Archibold “Archie” Cunningham

Archibold “Archie” Cunningham

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down

Archibold “Archie” Cunningham Empty Archibold “Archie” Cunningham

Pisanie by Archie Cunningham 08/07/18, 02:24 pm



Archibold “Archie” Cunningham

Wizerunek: James McAvoy
Data urodzenia (wiek): 08.01.1783 (30/102 lata)
Miejsce urodzenia: Posiadłość Cunninghamów, okolice Aberfeldy, Szkocja
Miejsce zamieszkania: Gdzie akurat się zdrzemnie, przedtem długo mieszkał na wyspie Rùm
Rasa: Wilkołak
Zawód: Sportowiec - dżokej, aktualnie bez perspektyw
Tytuł/Ranga: Skrzat z Rùm
Stan cywilny: Kawaler
Umiejętności i ich poziom: Jazda konna (10), sztuki walki - zgrabna nazwa mordobicia - nowicjusz (10)

Biografia:
Urodził się jako drugi syn bogatego ziemianina ze średniej szlachty, bez tytułów arystokratycznych. Na początku życia był zupełnie zwyczajnym chłopcem, lubił żywiołowe zabawy i niezbyt przykładał się do nauki, którą rodzice próbowali mu wbić do głowy z pomocą prywatnego tutora. Jego jednak zawsze ciągnęło na dwór, do stajni i koni. Już w bardzo młodym wieku zaczął towarzyszyć ojcu na polowaniach i w ten sposób obracać się w towarzystwie. Chociaż okoliczna arystokracja odnosiła się raczej z rezerwą do rodziny Cunninghamów, to przybywali na organizowane przez głowę rodziny imprezy - nie mogli zaprzeczyć, że swoim bogactwem prześcigała zubożałych lordów. Rodzinna posiadłość zawsze tętniła życiem, a Archie… nie rósł. A właściwie - rósł tylko bardzo wolno. Nigdy jednak nie dawał po sobie poznać przygnębienia z tego faktu i coraz więcej jeździł konno. Doszło do tego, że w wieku czternastu lat konsekwentnie jako pierwszy dopadał zwierzynę. Ojciec Archibolda, po raz enty słysząc, że chłopak miałby szansę w gonitwie o Lanark Silver Bell, postanowił zabrać syna na tor wyścigów konnych.
I tak, podlotkiem będąc, Archie obejrzał swój pierwszy profesjonalny wyścig i jak mówiła jego matka: “nigdy się nie otrząsnął”. Gdy tylko pozwolono mu wyjeżdżać samemu z domu, każdą chwilę spędzał na różnorakich torach, a i wcześniej prosił najbliższą rodzinę i krewnych, żeby go zabrali. Państwo Cunningham zdecydowali się pomóc karierze syna i wspierać ją, jako że ich starszy potomek był rezolutny i zdolny do prowadzenia majątku.
Już w pierwszych latach pracy Archie okazał się świetnym dżokejem, zawziętym i chardm w dążeniu do celu. Dodatkowo jego nikła postura bardzo pomagała koniom, które zdawały się nie czuć jego obecności na grzbiecie. Stopniowo budował swoją reputację aż stał się rozpoznawalnym, a nawet rozchwytywanym przez znanych właścicieli stadnin. Startował w coraz to nowych gonitwach, wygrywając je lub kończąc na innym miejscu podium. Podczas jednej z nich, wyścigu dwulatków, nieokrzesany ogier, którego dosiadał Archie, potknął się przy wyjściu z bramki i runął na ziemię. Koniowi nic, a trzydziestoletni wtedy mężczyzna wturlał się pod kopyta startującego z sąsiedniego boksu zwierzęcia. Kilka złamań, mocne uderzenie w głowę i nadszarpnięta duma na dobrych kilka miesięcy wyłączyły go z wyścigów. Nie było to nic wielkiego, dżokeje z zasady połowę czasu trenują, a połowę liżą rany. Przyjechał do Anglii w poszukiwaniu towarzystwa i inwestorów. Krótko potem trafił do wspaniałej stadniny, gdzie podpisał umowę o kolejny sezon. Pewnego dnia, kiedy przechadzał się ścieżkami pomiędzy padokami, zastała go noc. Była ciepła, letnia i drogę oświetlał mu księżyc, więc wcale nie śpieszno mu było wracać. Szedł dalej, opierając się na lasce, kiedy zobaczył ciemny kształt biegnący po łące. Od razu poznał, że nie był to koń, z daleka wziął stworzenia za jakiegoś przerośniętego psa. Miał iść dalej, kiedy dobiegło go spanikowane rżenie. Nie myśląc długo, niezgrabnie przeszedł między żerdziami płotu i ruszył w głąb pastwiska mocno ściskając w dłoniach laskę.
Za wzniesieniem zobaczył tylko leżącego na ziemi konia z nogami i piersią ochlapanymi posoką z rozszarpenej szyi. Podbiegł do zwierzęcia, żeby zbadać sprawę bliżej - nie myślał wtedy wiele. Nagle to, co wziął za leżący na ziemi cień, rzuciło się na niego z dzikim błyskiem kłów. Archie szczęśliwym trafem zaklinował swoją laskę w paszczy stwora i siłował się z nim w nierównej walce. Nie trwało to długo, myślał że zginie, ale przerośnięty wilk tylko poszarpał jego ramię i odszedł.
Obudził się w szpitalnym łóżku. Po kilku dniach gorączkowania i majaczenia, wstał prawie zdrów. Rana na ramieniu zasklepiła się nieoczekiwanie szybko, a i kości z poprzedniej kontuzji zrosły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wyszedł ze szpitala i wrócił do stadniny, gdzie zauważył, że jego zmysły wyostrzyły się i stały się praktycznie nieludzkie. W próbnych przejazdach osiągał jeszcze lepsze wyniki niż przedtem. Ale rósł w nim niepokój i podenerwowanie, które przypisywał podekscytowaniu przed pierwszym po przerwie wyścigu. W przeddzień imprezy wypadła pełnia i okazało się, że nie była to trema. Znaleziono potem zdemolowany pokój z wybitym oknem i zabitego, na wpół zjedzonego konia na pastwisku. Sam Archibold znalazł się lesie, kilka kilometrów dalej, zupełnie nagi. Nie mogąc pojąć co się z nim dzieje, spędził w tym lesie kolejne dwa dni. Po czym przuważyli go okoliczni wieśniacy i trafił najpierw na komisariat policji, a potem do szpitala psychiatrycznego. Stamtąd szybko zabrał go brat, który zupełnie nie mógł pojąć, co jego utalentowany, mały braciszek robił w lesie nagi i umorusany krwią. Archie chwilę przesiedział w rodzinnym domu, ale gdy wraz ze zbliżającą się pełnią znów poczuł narastający niepokój, zdecydował się wyjechać. Pociągiem udał się najbardziej na Zachód jak to było możliwe, a potem kazał przewieźć się rybakom na wyspy archipelagu Hebrydy, gdzie krążył bez celu, starając się zrozumieć… właściwie cokolwiek.
Z upływem, dni, tygodni, lat dziwaczał i nawet stał się swego rodzaju lokalną legendą. Małym człowieczkiem, który mieszka w dzikim środku wyspy Rùm z dwoma kucykami i z nienaturalną szybkością potrafi znaleźć się na każdym jej brzegu. Archibold godzinami przesiadywał na brzegu, nasłuchując śpiewów marynarzy z przepływających statków i ucząc się słów piosenek. Starał się zapanować nad swoją nową naturą, ale nic z tego nie wychodziło. Więc się z nią pogodził. Z nią i ze swoją zdziwaczałą, absurdalną osobą, którą stał się przez wiele lat osamotnienia, kiedy ludzi widywał tylko, kiedy było to konieczne. Jakież było jego zdziwienie, gdy dowiedział się, że przesiedział na wyspie ponad pół wieku. Zdecydował się na wielki powrót i, sprzedawszy swoje ukochane kucyki, ruszył na stały ląd - o ile Wielką Brytanię można tak nazwać.

Charakter:
Uważa, że jest bardzo zabawny. Jeżeli kogoś nie bawią jego żarty to ten ktoś ma dziwnie poczucie humoru albo w ogóle go nie ma. Ma w sobie coś z wojownika - co zwykle przejawia się tym, że bezdomni obijają mu mordę. Przez wiele lat pustelnictwa stracił nieco ogłady i jego umiejętności rozmowy z ludźmi są nieco zakurzone. Jednak bardzo się stara i w każdą konwersację wkłada całą duszę, czym często płoszy potencjalnych rozmówców.
Bardzo rzadko bywa smutny albo zestresowany, wynika to z jego nastawienia do życia - wszystko uważa za niezwykle wyszukany, wielowarstwowy żart, który los mu zgotował. Zwykle jest pijany albo mógłby za takiego uchodzić. Jest gadatliwy i charakteryzuje się niezwykłą wręcz umiejętnością tworzenia dygresji. Jak każdy chyba - nie lubi wysłuchiwać uwag o swoim (niewątpliwie nikłym, ale to nic nie znaczy!) wzroście.
Ma rękę do zwierząt, najbardziej lubi konie i koty. Zupełnie nic nie wie o innych istotach nadnaturalnych, nawet w siebie samego czasem trudno mu uwierzyć.

Ciekawostki:
  • 152 cm wzrostu na około 50 kg

  • ma bardzo gęsty akcent, do tego często mamrocze albo ma słowotok - z zasady trudno go zrozumieć

  • oburęczny

  • potrafi piekielnie szybko zapamiętywać teksty piosenek, jak jest dobra to nawet po jednym przesłuchaniu

  • dużo i często śpiewa - piękność występu zależy od tego czy rzeczywiście śpiewa czy wyje

  • uwielbia konie i koty

  • marzy o powrocie do pracy dżokeja

  • nie ma pojęcia kto go przemienił, nigdy go później nie spotkał


Archie Cunningham

Archie Cunningham
Tytuł : Skrzat z Rùm
Wiek : 30/102
Zawód : bezrobotny dżokej
Stan cywillny : Kawaler
Umiejętności : jazda konna, sztuki walki
Punkty : 3


https://vampirekingdom.forumpl.net/t811-archibold-archie-cunningham https://vampirekingdom.forumpl.net/t812-archibold-archie-cunningham

Powrót do góry Go down

Archibold “Archie” Cunningham Empty Re: Archibold “Archie” Cunningham

Pisanie by Cromwell 08/07/18, 09:37 pm


Karta postaci zaakceptowana!

Od teraz możesz zacząć swoją przygodę na fabule. Pamiętaj, aby założyć tematy pomocnicze jak informator i temat listowny.
A także, uzupełnij profil.  

Życzymy Powodzenia!
Ilość pozostałych punktów: 0
Cromwell

Cromwell
Administrator
Tytuł : Lord Protektor
Zawód : Admin / Mistrz Gry
Punkty : 0


https://vampirekingdom.forumpl.net/t83-karta-postaci-wzor#130 https://vampirekingdom.forumpl.net/t88-informator-wzory#135

Powrót do góry Go down

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach