jakiś specyfik, ale dawniej miałam własny sklep. I nie przeszkadza mi, że pańska posiadłość znajduje się na obrzeżach. Powinnam być w stanie wynająć powóz.
Wysłuchała jego kolejnej wypowiedzi, nie przerywając, nie reagując gwałtowniej na żadną informację. Nie spodziewała się co prawda, że jakikolwiek trening może być aż tak trudny i bolesny, by trzeba było wyraźnie to podkreślić, ale skoro tak mówił, nie zamierzała tego podważać. Była w stanie przetrwać wiele i zawdzięczała to swojemu uporowi godnemu osła, jednak jego ostrzeżenie wpędziło do jej serca zwątpienie. Czy podoła? Cóż, jak nie spróbuje, to się nie dowie.
- To zabrzmiało tak, jakby chciał mnie pan przygotować do walki z wojskami nieprzyjaciela - szczerze! Zatrzymała się, gdy wyczuła, że on stanął. Pozwoliła mu złapać się za ręce i uniosła głowę, mając nadzieję, że "patrzy" mniej więcej w kierunku jego twarzy.
- Może to właśnie takie przygody podsuwa mi teraz życie? Chcę się tego podjąć i gwarantuję panu, że przez myśl mi nie przejdzie planowanie pańskiej śmierci. Czy jest panu zimno? Ma pan bardzo chłodne dłonie.
Wreszcie zauważyła. A skoro zauważyła, to i skomentowała, inaczej nie byłaby sobą.
Jacquelyn May

Jacquelyn May
Wiek : 21
Zawód : Nie pracuje
Stan cywillny : Panna
Umiejętności : Pierwsza pomoc, medycyna naturalna
Punkty : 6


https://vampirekingdom.forumpl.net/t412-jacquelyn-may#885 https://vampirekingdom.forumpl.net/t413-jacquelyn-may#897 https://vampirekingdom.forumpl.net/t414-jacquelyn-may#898

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Victor Alexson 04/06/17, 01:09 pm

Słuchał jej wypowiedzi, raz spoglądając przed siebie, a raz na dziewczynę.
- Jacquelyn May, bardzo ładne imię. - Zawsze wypowiadał imię i nazwisko nowo poznanej osoby aby je lepiej zapamiętać. Niestety, Victor miał strasznie słabą pamięć do nazwisk, często nawet twarzy. Jeżeli spotkanie było niezbyt interesujące to zapomni o uczestnikach, lecz nie mógł tego powiedzieć o poznaniu tej dziewczyny. Nie często ma do czynienia z niewidomymi, w dodatku o wyglądzie strasznie przypominającym mu kogoś z przeszłości. Musiał się dowiedzieć więcej o tej dziewczynie, ale zrobi to już prywatnie. Chciał też sprawdzić swoją hipotezę szkoląc ją w sztukach walki. Będzie to niesamowicie interesujące przeżycie.
- Mam duży ogród, myślę że poczujesz się tak dobrze, ponieważ będziesz tam musiała spędzić dość sporo czasu, ale to wszystko Ci wyjaśnię, gdy już przyjedziesz. - Powiedział spokojnie, z lekkim uśmiechem. Miał już wymyślony zakres ćwiczeń, który będzie trzeba przeprowadzić, aby Jacquelyn była w stanie w ogóle pomyśleć o walce.
- Dobrze, w takim razie jesteśmy umówieni. Nie, nie jest mi zimno, zawsze mam zimne dłonie, stare dzieje. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem i puścił dziewczynę, by mogli iść dalej. Nie tylko miał zimne dłonie, ale bardzo szorstkie, czuć było że wymęczone, jakby w przeszłości dużo nimi pracował. Szli jeszcze przez chwilę, aż w końcu znaleźli się w centrum.
- Jesteśmy chyba na miejscu, tutaj się rozdzielimy. - Włożył dziewczynie w dłonie laskę. - Uważaj na siebie Jack'ie i do zobaczenia. Gdy przybędziesz do mojej posiadłości, moi ludzie Cię wpuszczą. - Odsunął się na kilka metrów. - Dobranoc i śpij spokojnie. - Dodał tylko i poszedł w swoją stronę. Trzeba było zająć się trupami w zaułku.

/zt
Victor Alexson

Victor Alexson
Tytuł : Stara arystokracja
Wiek : 32 (936)
Zawód : Członek Rady Naczelnej
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Kontrola nad zwierzętami.
Punkty : 7


https://vampirekingdom.forumpl.net/t276-victor-alexson https://vampirekingdom.forumpl.net/t280-victor-alexson#355 https://vampirekingdom.forumpl.net/t281-victor-alexson#356

Powrót do góry Go down

Londyn, pod koniec sierpnia 1885 Empty Re: Londyn, pod koniec sierpnia 1885

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach