Samuel Meyer

Samuel Meyer

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down

Samuel Meyer  Empty Samuel Meyer

Pisanie by Samuel Mikkelsen 02/03/18, 02:30 pm



Samuel Meyer

Przydomek: Finn
Wizerunek: Jay Ryan
Data urodzenia (wiek):  4 maja 1839 roku (46 lat)
Miejsce urodzenia: Indie
Miejsce zamieszkania: Szkocja, Edynburg
Rasa: Dhampir
Zawód: Żołnierz armii fińskiej
Tytuł/Ranga: Kapitan
Stan cywilny: Wdowiec
Umiejętności i ich poziom: Kontrola snów (Przeciętny - 20 pkt), Medytacja (10 pkt), Sztuki walki wręcz (10 pkt).

Biografia:
Wybuchy, eksplozje, krzyk umierających. To się wydarzyło zbyt szybko. Finn rozglądał się bezradnie jak jego towarzysze broni uginają się przed potęgą przeciwnika. Nie mieli szans, czekała ich wszystkich zagłada. Przymknął oczy i przygotował się na najgorsze. Czy na pewno najgorsze? Przynajmniej zobaczy jego Panią, tą która zostawiła go tu samego.
Ale może zacznijmy historię od początku?
Indie, maj 1839 roku. W rodzinie Mayerów pojawił się ciemnowłosy chłopiec. Ciemne, nieskupione oczy widziały nad sobą dwa kształty. Ciepło ręcznika i głęboki, miękki głos sprawiły, że płacz zamienił się w kwilenie, a następnie utuliły go do snu.
Nie ma zbyt wielu wspomnień jako dziecko. Najszczęśliwsze, co pamięta, to słoneczne popołudnie. On, bujający się na huśtawce, jego brat, Max, tuż obok. Matka w kuchni szykująca dla nich posiłek i ojciec, obserwujący swoje dwie pociechy z werandy domu.
Samuel wyrastał na pogodne, uśmiechnięte dziecko, pełne empatii oraz uporu. Ojciec nauczył go, by umiał walczyć o to, co kocha. Odkrył w sobie zacięcie po rodzicach do języków, z wypiekami na twarzy, słuchał historii o odległych krajach jako dobranocki.
Aż w końcu nadszedł ten dzień. Ich dom został napadnięty przez trójkę mężczyzn, a matka zabrała go wraz z bratem poza obszar niebezpieczeństwa. Jednak nie na długo. Kilka minut później, Samuel pamiętał go jak niezwykle wysoki wampir (a może po prostu to on był niski?), pojawił się przed nimi i schwytał za kark. Ból, strach oraz widoczna krew płynąca z ust ojca okazały się zbyt wielkim przeżyciem dla chłopca. Łzy napłynęły do jego oczu, a z gardła wyrwał się szloch. Brat tylko nakazał mu spojrzeniem, by zebrał się w garść. Ramiona drżały pod naporem emocji, a rozwijające się przed nim wydarzenia nie pomagały w żaden sposób.  Nie rozumiał, dlaczego napastnicy byli tak brutalni, bezradność ojca, groźba utraty rodzicielki, spowodowały, że Samuel zagryzł wargi i nabrał powietrza w płuca. Powie im wszystko. Co tylko chcą. W swojej dziecięcej naiwności wierzył, że jest w stanie to naprawić. Byle rodzicom i bratu nic się nie stało. W tym momencie zabrzmiał głos jego brata, mówiący, że to on odziedziczył po ojcu zdolność, której poszukują. Samuel czuł jak serce mu się zatrzymało, bo teraz nie tylko zagrożenie skupiło się na jego kilka lat starszym bracie.
Potem już wszystko potoczyło się szybko. Rodzice zostali związani, Max i ojciec mieli związane oczy, uniemożliwiające użycie zdolności. Samuel pamiętał to wszystko jak przez mgłę. Pamiętał swój własny strach, niepewność, bezradność, złość. Wtulił się tylko w ojca, wiedząc że pomimo całej sytuacji, znajdzie w tym spokój i oparcie. W końcu ojciec zawsze wiedział jak rozwiązać trudny problem. Zawsze. Przymknął tylko oczy i usnął, ukojony biciem serca ojca.
Następne dni mijały mozolnie. Samuel próbował znaleźć logikę jakoś w tej całej sytuacji, przecież jeszcze niedawno bawił się z bratem w chowanego, a teraz..? Jakiś mężczyzna obserwował ich jakby zrobili coś złego, a on sam próbował znaleźć sobie jakieś zajęcie. Na ratunek przyszła mu zabawa, którą kiedyś pokazała mu matka. Obserwował chmury na niebie, tworząc wyimaginowane historie o rycerzach, słoniach i księżniczkach zamkniętych w wieży.  Ich kolejny dom nie miał nic wspólnego z ciepłem ogniska rodzinnego, który został opuszczony w Indiach. Stracił swój własny pokój, teraz dzielił go ze wszystkimi. A potem..przyszedł znowu jeden z mężczyzn, który przedstawił się jako dziadek Edward. Samuel, który siedział na kolanach u ojca, wtulił się, święcie wierząc, że nadal w pojedynku jeden na jednego, rodzic wygrałby walkę bez mrugnięcia okiem. Gdy poczuł dłonie ojca na swojej szyi, chłopiec podniósł ufnie oczy, nie wyczuwając zagrożenia, chociaż dziwił się, że wszyscy wokół podnieśli krzyk. Przecież tata nigdy nie zrobi mu krzywdy. Jakie było jego zaskoczenie, gdy chwilę później ojciec zwolnił uścisk na jego szyi wziął go w ramiona. Jednak nie zamierzył się kłócić i  odwzajemnił gest.
Kolejne tygodnie mijały, a Samuel odzyskał jakiś poziom spokoju i bezpieczeństwa. Zaczął traktować nowy stan rzeczy jako przygodę oraz zabawę. Do czasu aż dziadek Edward uznał, że czas nadrabić zaległości. Samuel niepewnie szedł szerokim korytarzem, rozglądając się i szukając oczami rodziców. ‘Nie martw się, niedługo ich znowu zobaczysz. To chyba dobrze, że masz jeszcze dziadka, prawda?’ Chłopiec spojrzał na idącego przed nim mężczyznę, który uśmiechał się w jego stronę. Jedynie oczy pozostały zimne i kalkulacyjne. Sam jedynie uniósł dumnie główkę, wiedział, że rodzice nie chcieliby żeby bał się własnej rodziny. Stanęli w piatkę przed wielkimi, drewnianymi drzwiami. ‘‘Tutaj będzie pokój Maxa, a tamten’ Edward wskazał na bliźniacze drzwi na przeciwko, ‘‘Twój. Co dwie godziny będę do każdego z Was przychodził, pobawimy się. W Waszych pokojach możecie robić co tylko chcecie, jak będzie Wam czegoś brakowało, dajcie znać jednemu z Waszych wujków, będą tuż za drzwiami’. Edward ponownie uśmiechnął się i otworzył drzwi do pokoi. ‘‘Sam, przyjdę do Ciebie jak obiecałem za dwie godziny, na razie chciałbym porozmawiać z Twoim bratem’. Samuel patrzył jak jego brat znika za drzwiami wraz z dziadkiem. Poczuł lekki nacisk na plecach, kierujący go do obcego pomieszczenia. Pokój do którego został wprowadzony, bardzo przypominał mu jego własny w Indiach. Był jasny, przestronny, z mnóstwem książek na półkach oraz różnymi zabawkami w rogu. Po drugiej stronie znajdowało się łóżko ze świeżą pościelą i dwiema zachęcająco miękkimi poduszkami. Samuel swoje pierwsze kroki skierował w stronę biblioteczki. Już nie mógł się doczekać, aż będzie mógł opowiedzieć rodzicom o tylu tytułach, o których zawsze marzył, a jednocześnie nie mógł ich znaleźć w lokalnych księgarniach i bibliotekach. Złapał jedną z bajek z półki i zanurzył się w miękkim fotelu. Nawet nie zauważył kiedy oczy samoistnie przymknęły się, a on sam odpłynął w świat snów. Obudziło go lekkie poszturchiwanie w ramię. ‘Budź się, Sam’. Chłopiec otworzył zaspane oczy oraz spojrzał niewidzącym wzrokiem w stronę niskiego głosu. ‘Tato?’ Edward rzucił mu rozbawione spojrzenie, maluch był względnie uroczy i nadmiernie ufny. Cóż, dobry materiał. ‘Przykro mi, ale zapewniam że miło spędzimy wspólnie czas’. Edward zaczął wypytywać Samuela o najprostsze rzeczy, skupiając uwagę na sposób, w jaki chłopiec buduje zdania, ton, manierę oraz słowa, które były używane. Dzięki temu w łatwy sposób oszacował, że chłopiec albo jest inteligentny albo rodzeństwo włożyło dużo pracy w wychowanie malucha. Wstępnie obstawił, że oba założenia są prawidłowe. Mimo wszystko Erika z Einarem ewidetnie kochali swoje dzieci.  Zaczął delikatnie naprowadzać chłopca na temat, który go faktycznie interesował, zdolności które chłopcy odziedziczyli po rodzicach. Samuel ufnie odpowiadał na pytania, wierząc że dziadek jest po prostu ciekaw i chce go lepiej poznać. Opowiedział o tym, że niekoniecznie wychodzi mu póki co kontrola nad zdolnością i zazdrości bratu hipnozy. Edward przyglądał się dziecku, widząc szereg możliwości, które się przed nim otwierały. ‘Mam dla Ciebie propozycję. Nauczę Cię wszystkiego, co wiem o Twojej umiejętności. W zamian obiecasz, że nie wspomnisz ani słowa na ten temat rodzicom, a ja Cię wyszkolę. Co Ty na to?’ Samuel energicznie pokiwał głową, wierząc w dobre intencje opiekuna. Zaraz przed wyjściem Edward spojrzał chłopcu prosto w oczy, narzucając by Erika z Einarem nigdy nie dowiedzieli się co dzieje się kiedy Edward zabiera ich pod swoją opiekę. W razie potrzeby mają powiedzieć, że bawi się z nimi oraz czyta bajki. Postanowił, że część czasu, który postanowił przeznaczyć na Samuela, będzie rozwijał zarówno jego Kontrolę Snów jak i umiejętności walki. W końcu nie bez powodu mówi się, że w zdrowym ciele, zdrowy duch. Biorąc pod uwagę naiwność i ufność chłopca, tego raczej rodzice woleli mu oszczędzić. Cóż, Edward to z przyjemnością nadrobi. Tylko trzeba to będzie tak załatwić, by nie zostawiać bardzo widocznych śladów walki, inaczej młode małżeństwo wpadnie na kolejny genialny pomysł buntu. A tak przynajmniej ma ich małe karty przetargowe. I tak mijały dni. Połowę czasu kiedy Edward był u Maxa, do pokoju Samuela przychodził jeden z wampirów, rozwijając w nim zmysły wojownika oraz kondycję, co potem przekładało się na lepszą kontrolę nad snami. Edward był stosunkowo zadowolony ze swojego małego żółnierza, widział już w nim swojego ochroniarza, może nawet szpiega w razie potrzeby. W końcu sny to całkiem przydatna zdolność do infilitracji. Jednak wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Kiedy kryjówka została odkryta przez Radę, rodzina Mayerów jadła spokojnie posiłek, chłopcy mieli zostać odebrani przez Edwarda za godzinę. Samuel droczył się z Maxem, robiąc niewinną minę kiedy jeden z rodziców spoglądał w jego stronę. Nagle za drzwiami coś huknęło. Sam podświadomie zbliżył się w stronę matki, szukając schronienia.  Gwałtowne wejście Edwarda wraz z dwoma wampirami oraz atak dokonany na ojcu spowodował, że w Samuelu obudził się ponownie strach sprzed dwóch lat.  Przytulił się mocniej do matki, jednak siła nacisku na jego karku spowodowała, że został brutalnie oderwany i wyciągnięty z pokoju.  Jedynym pocieszeniem był fakt, że tuż obok szamotał się jego starszy brat i słyszał rodziców za ścianą. Edward pochylił się nad chłopcem i wyszeptał na prędce: ‘Sam, jesteś zbyt duży, nie możesz być egoistą. Jeżeli zostaniesz z rodzicami, ich życie będzie w niebezpieczeństwie jeżeli z nimi zostaniecie. Rozumiesz to, prawda?’ Samuel ze łzami w oczach pokiwał główką i spuścił wzrok. Nie rozumiał dlaczego jego obecność miała doprowadzić do zagrożenia jego rodziny, ale Edward nie miał podstaw, by mu kłamać. W duchu obiecał sobie, że odnajdzie ich wkrótce, a wtedy wrócą do domu w Indiach.
Lata mijały. Chłopcy razem spędzili kolejne 4 lata, tylko po to by zostać również rozdzielonymi. Max został wysłany do innej kryjówki gdzieś w Europie. Edward zaczął wysyłać Sama na zwiady i drobne misje w towarzystwie innych wampirów. Chłopak zawsze dawał z siebie wszystko, wierząc że w ten sposób przyczyni się do szybszego spotkania z resztą rodziny.  Co jakiś czas dziadek karmił go informacjami, że ponoć widziano jego rodziców tu i ówdzie, mają się dobrze oraz tęsknią.  Samuel już jako 30stoletni mężczyzna dzięki lojalności wobec Edwarda został wypuszczony z ich tymczasowej kryjówki w górach Skalistych. Jednak miał stawiać się raz w tygodniu z meldunkiem z powierzonym zadań, a w zamian Edward miał mu pomagać w odszukaniu rodziców oraz przekazywać jego korespondencję do Maxa i z powrotem. Samuel dziwił się, że ton tych wiadomości jest trochę... niepodobny do brata, ale może odległość i wiek robiło swoje?  
Mówi się, że kłamstwo ma krótkie nogi. Cóż, na przykładzie Sama możnaby stwierdzić że jednak ma je całkiem długie.  Podczas jednej z rozmów przy ognisku późnym wieczorem, wampir który mu akurat tego dnia towarzyszył, podchmielony wygadał się, że tak naprawdę współczuje Samuelowi, bo mimo wszystko porzucił kochających rodziców oraz brata w imię manipulatora. Dhampir niekoniecznie rozumiał o co chodzi, ale zaczął delikatnie ciągnąć za język. Wampir przyznał, że Edward ma w głębokim poważaniu co się stało z jego rodzicami, a Max został przecież ponoć zabity podczas próby ucieczki lata temu. Samuel patrzył się w szoku na wampira, nie do końca wierząc w to, co słyszy. Ale, że..jak to? Został..oszukany? Zdradzony? Przecież.. Szok ustępował powoli miejsca wściekłości oraz furii, a serce rozpadło się na milion kawałeczków.  Zagryzł wargi i próbował opanować gniew, który tlił się w jego oczach. Sam poczekał, aż jego towarzysz zaśnie, a sam spakował wszystkie swoje rzeczy i skierował swoje kroki z dala od obozu. Kolejne miesiące były spędzone na tułaczce. Nie dość, że musiał uważać na łowców, to jeszcze Edward po zauważeniu jego ucieczki zaczął przetrząsnać cały glob w celu znalezienia swojej małej marionetki.
I tak narodził się Finn, młody mężczyzna najemnik, którego imię zostało nadane na cześć rodziców, którzy pochodzili z Norwegii. Stworzył jakąś łzawą historyjkę o swoim życiu, zmieniając akcent na bardziej skandynawski. Łapał się każdego zlecenia byle tylko móc utrzymać się jakoś przy życiu. W międzyczasie nastawiał uszu na wszelkie plotki, które mogły dotyczyć Eriki i Einara. Pamięć zaczęła się zacierać, już nie był w stanie wyraźnie przypomnieć sobie jaki kolor oczu miała matka ani czy ojciec był prawo- czy leworęczny. Jedynie co zostało niezmienne to ciepło ich głosów oraz obietnica, że ich odnajdzie.  Za wszelką cenę. Akurat armia fińska prowadziła nabór militarny. Dawało to perspektywę wtopienia się w tłum, stałego zarobku i darmowej dostawy krwi w razie potrzeby. Czego chcieć więcej?
Biorąc pod uwagę jego kondycję i wytrzymałość (może z odrobiną manipulacji wiekiem, bo za żadne skarby na swoje 40 lat nie wyglądał), Finn został przyjęty do wojska i od razu wysłany na front. Do żółnierzy dołączył również młody zespół medyczny. Każdy oddział miał do siebie przypisanego jednego lekarza oraz asystującą mu pielęgniarkę. Finn wyzbył się wielu swoich cech, stracił dziecięcą naiwność i nadmierną ufność, ale jedno pozostało. Bezwarunkowa chęć pomocy tak długo jak jest to w zasięgu jego możliwości. Akurat tak się złożyło, że podczas ostrzału, jeden z jego kompanów został raniony w mięsień udowy, co uniemożliwiało samodzielne poruszanie się. Mimo, że wielu żołnierzy ewakuowało się bez zastanowienia, Finn słysząc krzyki towarzysza cofnął się i pomógł mu dotrzeć do bazy. Pech chciał, że w odległości kilkunastu metrów od niego wybuchł granat, haratając mu pół twarzy. Potem pochłonęła go ciemność.
Obudził się kilka dni później nie do końca wiedząc, gdzie jest. Po jego prawej rozbrzmiał melodyjny, kobiecy  głos.
- Witamy wśród żywych, Finn jak dobrze kojarzę? Całkiem nieźle oberwałeś. Pozszywaliśmy co się dało, ale obawiam się, że zostanie blizna. Póki co możesz nie widzieć na prawe oko przez opatrunki. Po zdjęciu szwów , nie przewidujemy żadnych problemów. Jestem Eevi..
Finn tylko skinął głową, lekko zamroczony. Niekoniecznie był w stanie odnaleźć się w obecnej sytuacji. Zazwyczaj wychodził ze wszystkich sytuacji bez większych obrażeń. Cóż, jeżeli nie pomógłby, nie mógłby spać w nocy. Więc z dwojga złego, lepiej tak. Pod opieką Eevi został kolejne 2 tygodnie. Dziewczyna nie dawała sobie przemówić, że czuje się doskonale, wszystko jest w porządku. Niestety, jako że był niższy stopniem, nie miał nic do powiedzenia. Jedynie wymykał się wieczorami, gdy nikt nie zwracał na niego uwagi, by choć trochę pożywić się krwią. Inaczej stawał się podirytowany i sarkastyczny.  Podczas pobytu w namiocie medycznym, relacja pomiędzy Finnem i Eevi zaczęła się pogłębiać. Dowiedział się skąd pochodzi, jaka jest jej historia, co ją skłoniło do udziału jako pielęgniarka w wojnie. Mężczyzna jednak nie odważył się opowiedzieć swojej prawdziwej historii. Zbyt wiele narażał, swoje i jej bezpieczeństwo, potencjalnych Łowców na głowie lub co gorsze Edwarda, który ponoć nadal go szuka.
Po otrzymaniu zwolnienia, ich mały romans zaczął się przeradzać w coś poważniejszego. Finn w wolnym czasie zachodził na moment, na kawę czy jakikolwiek pretekst wpadł mu do głowy, a ona upewniała się, że po każdej walce jego stan zdrowotny jest ku jej satysfakcji. Finn planował oświadczyć jej się jak tylko wojna się skończy, jednak nie było mu dane.
Podczas jednego z ostrzałów, wojska przeciwne postanowiły ostrzelać wszystkie jednostki medyczne. Finn co tchu ruszył w tak bliskie mu miejsce, znajdując Eevi na podłodze, w kałuży krwi. Ostatniem sił ujęła go za dłoń i wsunęła na jego palec srebrną obrączkę, którą nosiła przy sercu po swoich rodzicach.  Wyszeptała tylko ‘kocham Cię’, a jej oczy zmatowiały. Sądził, że po utracie brata już nic go nie dotknie. Nie aż tak głęboko. Okazuje się jednak, że zawsze znajdzie się miejsce na jeszcze jedną stratę, jeszcze jedną pustkę w organie nazywającym się sercem. Towarzysze broni znaleźli go siedzącego na podłodze z wyschniętymi już łzami z ciałem zmarłej na kolanach. Nie reagował na żadne pytania, jego oczy były nieskupione.
Mężczyźni pomimo współczucia dla Finna, potrzebowali go tu i teraz. Był kapitanem ich oddziału od momentu, gdy naraził własne życie dla ich towarzysza broni. Dlatego delikatnie oderwali go od Eevi i postawili na nogi. Mieli wrażenie jakby prowadzili dorosłą lalkę bez własnej woli ani siły życiowej. Finn rozejrzał się po polu bitwy czując się ponownie jak zagubiony chłopiec. Wokól niego nadal toczyła się wojna, ale jakoś nie potrafił się zmusić do dalszej walki. Bo z drugiej strony..po co? Brat i Eevi nie żyli, jego rodzice pewnie też.. w końcu minęło tyle lat.
Chwila zwątpienia i żałoby jak przyszła, tak i minęła. Obiecał, że ich znajdzie. Nawet jeżeli tylko ich zwłoki, to ich odnajdzie. Nie po to trenował i był na usługi Edwarda, by teraz pozwolić się zabić byle wojsku.
Ogień w oczach Finna rozgrzał na nowo. Pochowa Eevi i będzie jej wierny do końca jego dni, ale na razie musi wyciągnąć swoich ludzi z pola bitwy.
A potem.. czas wyruszyć w drogę.


Charakter:
Finn jest ostrożny, zatracił swoją dziecięcą ufność i naiwność w imię delikatnego sceptyzmu. Jednak nadal w sytuacji krytycznej, zawsze wybierze czyjeś dobro nad własne. Dodatkowo jest niezwykle uparty, wierny swoim przekonaniom i wierzy, że nadejdzie ten dzień kiedy znowu spotka się z nabliższymi. Nie znosi kłamstwa, obłudy, manipulacji ani egoizmu.
W sytuacji głodu łatwo wpada w złość oraz frustację. Dlatego zawsze stara się uzupełniać 'płyny' regularnie, by nie narazić nikogo na niebezpieczeństwo z jego strony.

Ciekawostki:
  • Ma na prawym policzku bliznę zaczynającą się w kąciku ust aż do skroni.

  • Posługuje się biegle angielskim, hindi, niemieckim, francuskim i fińskim.

  • W wyniku udziału w wojnie, Finn cierpi na PTSD.

  • Mierzy 180 cm wzrostu oraz waży 75 kg.

  • Posiada tatuaż kwiatu lotosu na lewym barku.

  • Na placu serdecznym prawej dłoni znajduje się srebrna obrączka dla upamiętnienia ukochanej.

  • W gorsze dni cierpi na bezsenność, spędza ją wtedy na parapecie czytając książki lub paląc papierosy i wpatrując się w niebo.


Samuel Mikkelsen

Samuel Mikkelsen
Tytuł : Kapitan
Wiek : 46
Zawód : Żołnierz
Stan cywillny : Wdowiec
Umiejętności : Kontrola snów, medytacja, walka wręcz
Punkty : 6


Powrót do góry Go down

Samuel Meyer  Empty Re: Samuel Meyer

Pisanie by Cromwell 09/03/18, 08:21 pm


Karta postaci zaakceptowana!

Od teraz możesz zacząć swoją przygodę na fabule. Pamiętaj, aby założyć tematy pomocnicze jak informator i temat listowny.
A także, uzupełnij profil.  

Życzymy Powodzenia!
Ilość pozostałych punktów: 6
Cromwell

Cromwell
Administrator
Tytuł : Lord Protektor
Zawód : Admin / Mistrz Gry
Punkty : 0


https://vampirekingdom.forumpl.net/t83-karta-postaci-wzor#130 https://vampirekingdom.forumpl.net/t88-informator-wzory#135

Powrót do góry Go down

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach